„Nie znam drugiej tak patriarchalnej instytucji” - mówi w wywiadzie dla Onetu Klaudia Jachira, posłanka Koalicji Obywatelskiej o Sejmie.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Rozgorączkowana Jachira pokrzykuje z sejmowej mównicy. Terlecki punktuje: „Na głupotę nie ma rady, dlatego pani nie przerywałem”
Jachira krytycznie o sytuacji w Polsce
W wywiadzie dla Onetu Klaudia Jachira opowiada między innymi o swoim zaangażowaniu w protesty aktywistów LGBT czy sprzeciw dla głosowanej niedawno ustawy podwyższającej wynagrodzenia polityków. Rytualnie narzeka na obecną sytuację w Polsce.
Przez pierwsze 20 lat wolnej Polski, dążyliśmy w stronę Europy Zachodniej. Ludzie czuli, że nie wypada być antysemitą, że nawet jak się ma takie poglądy, to lepiej milczeć. Że disco polo to nie jest genialny gatunek muzyczny, że są lepsze. A teraz? Promowane jest podejście, że róbcie. co chcecie, nie musicie się rozwijać, a rozrywkę zapewnią wam koncerty disco w TVP
— twierdził Jachira.
„Nie znam drugiej tak patriarchalnej instytucji”
Ciekawie zaczyna robić się, kiedy posłanka Koalicji Obywatelskiej zaczyna opowiadać o seksizmie, który dotyka ją w Sejmie.
Nie znam drugiej tak patriarchalnej instytucji. Byłam kilka lat temu na spotkaniu z posłem Robertem Biedroniem. Opowiadał, że jak kobiety szły na mównicę, to faceci za nimi gwizdali. Myślałam, że przesadza, ale teraz jestem skłonna w to uwierzyć
— mówi.
Jachira przekonuje, że całowanie kobiet w rękę jest przekraczaniem granic i jest to dla niej „niewyobrażalne”.
Wprawdzie już nikt raczej nie gwiżdże, ale seksizm jest odczuwalny na każdym kroku. Począwszy od tego słynnego całowania po rękach, o które zrobiłam aferę na początku kadencji. Niewyobrażalne jest dla mnie, że można w miejscu pracy tak przekraczać czyjeś granice. Rozumiem wujek na urodzinach, chłopak na randce… Ale tutaj? Naprawdę ktoś nie może wytrzymać, by nie naruszyć mojej strefy cielesnego komfortu, dotykając mnie brodą z resztkami zupy, którą jadł przed chwilą?
— wskazuje posłanka.
Jachira o „seksizmie powszednim”
Skandalizująca polityk wskazuje, że w Sejmie nie brakuje również „seksizmu powszedniego”. Co więcej, dopuszczać mają się go m.in. koledzy partyjni posłanki.
Jest też taki „seksizm powszedni”. Mówię na korytarzu do kolegi z klubu, że ładnie pachnie kawą, a on mi na to: „ja bym powiedział, że tu pięknie pachnie kobietą”. Zatkało mnie
— relacjonuje.
Dostało się również politykom Prawa i Sprawiedliwości.
Z kolei poseł Piotr Kaleta na Komisji Łączności z Polakami za Granicą powiedział do mnie, że rozmawiając z kobietą politykiem ma wątpliwości, czy ma się zwracać, jak do kobiety czy jak do polityka. Pamiętam też, jak poseł Przemysław Czarnek rzucił do Kamili Gasiuk-Pihowicz, że wszyscy znają jej rozchwianie emocjonalne i nie musi pokazywać, jak źle jest z jej hormonami
— mówi Jachira.
Mnie to jednak nie deprymuje, a mobilizuje. Myślę, że i tak dużo się udało zrobić od czasu naszych prababek sufrażystek i że nic nie stoi na przeszkodzie, by działać dalej
— kończy.
xyz/Onet
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/514502-dramat-jachiry-w-sejmie-zarzuca-koledze-z-klubu-seksizm