Argumentację, że oni przez weekend przemyśleli, że kierują się głosami obywateli i wykazują wrażliwość oczywiście trzeba włożyć między bajki. Gdyby byli tacy wrażliwi społecznie, to przecież nie przegłosowaliby kiedyś ustawy o podniesieniu wieku emerytalnego do 67 lat, czy na przykład o pójściu sześciolatków do szkoły – przecież pamiętamy, jaki wtedy był opór społeczny, ile było zebranych podpisów, jak bardzo ludzie się przeciwko tym tzw. reformom buntowali. A mimo wszystko łamano karki i te rozwiązania wprowadzano, więc tu żadnej wrażliwości społecznej, żadnego oglądania się na społeczeństwo nie ma - mówi portalowi wPolityce.pl Maria Koc, senator PiS.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Senat głosami m.in. senatorów KO odrzucił projekt ustawy o uposażeniach osób pełniących funkcje publiczne. Co się stało, że Platforma Obywatelska, a właściwie Koalicja Obywatelska zmieniła zdanie?
Maria Koc: Myślę, że jest tak jak wielu polityków i komentatorów to przedstawia – wpis Donalda Tuska spowodował, że Borys Budka przestraszył się i wycofał się z wcześniejszych ustaleń, kazał senatorom z Koalicji Obywatelskiej zagłosować przeciwko tej ustawie. Wszystko było wcześniej ustalone. Wiadomą jest rzeczą, że bez jakiegoś konsensusu już na wstępie ta ustawa nie miałaby racji bytu. Tak jak mówił pan marszałek Ryszard Terlecki, ta ustawa była inicjatywą opozycji i została przyjęta w konsensusie przez wszystkie kluby parlamentarne, oprócz Konfederacji. Została przeprocedowana w Sejmie z powszechnym poparciem i do momentu reakcji Donalda Tuska wszystko było w porządku. Potem politycy PO przestraszyli się swojego guru, który siedzi gdzieś daleko w Brukseli i jak się okazuje ma wpływ na ich kluczowe decyzje. Myślę, że też nie bez znaczenia jest to, że Grzegorz Schetyna uderzył w Borysa Budkę, więc Platforma Obywatelska wykorzystała tę ustawę do swoich wewnętrznych walk. Grzegorz Schetyna też ostro się na ten temat wypowiedział, a wiemy, że jest wrogiem Borysa Budki – ta rywalizacja pomiędzy panami ciągle trwa. Zresztą nie tylko pomiędzy nimi, bo tam jest wielu takich, co noszą buławy w plecaku i pewnie chciałoby na czele Platformy Obywatelskiej stanąć, w związku z tym walczą ze sobą i czekają aż nadarzy się okazja do tego, żeby można było uderzyć w Borysa Budkę. Taka okazja się nadarzyła. Zachowali się po tchórzowsku. Wycofali się z wcześniejszych ustaleń, chociaż im bardzo na tej ustawie zależało. Zresztą myślę, że wielu posłom i senatorom z Koalicji Obywatelskiej i z Platformy Obywatelskiej nadal na niej zależy, ale zagłosowali tak, jak nakazała partyjna góra.
Argumentację, że oni przez weekend przemyśleli, że kierują się głosami obywateli i wykazują wrażliwość oczywiście trzeba włożyć między bajki. Gdyby byli tacy wrażliwi społecznie, to przecież nie przegłosowaliby kiedyś ustawy o podniesieniu wieku emerytalnego do 67 lat, czy na przykład o pójściu sześciolatków do szkoły – przecież pamiętamy, jaki wtedy był opór społeczny, ile było zebranych podpisów, jak bardzo ludzie się przeciwko tym tzw. reformom buntowali. A mimo wszystko łamano karki i te rozwiązania wprowadzano, więc tu żadnej wrażliwości społecznej, żadnego oglądania się na społeczeństwo nie ma. Po prostu partyjne, wykalkulowane interesy, walka między liderami Platformy Obywatelskiej i szukanie „haków” jeden na drugiego. To wszystko spowodowało, że na początku poparli tę ustawę, potem się z niej wycofali, czym wywołali też pewien chaos. Trzeba powiedzieć, że nie umieją stać przy swoich postanowieniach, nadal kierują się bardzo dziwnymi motywacjami, podejmując decyzje, nie ma w nich żadnej konsekwencji, stanowczości. Wiadomo było, że tę sprawę trzeba było uregulować, bo nie może być tak, że premier polskiego rządu zarabia dwa razy mniej niż wiceprezydent Warszawy. Jeżeli są tacy wrażliwi społecznie, jeżeli opinia Polaków jest dla nich taka ważna i buntują się przeciwko podwyżkom dla polityków, to niech się zajmą tymi politykami, którzy pełnią funkcje na przykład w warszawskim ratuszu. Proszę zobaczyć, ile tam zarabiają urzędnicy, ile tam zarabiają wiceprezydenci. Ostatnie informacje są takie, że wiceprezydent Warszawy zarabia dwa razy więcej niż polski premier. Czy to jest normalne? Nie jest. Sprawę należało uregulować, ale to się nie udało, dlatego że pomimo wcześniejszych ustaleń Koalicja Obywatelska się z tych ustaleń wycofała pod naciskiem Donalda Tuska – jak podkreślam – który porzucił Polskę, chociaż do końca się zarzekał, że bycie polskim premierem jest takie ważne, porzucił z dnia na dzień, żeby dać się wynająć do Brukseli za wielkie pieniądze. Teraz mędrkuje z Brukseli i upomina polskich polityków, którzy mają najniższe świadczenia w Europie. „Forbes” przecież podał niedawno informację, ile zarabiają polscy politycy. Okazuje się, że zarabiają najmniej w Europie – przecież te świadczenia dla nich nie były waloryzowane od kilkunastu lat.
Wydaje się, że Donaldem Tuskiem mogła kierować chęć potwierdzenia niejako swojej pozycji w strukturach PO, tylko może to Platformę bardzo drogo kosztować.
Wydaje się, że państwo w Platformie Obywatelskiej bardzo się kłócą. Nie ma jakiegoś spoiwa, które by ich tak naprawdę łączyło, oprócz nienawiści do PiS-u, oprócz ciągłego negowania wszystkiego, co Prawo i Sprawiedliwość robi, ale to jest droga donikąd, bo to są negatywne emocje, które do pewnego momentu mogą ludzi jakoś spajać, ale zaczyna brakować jakiejś pozytywnej pracy, jakichś wartości, przy których się stoi, których się broni, jakiejś idei, jakichś zasad. To jest partia bez tożsamości, bez programu, więc myślę, że przynajmniej część ludzi w PO jest już tą bezideowością swoich przywódców zmęczona.
Co do Donalda Tuska, to oczywiście, że tak. To jest też człowiek złośliwy, który chociażby z tego powodu chce co jakiś czas jakąś „szpilę” wetknąć już nie tylko w rządzących w Polsce i w Prawo i Sprawiedliwość, ale także w swoje środowisko, żeby to środowisko nie zapomniało, że on tam gdzieś jest i że mimo wszystko ma na nich wpływ. Chce to podkreślać i dać do zrozumienia, że bez niego niewiele znaczą. Jednak okazuje się, że ma duży wpływ nie tylko na Platformę Obywatelską, ale także na Lewicę i na PSL. Przecież te partie się również na początku bardzo upierały się przy tej ustawie, a potem zrezygnowały z jej popierania. Widać, że jest to wielki obóz antypisu, którym nadal kieruje z daleka Donald Tusk. Do czego to doprowadzi? Mam nadzieję, że do rozpadu Platformy Obywatelskiej, bo jest to partia, która szkodzi Polsce i powinna zostać rozwiązana.
Czy rację ma pan marszałek Terlecki, że to jest koniec tego projektu?
To są decyzje polityczne. Pan marszałek Ryszard Terlecki jest szefem naszego klubu. Jeżeli takie decyzje zapadły, my je przyjmujemy. Przecież nie będzie tak, że PiS będzie ten projekt forsowało po to, żeby na siłę uszczęśliwiać posłów czy senatorów z PO, PSL czy z Lewicy. Jeżeli oni uważają, że takie uregulowanie nie jest potrzebne, są na tyle tchórzliwi, że się z tego wycofują, to trudno – po prostu tego uregulowania nie będzie i już. To są ludzie krótkowzroczni, bo przecież teraz premierem jest pan Mateusz Morawiecki z Prawa i Sprawiedliwości, za parę lat przecież może być ktoś inny. Teraz my jesteśmy posłami, senatorami – za parę lat też może być ktoś inny. Gdyby ta sprawa została uregulowana, to już na wiele lat, ponieważ ona wiąże wynagrodzenia parlamentarzystów ze średnim wynagrodzeniem w kraju z pensją sędziów Sądu Najwyższego. Przypominam, że w Parlamencie Europejskim wynagrodzenie posłów też jest powiązane z wysokością wynagrodzenia sędziów Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. To jest mechanizm, który ma zastosowanie w Europie.
Problem będzie nierozwiązany. Skoro pan marszałek Terlecki zapowiedział, że to już jest koniec tej ustawy, to przyjmujemy, że jest to koniec i w najbliższym czasie, ani pewnie i do końca kadencji tą sprawą zajmować się nie będziemy.
Czy Prawo i Sprawiedliwość będzie podejmowało własne próby uregulowania tych kwestii, chociażby kwestii wynagrodzenia dla Pierwszej Damy?
Tego nie wiem. To jest pytanie do dość ścisłego kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości, ale wydaje się, że ta ustawa, która została odrzucona przez Senat, regulowała wszystkie te kwestie i ona dotyczyła również wynagrodzenia Pierwszej Damy, jak również składek ZUS dla Pierwszej Damy, która będzie przecież Pierwszą Damą przez dziesięć lat. To jest długi okres, a z tego co wiemy, to Pan Prezydent ze swoich prywatnych środków płaci za nią składkę ZUS. Tak być nie powinno i żadnym kraju tak nie jest. Czy to będzie regulowane jakimś odrębnym aktem prawnym? Tego na chwilę obecną nie wiem, więc trudno mi jest powiedzieć.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/513912-koc-okazuje-sie-ze-tusk-ma-duzy-wplyw-nie-tylko-na-po
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.