Kazimierz Marcinkiewicz został bohaterem gangsterskiej historii. Były premier znów ma poważne kłopoty. Do sprawy włączyło się nawet biuro Krzysztofa Rutkowskiego. Sprawę opisuje tabloid „Fakt”, a Marcinkiewicz twierdz, że sprawa jest „publiczną zemstą na nim”.
Kłopoty Marcinkiewicza
Kilka dni temu pod warszawskim mieszkaniem byłego premiera pojawili się zamaskowani, ubrani jak komandosi, mężczyźni. Detektyw Rutkowski, który przewodził tej grupie mówił, że prowadzi egzekucję długu w imieniu przedsiębiorcy Waldemara G. Fakt informuje, że:
Marcinkiewicz pożyczył od G. na początku 2019 r. znaczną sumę pieniędzy, których nie oddał. Miały to być rzekomo środki na sfinansowanie kampanii wyborczej Marcinkiewicza do Parlamentu Europejskiego (ostatecznie były polityk nie startował, wycofał się po ujawnieniu przez jego byłą żonę faktu, że nie płaci jej zasądzonych alimentów).
Były premier twierdzi, że historia wygląda całkiem inaczej. Waldemar G. miał być jego partnerem biznesowym.
Przygotowałem dla W.G. i przeprowadziłem spotkania z dwoma dużymi sieciami sklepów oraz z bankami, ze względu na finansowe trudności jego firmy
—powiedział „Faktowi” były premier.
Pieniądze na życie
Kazimierz Marcinkiewicz twierdzi również, że Waldemar G. powiedział do niego „masz na życie”. Biznesmen miał go kilka razy „poratować kilkoma tysiącami złotych” .
Nie traktowaliśmy tego jako pożyczki
—zaznaczył.
Zdaniem byłego premiera przedsiębiorca nie tylko żąda od niego zwrotu rzekomej pożyczki, ale straszy go również „gangsterami i Rosjanami”.
G. wynajmując Rutkowskiego do zastraszenia mnie, idealnie pokazuje, że nie chodzi tu o pieniądze, tylko publiczną zemstę na mnie
—stwierdził.
Marcinkiewicz twierdzi też, że w całej sprawie nie chodzi o pieniądze, tylko o zemstę.
aes/”Fakt”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/516025-marcinkiewicz-straszyli-mnie-gangsterami-i-rosjanami