„Cieszymy się, że redaktor Andrzej Zaucha jest już wolny i może realizować swoje zadania, cieszymy się również z tego, że nic mu się nie stało podczas zatrzymania przez białoruską milicję w Mińsku” – powiedział w czwartek wiceszef MSZ Marcin Przydacz.
CZYTAJ TAKŻE: Milicja w Mińsku zatrzymała około 20 dziennikarzy. Skonfiskowała ich telefony oraz dokumenty tożsamości
Jak informowała stacja TVN24, wśród 20 dziennikarzy zatrzymanych w czwartek przez białoruską milicję w Mińsku był korespondent „Faktów” TVN Andrzej Zaucha.
Przydacz pytany w czwartek wieczorem w TVN24, czy otrzymał jakieś wytłumaczenie zaistniałej sytuacji, odparł, że w pierwszej kolejności otrzymał informację od innego polskiego dziennikarza znajdującego się na Białorusi o fakcie zatrzymania grupy dziennikarzy, wśród której znajdował się także dziennikarz TVN.
W trybie pilnym podjęliśmy kontakt z Ministerstwem Spraw Zagranicznych (Białorusi – PAP) naszymi kanałami dyplomatycznymi. Usłyszeliśmy, że jest to rutynowa kontrola, sprawdzenie akredytacji wśród dziennikarzy zagranicznych i dostaliśmy również zapewnienie, że na wypadek, gdyby okazało się, że dokumenty wszystkie są w porządku, że odpowiednie akredytacje są udzielone, to te osoby zostaną zwolnione
— podkreślił wiceszef MSZ.
Równolegle też – jak dodał – „podjęliśmy działania kanałem konsularnym”.
Nasz konsul w trybie pilnym starał się dowiedzieć, w którym miejscu znajdują się zatrzymani. Był również później w kontakcie także z panem redaktorem Zauchą
— zaznaczył Przydacz.
Cieszymy się, że całość tej operacji okazała się sukcesem, że pan redaktor Zaucha jest już wolny, może realizować swoje zadania. Cieszymy się również z tego, że nic mu się tam podczas tego zatrzymania nie stało
— powiedział wiceminister.
Andrzej Zaucha wypuszczony po kontroli dokumentów
Dziennikarz TVN Andrzej Zaucha, który wraz z innymi reporterami został w czwartek zatrzymany w centrum Mińska, jest już na wolności. Jak powiedział PAP, został wypuszczony po kontroli dokumentów wraz z innymi zagranicznymi dziennikarzami.
Nie było żadnej presji. Po kontroli dokumentów i innych formalnościach zostaliśmy wypuszczeni
— powiedział PAP Zaucha.
W naszej grupie było początkowo 16 osób, ale później pojawił się ktoś jeszcze, więc możliwe, że ta liczba jest większa
— dodał.
Zatrzymanie dziennikarzy w Mińsku
Agencja Reutera podawała, powołując się na świadków, że zatrzymani dziennikarze przygotowywali się do relacjonowania protestu w centrum Mińska, a policja skonfiskowała ich telefony i dokumenty tożsamości.
Ministerstwo spraw wewnętrznych Białorusi podało później, że dziennikarze zostali przewiezieni na komisariat. Funkcjonariusze mieli tam sprawdzić, czy mają oni ważne akredytacje. Resort dodał, że wszyscy dziennikarze z oficjalną akredytacją zostaną zwolnieni. Zaprzeczył, że zostali oni zatrzymani.
Podczas protestu w białoruskiej stolicy zatrzymano ponad 180 osób
Andrzej Zaucha z TVN i co najmniej pięcioro reporterów telewizji Biełsat znaleźli się wśród dziennikarzy zatrzymanych w czwartek w centrum Mińska. W sumie podczas protestu w białoruskiej stolicy zatrzymano ponad 180 osób – informuje centrum praw człowieka Wiasna.
Zaucha po kontroli dokumentów został już wypuszczony z komisariatu. Na wolności jest też co najmniej dwoje pracowników Biełsatu oraz niektórzy dziennikarze mediów białoruskich i zagranicznych.
Zostaliśmy zatrzymani z operatorem przed Czerwonym Kościołem przy Placu Niepodległości w Mińsku. Widzieliśmy, jak pojawił się OMON i zaczął okrążać ludzi
— powiedział PAP Zaucha, który podobnie jak inni dziennikarze relacjonował protest w centrum miasta.
Zauchę oraz część reporterów zatrzymali mężczyźni w cywilu, którzy nie byli oznaczeni jako funkcjonariusze milicji.
Powiedzieli nam, że nie jesteśmy oznaczeni jako prasa, ale później do naszego busa trafili również inni reporterzy, którzy mieli akredytacje zawieszone na szyi
— mówił.
Nie było żadnej presji. Po kontroli dokumentów i innych formalnościach na komisariacie zostaliśmy wypuszczeni
— powiedział PAP Zaucha.
Centrum Wiasna cały czas aktualizuje ogólną liczbę zatrzymanych w Mińsku – jest ich już ponad 180. Wśród nich było prawdopodobnie ok. 30 dziennikarzy. Zatrzymywano ich w dwóch miejscach – pod Czerwonym Kościołem i na Placu Wolności przed katedrą prawosławną.
Milicja poinformowała dziennikarzy, że zostaną zabrani na komisariat w celu kontroli dokumentów. Poproszono ich o wyłączenie telefonów. Po zatrzymaniach MSW twierdziło, że dziennikarze formalnie nie zostali zatrzymani, a milicja zamierza sprawdzić ich dokumenty i wypuścić tych, którzy mają akredytacje MSZ.
Redakcja Biełsatu poinformowała PAP o zatrzymaniu piątki swoich współpracowników. Są to: reporterka Kaciaryna Andrejewa, operator Maks Kalitousk i fotoreporter Alaksandr Wasiukowicz oraz Nasta Reznikawa i Siarhiej Kawalou – podał rozmówca PAP w redakcji Biełsatu. Reznikawa i Kawalou zostali już wypuszczeni.
Wśród zatrzymanych reporterów są pracownicy białoruskich redakcji mediów niezależnych – m.in. BiełaPAN, TUT.by, Naszej Niwy, Radia Swaboda, ale także wielu mediów zagranicznych, w tym BBC, rosyjskiego Sputnika, Komsomolskiej Prawdy i innych. Centrum Wiasna i niezależne Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy informują, że dziennikarze są stopniowo wypuszczani. Niektórzy z nich mówią, że musieli wykasować zdjęcia z aparatów fotograficznych.
Szwedzki dziennik „Dagens Nyheter” podał w czwartek, że wśród zatrzymanych dziennikarzy jest fotoreporter tej gazety Paul Hansen, laureat World Press Photo 2013. W październiku 2016 roku został on postrzelony w Iraku podczas wykonywania zdjęć.
Dziennikarstwo nie jest przestępstwem
— skomentował zatrzymanie dziennikarza redaktor naczelny „Dagens Nyheter” Peter Wolodarski.
Od 9 sierpnia Białorusini protestują przeciwko sfałszowaniu wyborów prezydenckich, które według oficjalnych wyników wygrał urzędujący szef państwa Alaksandr Łukaszenka.
as/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/515135-bialoruska-milicja-wypuscila-korespondenta-tvn