Choć cały wywiad w tygodniku „Polityka” ma za zadanie przestraszyć groźnym nie tylko dla Polski nurtem, zdaniem Tuska, narodowo-populistycznym, jest w nim trafna diagnoza. Politycy PiS zbudowali swój autentyzm. Autentyzm, który nie musi oznaczać wiarygodności. Dał jednak przewagę potrzebną do zwycięstwa.
Tusk mówi, że emocje, które pokazują politycy takich formacji jak PiS, bo zrównuje je z innymi ruchami w Europie na świecie, są bezwstydne, ale prawdziwe. Dokładnie takiego prawdziwego prezydenta, choć próbowano zaczarować to hasłem o prawdziwej prezydent, zabrakło jednak Platformie Obywatelskiej w kampanii wyborczej. Donald Tusk, na swój sposób, ale to zrozumiał.
Kiedy już podczas pierwszej kampanijnej konwencji Andrzeja Dudy pisałam o autentyczności, jaką pokazał, krytykowano. Choć wydawało by się, że nie trzeba tłumaczyć, że autentyczność nie równa się wiarygodność. Że nie chodzi o to, że Andrzej Duda, czy inni politycy PiS nigdy nie skłamali, nie mają na swoim koncie niespełnionych obietnic. Mają. Ale autentyczność to poglądy, nawet lepiej, że bardzo wyraziste, które się nie zmieniają z dnia na dzień. To stałe podejście do imigrantów, do rodziny, życia, religiii, styl, w jaki dany polityk żyje, co sobą reprezentuje. Jego rodzina. To też wygląd, mowa ciała, mimika, gesty, sposób komunikacji z wyborcami. Stosunek do kobiet, do innych orientacji seksualnych.
Co z autentyzmem?
Autentyzm to wreszcie wspomniany przez Tuska sposób wyrażania emocji. To daje politykowi autentyzm. A jeśli za tym idzie wiarygodność, dotrzymywanie słowa, tym lepiej. Dlatego wygrał PiS. To prawda. Takiego autentycznego kandydata zabrakło Platformie Obywatelskiej. Nieco bardziej autentyczny, prawdziwy był nawet Szymon Hołownia, który tzw. dobre wrażenie umiał zrobić bezbłędnie. To sympatyczny pan z telewizji, którego ludzie znali, utożsamiali z pozytywnymi emocjami z show. A do tego mówił, że nie należy ufać politykom, skończyć z partyjniactwem i dać Polsce szansę na zmianę. Autentyzm, który zbudował dał mu doskonały wynik w wyborach. Nie dał przewagi, bo nie szła za tym wiarygodność.
Bo jeśli zajrzeć głębiej, zbadać prawdziwe powody jego startu do polityki, powiązania, poparcie, którego udzielił PO jeszcze przed drugą turą, porównać poglądy z dziś, i z czasów katolickiej publicystyki, to wiarygodność znika. Podobnie w przypadku Rafała Trzaskowskiego. Jaką gwarancję solidnej pracy dla Polski daje prezydent, który stale jest na urlopie? Jaką wiarygodność ma, kiedy nie odpowiada na pytania dziennikarzy, a walczy z nimi, żeby trudnych pytań nie było? To widać. Bardzo wyraźnie. Cechy charakteru, choćby grubo pudrowane w kampanii, przebijają się na wierzch. Wygrał bardziej prawdziwy. Jakiekolwiek mamy sympatie polityczne, widzi to nawet Donald Tusk.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/514897-tusk-o-autentyzmie-pis-trzeba-dodac-dlatego-przegralo-po