Skala przemocy i represji, jakie uruchomił miński tyran w obronie swojej władzy, jest – trzeba to przyznać – dość umiarkowana. W końcu „Baćka” Łukaszenka to nie Janukowycz, który broniąc władzy, nie zawahał się kazać snajperom strzelać do zbuntowanego tłumu. I nie zamierza rezygnować z przypisanej mu jeszcze przed laty przez białoruski lud roli „ojczulka narodu”. A też jak od wieków dobrze wiadomo, Białorusini, czyli rdzenni mieszkańcy Wielkiego Księstwa Litewskiego, to nie Ukraińcy, nie ma w ich…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/514085-bezsilnosc-lukaszenki