Wniosek o udzielenie zgody na przyjęcie nowego ambasadora Niemiec w Polsce jest ciągle rozpatrywany - powiedział w niedzielę wiceszef MSZ Marcin Przydacz. Jak podkreślił tego rodzaju decyzja należy wyłącznie do państwa przyjmującego.
W TV Republika wiceszef MSZ był pytany o sprawę udzielenia zgody na przyjęcie przez Polskę nowego ambasadora Niemiec; poprzedni ambasador Rolf Nikel swoją misję dyplomatyczną w Warszawie zakończył pod koniec czerwca br. Obecnym kandydatem władz w Berlinie jest Arndt Freytag von Loringhoven, którego ojciec - jak przypomniano na antenie, a także w innych mediach - był oficerem Wehrmachtu, a pod koniec II wojny światowej służył w bunkrze Adolfa Hitlera.
To jest decyzja państwa niemieckiego, jakiego chce mieć kandydata i jak chce układać stosunki z danym państwem. Osoba, jego doświadczenie, jego taki background, wykształcenie, poglądy polityczne mają znaczenie w przypadku ambasadora, więc to nie jest do mnie pytanie. To strona niemiecka proponuje kandydatów, my możemy i mamy tutaj prawo do tego, żeby daną osobę zatwierdzić. Bywały też takie przypadki, wcześniej w historii dyplomacji, że nie było zgody na tego typu kandydatury, ale też czasami ten proces jest wydłużany
— powiedział Przydacz.
Na bieżąco oczywiście rozmawiamy ze stroną niemiecką, ale praktyką dyplomatyczną jest to, że nie upublicznia się informacji na temat tego, jak długo trwa (taki) proces
— podkreślił wiceminister. Jak dodał, powoływanie ambasadorów odbywa się w duchu zaufania do zewnętrznych partnerów i w zaciszu gabinetów.
Wiceszef MSZ przypomniał też, że poprzedni ambasador Niemiec w Polsce Rolf Nikel zakończył misję tuż przed wakacjami.
Mamy okres urlopowy, lipiec, sierpień - ten wniosek o udzielenie agrément (w dyplomacji jest to zgoda władz państwa na przyjęcie określonej osoby jako szefa misji dyplomatycznej obcego państwa - PAP), bo o tym rozmawiamy, jest ciągle rozpatrywany przez stronę polską. To jest absolutnie suwerenna decyzja państwa przyjmującego
— podkreślił.
Jak długo taki wniosek jest rozpatrywany i czy on będzie finalnie pozytywnie czy negatywnie rozpatrzony - wielokrotnie miały miejsce takie sytuacje, w których dany kandydat był sprawdzany w długim procesie, była weryfikowana jego dotychczasowa działalność. Jak wszyscy wiemy jest kandydat ze strony niemieckiej, który wymaga dodatkowych sprawdzeń, dodatkowej aktywności też ze strony polskiej
— dodał Przydacz.
Wspólny interes
Wiceszef MSZ ocenił też, że w sprawie powołania nowego ambasadora Niemiec uda się dojść do porozumienia z władzami w Berlinie.
Na pewno w naszym wspólnym interesie jest to, żeby placówka niemiecka w Warszawie była obsadzona kierownikiem
— zaznaczył.
To jest nasza decyzja, to jest decyzja polska. W jakim to się czasie to wydarzy - nie ma tutaj żadnych procedur odwołania czy przyspieszania
— dodał Przydacz.
Nie ma sensacji
Podkreślił, że nie należy doszukiwać się w sprawie powołania niemieckiego ambasadora w Warszawie sensacji. Ocenił, że sprawa ta przede wszystkim jest omawiania w mediach o kapitale zagranicznym, które funkcjonują w Polsce, co - jak zaznaczył - go martwi.
Chcemy oczywiście, żeby ambasador niemiecki objął swoją placówkę, natomiast mamy tutaj procedurę, którą musimy przeprowadzić i proszę się nie doszukiwać tutaj żadnych wielkich teorii spiskowych
— mówił wiceminister.
Zaznaczył, że procedura ta trwa czasami kilkanaście tygodni.
Arndt Freytag von Loringhoven to wieloletni urzędnik i dyplomata, w latach 2014-2016 ambasador Niemiec w Republice Czeskiej. W latach 2007-2010 był wiceszefem niemieckiego wywiadu zagranicznego (BND), a od 2016 r. pierwszym w historii szefem wywiadu NATO.
mly/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/515476-msz-decyzja-ws-ambasadora-nalezy-do-panstwa-przyjmujacego