Za nami kolejny tydzień w którym nie tylko kolejny raz doświadczyliśmy siły niemieckich mediów dla Polaków, ale przede wszystkim zobaczyliśmy, że wektor ich działania pozostaje niezmienny. Wszystko, co zmierza do uczynienia z Polski państwa normalnego i rozwiniętego, jest atakowane, wyszydzane.
W nasze życie publiczne pompuje się najbardziej prymitywne intelektualnie schematy wedle których każda ambicja, każdy śmiały plan, jest sprzeczny z naturą, jest dziwadłem. Dotyczy to Centralnego Portu Komunikacyjnego, gdzie wydatki na przygotowanie koncepcji, planów wyszydzane są jako rzekomo przejadanie pieniędzy. Obrywa się przekopowi Mierzei Wiślanej, bo niepotrzebne. Gdyby coś takiego powstawało w Niemczech pewnie te same media donosiłyby o cudzie inżynierskim. Szczególnie uparcie atakuje się próby restauracji dużego przemysłu z własnym know-how.
Podobny schemat stosowany jest wobec kwestii uregulowania zarobków polityków sprawujących funkcje parlamentarne, rządowe i samorządowe. Żeby było jasne: uważam, że można i należy rozmawiać o tym jaki poziom uznajemy za akceptowalny, gdzie jest kompromis pomiędzy koniecznością a skromnością władzy. Ale uruchomiony język pogardy wobec samej idei płacenia funkcjonariuszom państwa polskiego, a takie miałem odczucie, jest nie do zaakceptowania.
Czas przebić ten balon turbopopulizmu w sprawie wynagrodzeń polityków, czas zerwać z tym szantażem stosowanym przez niemieckie media dla Polaków. A można to zrobić w prosty sposób: zgłaszając seryjnie projekty obniżające wynagrodzenia posłom, senatorom, wiceministrom, wójtom, burmistrzom, prezydentom miast itp. Co kwartał o 20 procent. Aż dotkniemy dna absurdu, aż pojawi się projekt, że powinni pracować za darmo. Wtedy nie będzie wyjścia - trzeba będzie uznać, że jakaś umowa społeczna musi być w tej sprawie zawarta. Wtedy także politycy opozycji będą musieli odrzucić medialne szantaże. I wreszcie porozmawiamy o tym poważnie.
Podkreślam: nie mówię, że podwyżki mają być wielkie, nie mówię nawet, że w ogóle, ale ten wściekły ryk na każdą próbę rozmowy o tym, co w Niemczech i Brukseli jest normalne, uważam za upokarzający dla Polaków.
A może chodzi o to by, jak donosiły media, byli posłowie do kupienia za dwa tysiące złotych?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/514359-przebijmy-balon-populizmu-w-sprawie-wynagrodzen-politykow