Druga awaria Czajki to nie tylko sygnał, że Rafał Trzaskowski ma pecha, a w związku z tym nie nadaje się do pełnienia najwyższych funkcji państwowych. To nie tylko sygnał, że zarządzana przez niego Warszawa nie umie sobie radzić z kryzysami wymagającymi czegoś więcej niż komunikatów PR. To przede wszystkim sygnał, że strukturalne zaniedbania w Warszawie są naprawdę potężne, nawarstwione, i zasadniczo wyrastają z prezydentury Hanny Gronkiewicz-Waltz.
Usunięcie tych zaniedbań wymaga skupienia, koncentracji, poświęcenia się w 100 proc. Nie da się tego załatwić delegowaniem zadań na urzędników, łataniem dziur ad hoc. Nie, to wszystko trzeba starannie przejrzeć i być może ułożyć na nowo. Także wstrząsając strukturami miejskimi, zasiedziałymi już od dekad, żyjącymi w poczuciu bezpieczeństwa i komfortu.
Jednocześnie wiemy, że w ostatnich miesiącach Rafał Trzaskowski nie tylko poświęcił zapewne większość swojego czasu na kampanię wyborczą, ale także i teraz szykuje się do zwiększonej aktywności politycznej. Chce powołać ruch społeczny, ową „Nową Solidarność”. O tym mówi w wywiadach, o tym rozmawia w czasie licznych spotkań. To go zajmuje przede wszystkim. Czajka i inne śmierdzące sprawy siłą rzeczy muszą być na drugim planie. Każdy, kto dysponuje choćby elementarnym doświadczeniem życiowym, wie, że nie można skupiać się na dwóch dużych projektach jednocześnie. W każdym razie, rzadko to się udaje.
Dlatego dziś trzeba powiedzieć jasno: Trzaskowski musi wybrać: albo Warszawa, albo krajowa polityka. Jeśli uchyli się przed tym pilnym wyborem, narazi nas wszystkich. I nie tylko Wisła będzie śmierdząca, ale i Bałtyk mocno ucierpi.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/515516-trzaskowski-musi-wybrac-albo-warszawa-albo-duza-polityka