Aktywista LGBT Michał Sz. „Margot” wyszedł na wolność. Dopuścił się on fizycznego ataku na działacza pro-life i niszczył auto tej organizacji. Teraz robi z siebie męczennika i udziela wywiadu i pozuje do zdjęć dla vogue.pl. Stwierdza: „Mam poczucie, że nie dożyję starości. Czuję, że ktoś mnie w tym kraju zabije. Ale nie mam czasu się bać. Urodziłam się tutaj. Jestem Polką, chrześcijanką w homofobicznym kraju. Chcę coś zrobić, zanim to się wydarzy”. Aż trudno uwierzyć w skalę manipulacji i to, że Michał Sz. „Margot” tak łatwo wmówił części społeczeństwa i części klasy politycznej, iż jest kobietą oraz, że walczy o prawa osób, którym rzekomo odbierane są jakieś prawa.
CZYTAJ TEŻ:
Margot tworzy swoja legendę
„Było głównie nudno, będę opowiadać na dniach” - napisał Michał Sz. „Margot”, aktywistka LGBT, który w piątek został wypuszczona z aresztu. Działacz kolektywu „Stop Bzdurom” zaczął więc udzielać wywiadów. W rozmowie z portalem vogue.pl mówi: „Ale nie chcę być postrzegana jako męczennica”, po czym robi wszystko, by za męczennika tęczowych spraw uchodzić.
Seksmisja na żywo
Ostatnie dwa dni spędziłam w domu w gronie przyjaciółek. Czas minął nam na rozmowach, jedzeniu i kochaniu się
—mówi Michał Sz.
Dodał, że w więzieniu było nudno, jedzenie było okropne, a w ciągu dnia był czas żeby wyjść na spacerniak, chwilę poćwiczyć albo poczytać.
Od jednej psycholożki dostałam „Psychologię”. Wybłagałam, żeby załatwiono mi Nowy Testament, który pożyczył mi jeden z więźniów
—stwierdził i dodał, że „Chrześcijaństwo jest zbyt poważną sprawą, by zostawiać ją w rękach polskich katolików”.
Jestem wściekła, że myśl chrześcijańska jest zawłaszczana przez skrajną prawicę. Zawsze mnie oburzało, że biorą ją za swoją ludzie, którzy mają z nią niewiele wspólnego. Pisząc pracę, odkryłam, że tak naprawdę, my, queerowe anarchistki, kierując się miłością do bliźniego, ale też nie bojące się radykalności, mamy więcej wspólnego z myślą chrześcijańską niż oni
—opowiadał Michał Sz. „Margot”.
Przyznał też, że niemal wszyscy współwięźniowie zwracali się do niego tak jak chciał żeńskimi zaimkami. Służba więzienna stosowała męskie końcówki, zgodne z danymi w dokumentach aktywisty LGBT.
„Margot” krytykuje media
Reakcja mediów mnie rozczarowała. O ile po prawicowych mediach nie spodziewałam się za wiele, to zaskoczyło mnie, że tytuły bardziej liberalne poświęciły uwagę samemu aresztowaniu i misgenderingowi, jednocześnie potępiając nasze metody
—oskarżał Michał Sz.
Ten sam zawód czuję wobec polityków. Poza nielicznymi wyjątkami, większość niby przyznała, że są za prawami osób LGBTQ+, ale tylko póki jesteśmy potulni, grzeczni i cichutko czekamy, aż ktoś łaskawie uzna nas za ludzi. Klasyczne „Jesteśmy sojusznikami, ale…”
—mówił aktywista LGBT.
Radykalizm działań
Michał Sz. „Margot” mówił, że konieczne są radykalne działania.
Wszystkie rewolucje były splamione krwią osób, które wiedziały, że inaczej nie można
—powiedział i stwierdził, że z pewnością nie dożyje starości.
Czuję, że ktoś mnie w tym kraju zabije. Za każdym razem, gdy ktoś nazywa mnie bojówkarką albo terrorystką, mam poczucie, że ta wizja staje się coraz bardziej realna. Ale nie mam czasu się bać. Urodziłam się tutaj. Jestem Polką, chrześcijanką w homofobicznym kraju. Chcę coś zrobić, zanim to się wydarzy. (…) Nie mamy siły, żeby zmienić pół Polski i przekonać ją, że jesteśmy takimi ludźmi jak one. Dlatego chcę wykorzystać swój czas w pełni i mieć poczucie, że zrobiłam tyle, ile mogłam
—mówił Michał Sz.
Jak widać, aktywista LGBT jest gotowy do roli „pierwszego świętego za sprawę”. Pytanie jaką? Stroną agresywną jest tu w końcu mniejszość. Większość chce tylko szacunku do swoich wartości.
aes/vogue.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/515768-margotnie-odpusci-czuje-ze-ktos-mnie-w-tym-kraju-zabije