Po krótkiej przerwie od mediów społecznościowych, zajrzałem dziś do Twittera. Dowiedziałem się z niego, że jakiś pan „oskarżył” innego pana, że jest homoseksualistą. „Oskarżającym” był szerzej nieznany asystent mało mi znanej posłanki Lewicy, a „oskarżonym” Jan Kanthak – rzecznik Ministerstwa Sprawiedliwości.
Nie znam Jana Kanthaka i szczerze mówiąc w ogóle mnie nie obchodzi, czy jest gejem czy nim nie jest. Jestem z tego pokolenia, które nie emocjonuje się prywatnymi sprawami obcych ludzi, uważając, że ważne są ich kompetencje, a nie orientacja seksualna czy jakakolwiek inna. Tym niemniej zwróciłem uwagę na tę historię ponieważ dobrze ilustruje ona sposób działania aktywistów ze środowiska LGBT. Otóż – jak można wywnioskować – największymi wrogami są dla nich nie konserwatyści, nie faszyści, nie Kościół, ale prawdziwi lub domniemani „odszczepieńcy”. Heretyków – jak wiadomo – nienawidzi się przecież najbardziej.
Taki sposób myślenia nie wydaje mi się zaskakujący w przypadku rozmaitych dogmatycznych ideologii lub religii. Na religijny wymiar ruchu LGBT zwrócił zresztą niedawno uwagę na łamach „DGP” socjolog Michał Łuczewski, za co spotkały go gromy świętego oburzenia. Aktywiści ze środowisk LGBT przekonują nas bowiem, że są otwarci, tolerancyjni, wielokolorowi. Jednak mimo tej deklarowanej głośno wielobarwności nie są w stanie znieść nikogo, kto ośmieliłby się inaczej patrzeć na głoszone przez nich postulaty (a może prawdy wiary?). Dotyczy to również osób homoseksualnych. Trudno nie odnieść wrażenia, że na takie osoby wywierana jest presja, aby przyłączyły się do awangardy ruchu LGBT, bo w przeciwnym razie zostaną wykluczone jako odszczepieńcy i potępione. Nie ma mowy o zachowaniu żadnej prywatności: albo jesteś z nami albo przeciw nam. To także przestroga i ostrzeżenie dla osób heteroseksualnych, które – aby unikąć kłopotów – powinny się jak najszybciej nawrócić. Inkwizytorzy nie pozwolą na żadne odstępstwo.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/514978-inkwizytorzy-przeciwko-heretykom