Rafał Trzaskowski to nie żaden polityczny robol. Kiedy pracuje 2-3 godziny dziennie (a najlepiej tygodniowo) jest twórczy, wydajny, błyskotliwy.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Bez sensu „Gazeta Wyborcza” (a konkretnie Agnieszka Kublik) czepia się Rafała Trzaskowskiego. Już sam tytuł jest oburzający: „Nienarodziny przywódcy”. I ten okropny nadtytuł: „Kulisy błędnej polityki”. Ponoć Trzaskowski jest winien coś „tym milionom”, które poparły go w wyborach prezydenckich. A jeszcze ta impertynencja, że „zaraz po przegranych wyborach Trzaskowski udał się donikąd”. A nawet „zrejterował”, zaś „wymówkę, że wakacje trudno potraktować poważnie”. Miał mieć plan, a nie ma. Władza mu się podkłada, a on nie korzysta z żadnej szansy, żeby jej przyfanzolić. Miał „tyle okazji, by stać się liderem. I przepuścił je wszystkie”.
Austriackie gadanie
„Przywódca musi chcieć przewodzić, by móc przewodzić” – konkluduje zawiedziona, a wręcz zrozpaczona Agnieszka Kublik. Co to za austriackie gadanie? Jak można się czepiać człowieka, który prawie oddał życie za sprawę? Przecież Rafał Trzaskowski niebywale się poświęcił godząc się na zastąpienie Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. A potem jak wół harował od 9-9.30 do 16-17. A zdarzało mu się nawet mieć spotkania po 17. Nie musiał, a zasuwał. W warszawskim ratuszu zwykle wystarczą 2-3 godzinki dziennie i sprawy są załatwione (albo załatwione niezłatwialnie – wszystko jedno). A dlatego tak krótko, że wszystko chodzi jak w białoruskim zegarku, czyli znakomicie. Liczy się efekt, czyli wręcz rewelacyjne funkcjonowanie miasta i rozwiązanie 99,99 proc. jego najważniejszych problemów już w półtora roku od wyboru na włodarza stolicy. Kto nie mieszka w Warszawie, nie doceni, jak rewelacyjnie i szybko załatwia się tu nawet najtrudniejsze sprawy, jak miasto jest przyjazne mieszkańcom, szczególnie kierowcom. Przecież dzięki Trzaskowskiemu powstały tysiące miejsce parkingowych (w podziemnych i naziemnych, interesujących architektonicznie parkingach). I te miejsca są dla warszawiaków za darmo. Długo by wyliczać, ile dobrego Rafał Trzaskowski zrobił w stolicy.
Król czy królowa serc jest od zaprzątania sobie głowy jakimś ruchem?
Po rozwiązaniu najważniejszych spraw Rafał Trzaskowski spotyka się z mieszkańcami. Każdy, kto się zgłosi ma szansę z nim pogadać w ciągu 2-3 dni i praktycznie nawet przez kilka godzin. A jeszcze ma on czas na dokształcanie córki i syna. Zarobiony do skrajnego umęczenia i zaangażowany niczym Krystyna Janda mógł Rafał Trzaskowski gwizdać na kampanię i zastąpienie Kidawy-Błońskiej, a jednak się poświęcił. I co z tego, że przegrał, skoro wygrał i stał się królem serc (albo królową – w zależności od tego, kim się czuje). A czy król (królowa) serc jest od zaprzątania sobie wspaniałej głowy jakimiś ruchem politycznym, jakimś przewodzeniem opozycji, jakimś byciem liderem?
Jak jest taka mądra, to niech Agnieszka Kublik, razem z Adamem Michnikiem, Jarosławem Kurskim, Piotrem Stasińskim, Bartoszem Wielińskim, Romanem Imielskim, Dominiką Wielowieyską czy Wojciechem Czuchnowskim, przygotuje wszystko na tip-top. A wtedy Rafał Trzaskowski na pewno przyjdzie i stanie na czele albo siędzie (siądzie) na grzędzie (w rządzie). Mało ma Trzaskowski roboty? Mało się naharował w kampanii? No właśnie! A już czepianie się urlopu to kompletna żenada. Kto w Polsce bardziej zasługuje na urlop niż Rafał Trzaskowski? Nikt. To oczywiste.
Rafał Trzaskowski jest gotów
Rafał Trzaskowski nie jest od tego, żeby spełniać zachcianki Agnieszki Kublik i „Gazety Wyborczej”. Chcą mieć ruch, niech sobie założą. Chcą Trzaskowskiego jako lidera, niech mu stworzą grunt. On, niczym wielcy mistrzowie malarstwa, jest od ostatecznego muśnięcia, od tchnienia ducha w to, co bez ducha. I Rafał Trzaskowski jest na to gotów. Ale przecież nie może rozmieniać swoich talentów na to, co może zrobić jakiś Cezary Tomczyk, Michał Szczerba czy choćby Agnieszka Kublik.
Rafał Trzaskowski to nie żaden polityczny robol. Kiedy pracuje 2-3 godziny dziennie (a najlepiej tygodniowo) jest twórczy, wydajny, błyskotliwy, uprzejmy i uroczy. I tak powinno się go zagospodarowywać. Tak samo miał Donald Tusk: 2-3 godziny pracy (?) i przewspaniałe efekty. Każdy, kto domaga się od Rafała Trzaskowskiego stachanowskiego zaangażowania odwala wredną i krecią robotę. Chce mistrza przyciąć do wymiaru jakichś dłubaczy w rodzaju Wojciecha Czuchnowskiego czy Bartosza Wielińskiego.
„Odpie…cie się od Rafała”
Rafał Trzaskowski ma nie przegrzewać swego genialnego umysłu i nie tracić największego atutu – kreatywności wynikającej z wypoczęcia, ze świeżości. Niech więc Agnieszka Kublik i jej koledzy z „Gazety Wyborczej” odczepią się od prezydenta stolicy. Będzie miał wenę, to w godzinę zrobi tyle, ile Borys Budka robiłby w dwa lata. Tym bardziej nie trzeba mu przeszkadzać podczas zagranicznych wakacji i niepokoić jakimiś żenującymi pretensjami. Jak będzie chciał, to Rafał Trzaskowski może być każdym i osiągnąć wszystko. Nawet Agnieszką Kublik. I Adamem Michnikiem. A na razie wszyscy podpowiadacze niech sobie wezmą do serca to, co w 1992 r. w studiu francuskiej Antenne 2 przeciwnikom Wojciecha Jaruzelskiego powiedział Adam Michnik: „Odpieprzcie się od generała!”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/514442-pietnujacym-trzaskowskiego-odpcie-sie-od-rafala
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.