Prezydent Rafał Trzaskowski, wychodzący do dziennikarzy w żółtym kasku, budzi lekkie rozbawienie. Kask, zamiast wywoływać podziw nad zaangażowaniem prezydenta w dzieło opanowania katastrofy ekologicznej, jaką wywołała druga w przeciągu roku awaria rurociągu doprowadzającego ścieki do oczyszczalni Czajka, stał się tematem żartów internautów, doradzających, by prezydent jeszcze zaopatrzył się w klucz francuski.
Ale nie budzi rozbawienia wywiad, jakiego udzielił Dziennikowi Gazecie Prawnej, w którym oświadczył między innymi: „To absurd, że prezydent ma być osobiście odpowiedzialny za wszystko, co się dzieje w mieście, także za zaniedbania z ostatnich 15 lat”. Nikt nie oskarża Trzaskowskiego o zaniedbania, jakich dopuściła się rządząca Warszawą przez cztery kadencje Platforma Obywatelska, tylko o brak działań po pierwszej awarii Czajki i dopuszczenie do powtórki.
Mówienie o tym, że prezydent nie jest „osobiście” odpowiedzialny za to, co dzieje się w mieście, skłania zatem do pytania- a kto jest odpowiedzialny? Kto jest stuprocentowym udziałowcem Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji, zarządzającym Czajką? Kto powinien spełniać funkcje kontrolne wobec spółki? I wreszcie kto decyduje o jej władzach? Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji jest bardzo dużym przedsiębiorstwem i bardzo bogatym, mającym przychody w wysokości kilkuset milionów złotych, ale też obowiązki. Odpowiadają za swoją infrastrukturę, mają obowiązek ją monitorować i sprawdzać, dokonywać kontroli. Jeden z członków zarządu został odwołany w ubiegłym roku dlatego, że nie prowadził takiej kontroli, która wynikała z przepisów prawa. Zamiast kontrolować, zlecano różnym tak zwanym niezależnym ekspertom za naprawdę gigantyczne pieniądze nie tylko ekspertyzę za 7 milionów złotych, (która stwierdziła, to, co było wiadome od początku – że były jakieś ukryte wady, nieodpowiednie projektowanie, nieodpowiednie materiały) ale wiele innych zleceń. Sprawdzanie tego rurociągu też zlecono na zewnątrz. I jeżeli w wyniku tych kontroli stwierdzono, że wszystko jest w porządku, a na takie ekspertyzy powołuje się prezydent Trzaskowski, to opinia publiczna powinna wiedzieć, kto się pod tym podpisał j jakie konsekwencje zostaną w związku z ich bezwartościowymi, w obliczu kolejnej katastrofy konkluzjami, wyciągnięte.
Ustawowo to samorząd jest odpowiedzialny za doprowadzanie wody dla mieszkańców i instytucji oraz gospodarkę ściekami i nikt go z tego nie zwolnił, a także nie będzie usprawiedliwiał za zaniedbania.
Najłatwiej jednak jest powiedzieć „to nie ja, to kolega” i próbować rozmyć odpowiedzialność, oskarżając innych o zaniechania. I tak czyni Trzaskowski, usiłując obarczyć nie tyle współwiną, bo winny widać nie czuje się wcale, ale odpowiedzialnością za stan swoich samorządowych instytucji państwowe przedsiębiorstwo „Wody Polskie”:
„Oczywiście bardzo łatwo jest powiedzieć >musicie działać szybciej, a przyjęte działania nie wystarczą< Dokładnie taka była strategia Wód Polskich. Czy przez ten rok Wody Polskie przedstawiły jakieś konstruktywne rozwiązania, przedstawiły jakąś szczegółową ekspertyzę? Nie – odpowiedzą, że to nie ich zadanie. Do krytyki jest zawsze więcej chętnych niż do działania”.
W jednym prezydent Trzaskowski ma rację. Tak, to nie jest zadanie Wód Polskich, tylko podległej mu spółki i nadzorowanych przez niego urzędników, odpowiedzialnych w Ratuszu za gospodarkę wodną i ściekową. Tymczasem od sierpnia ubiegłego roku, czyli pierwszej awarii Czajki, nic w tej sprawie się nie działo. Dopiero tego roku w marcu wybrano firmę, która ma opracować… „koncepcję”. Tymczasem wywołane do tablicy w wywiadzie dla DGP Wody Polskie przynajmniej od roku ostrzegały, że zdarzy się ponowna awaria. Prezes Wód Polskich, Przemysław Daca mówił o tym publicznie wielokrotnie, prosił prezydenta Trzaskowskiego o podjęcie działań, apelował pisemnie. Ostrzegano wielokrotnie, że miasto usunęło skutek, a nie przyczynę i za chwilę w zupełnie innym miejscu może dojść do awarii i jest to tylko kwestia czasu. Nie było żadnej reakcji. W ciągu tego roku „od awarii do awarii” można było w trybie awaryjnym wybudować rurociąg zastępczy pod Wisłą, teraz można by było go wykorzystać i nie byłoby żadnego problemu. Ale prezydent Trzaskowski nie wykazywał wówczas chęci współpracy z Wodami Polskimi, a pisma ich prezesa ignorował, nawet nie odpowiadając.
Miarą wiarygodności polityka jest także umiejętność przyznania się do popełnionych błędów i zaniechań, ale także odwaga, by pozbywać się ze stanowisk ludzi, którzy nie potrafią w jego imieniu zarządzać nawet częścią powierzonej im miejskiej infrastruktury, bowiem ich nieodpowiedzialność, brak kompetencji i trwonienie publicznych pieniędzy na ekspertyzy, zamiast na inwestycje, obciąża tego, kto ich mianował i toleruje na zajmowanych stanowiskach.
Płaczliwe opowieści o tym, że nie jest się odpowiedzialnym za miasto, którym się rządzi i próby obarczenia nią innych są jak tłumaczenia tchórzliwego ucznia, który pociągnął koleżankę za warkocz i bojąc się przyznać, zwala winę na kolegę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/516038-prezydent-jest-odpowiedzialny-za-to-co-dzieje-sie-w-stolicy