Pełen rozdarcia głos Aleksandry Dulkiewicz publikuje dzisiaj Gazeta Wyborcza. Prezydent Gdańska zdradza, że miała rozterki, czy pojawić się na Westerplatte podczas uroczystości obchodów 81. rocznicy wybuchu wojny, czy zorganizować własne obchody. Ostatecznie, bojkotu nie było, choć nie mogła w tym roku przemawiać.
W mojej ocenie, nawet rozważanie takiego scenariusza, by robić coś w kontrze do państwowych uroczystości, zakrawa na małość. Jedyna rola, z której bez zarzutu wywiązuje się dzisiaj Aleksandra Dulkiewicz, by postawa maskotki antyrządowego ruchu, który zainstalował się w dużych miastach. Tak, maskotki, nawet nie prezydenta Gdańska. Trudno ją poważnie traktować mimo zwycięstwa w wyborach i przykład wykorzystania Westerplatte świetnie to obrazuje.
Gdańskowi nie można odebrać Westerplatte
— pisze w GW Aleksandra Dulkiewicz, jak gdyby dało się półwysep załadować na ciężarówkę i wywieźć w siną dal. Pani prezydent chodzi oczywiście o specustawę, która grunt przekazała państwu, co uniemożliwia jej zorganizowanie takiej szopki, jak choćby rok temu, gdy powaga rocznicy utonęła w doraźnych politycznych gierkach. W porównaniu z tamtymi wydarzeniami, nastąpiła zmiana zasadnicza. Prezydent wręczył noty identyfikacyjne rodzinom pięciu bohaterów walk na półwyspie (czterech kolejnych czeka na identyfikację), których szczątki znaleziono po 80 latach. To niesłychane, że pozwolono im leżeć w ziemi tyle czasu. I to konsekwentnie twierdząc, że na Westerplatte pod rządami miasta wszystko jest tak, jak powinno być. Po dzisiejszych obchodach widać więc jeszcze wyraźniej, że nie dosyć, że Gdańskowi niczego nie odebrano, to jeszcze zwrócono to święte miejsce Polsce i Polakom.
CZYTAJ TAKŻE: 81. rocznica wybuchu II wojny światowej. „Westerplatte to miejsce, w którym polski żołnierz udowodnił czym jest honor”
Gdyby Aleksandra Dulkiewicz naprawdę miała Gdańsk w sercu i myślała przede wszystkim o rozwoju miasta, to dziękowała by rządowi, że ten chce zainwestować grube dziesiątki milionów w budowę muzeum z prawdziwego zdarzenia. Co z tego, że na „państwowym” terenie?! Powtórzę, nie da się Westerplatte z Gdańska zabrać, ono tam będzie. I będzie lepsze, bardziej efektowne, przepełnione nareszcie dumą z bohaterstwa polskiego żołnierza. Gdańsk tylko na tym zyska.
Wartości nie można odebrać, upaństwowić, przenieść z miejsca w miejsce. To, co stanowi o tożsamości wspólnoty, jest w istocie bardzo osobiste i intymne. A nad tą sferą żadna władza nie ma władzy
— pisze Aleksandra Dulkiewicz i ja się z nią w stu procentach zgadzam. Żadna władza. Władza Gdańska też nie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/515694-zgadzam-sie-gdanskowi-nie-mozna-odebrac-westerplatte