Obrona środowisk ubeckich, potępienie konserwatywnego nurtu obecnie rządzącej ekipy oraz krytyka reformy sądowniczej – to zaledwie część zawartości opublikowanego na łamach „Rzeczpospolitej” artykułu „Nurty zmian: inny kraj po pięciu latach kadencji” autorstwa rzecznika praw obywatelskich Adama Bodnara. „Poważnym naruszeniem praw człowieka było przyjęcie ustawy dezubekizacyjnej” - napisał RPO.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Jeszcze w 2012 r. Jarosław Kaczyński zadeklarował ustanowienie „Budapesztu w Warszawie”
— napisał Bodnar, po czym wyliczał wprowadzane zmiany w duchu opozycji totalnej. I tak wskazywał m.in. na podporządkowanie polityczne Trybunału Konstytucyjnego, zwiększenie uprawnień służb specjalnych oraz „brak rzeczywistej, demokratycznej kontroli nad służbami specjalnymi”, „połączenie urzędu Prokuratora Generalnego oraz Ministra Sprawiedliwości przy jednoczesnym stworzeniu mechanizmów hierarchicznego podporządkowania oraz merytorycznego dyscyplinowania prokuratorów”. Bodnarowi nie podobają się również zmiany w KRS, a także dotyczące Sądu Najwyższego, w szczególności zaś utworzenie dwóch nowych izb w SN.
„Ograniczenie roli parlamentu oraz nierespektowanie zasad stanowienia prawa”
Adam Bodnar dostrzega także „ograniczenie roli parlamentu oraz nierespektowanie zasad stanowienia prawa”. Na jakiej podstawie wysuwa takie wnioski? Tego już nie wyjaśnił. Nic w tym zresztą dziwnego, skoro teza ta nie wytrzymuje konfrontacji z rzeczywistością.
Powyższe zmiany doprowadziły w istocie do podważenia konstytucyjnych gwarancji trójpodziału władzy. Spowodowały, że ustrój Polski nie może już być definiowany jako prawdziwa demokracja konstytucyjna, lecz raczej jako demokracja nieskonsolidowana czy demokracja hybrydowa
— histeryzował Bodnar.
Używając terminologii Levitsky’ego oraz Lucana Way, można ją także określić jako system wyborczego (konkurencyjnego) autorytaryzmu (competitive authoritarianism). Jest to system, w którym wprawdzie zachowane są formalne mechanizmy i instytucje demokratyczne, jednak ich funkcjonowanie jest zakłócone przez dominujący wpływ centralnego ośrodka politycznego
— dodał, podkreślając, iż „wprawdzie istnieje konkurencyjność na arenie politycznej, jednak przejęcie władzy przez opozycję jest utrudnione ze względu na kontrolę nad instytucjami, które w systemie demokratycznym powinny być niezależne”. Co ciekawe Adam Bodnar wydaje się nie zauważać, że trudności z przejęciem władzy przez opozycję wynikają z braku poparcia społecznego dla niej, które to z kolei bierze się z braku jakiegokolwiek programu formacji opozycyjnych. O tym w tekście Bodnara nie ma ani słowa.
Zbuntowani sędziowie „ofiarami naruszeń praw człowieka”
W ocenie Bodnara zbuntowani sędziowie, czy prokuratorzy są „broniącymi konstytucyjnych reguł”, przez co stali się „ofiarami naruszeń praw człowieka” [sic!].
Liczne naruszenia praw człowieka dotyczyły osób, które z obywatelskiej odpowiedzialności reagowały na zmiany, organizowały protesty, demonstracje, akcje obywatelskiego nieposłuszeństwa. Władze nie reagowały także na akty nienawiści skierowane do osób przedstawiających odmienny punkt widzenia
— grzmiał Bodnar.
Podsumowując ustrój Polski, stwierdził, iż „jest to ustrój, w którym znacznie łatwiej sobie wyobrazić manipulacje wyborcze, brak zagwarantowania niezależnego prawa do sądu, czy przemoc państwa mającą postać skoordynowanych akcji policji, prokuratury, służb specjalnych czy mediów publicznych”.
Przedmiotem „troski” Adama Bodnara stał się również nieliberalny nurt w polityce obecnej koalicji rządzącej, przejawiający się m.in. w stosunku do uchodźców.
Kurs nieliberalny przejawiał się także w podejściu do praw kobiet, a także praw osób LGBT. W obszarze praw kobiet należy odnotować zwłaszcza nieustanne podważanie znaczenia konwencji stambulskiej o przeciwdziałania przemocy wobec kobiet, nierespektowanie reguł dostępności legalnej aborcji, ograniczenie dostępu do środków antykoncepcyjnych czy odejście od publicznego finansowania terapii in vitro
— napisał Bodnar. Zastanawia tylko, dlaczego osoba, która pełni funkcję rzecznika praw obywatelskich działa niczym rzecznik lewicowych ideologów, stający w obronie nie praw człowieka (w tym dzieci poczętych), ale zdobyczy neomarksistowskiej lewicy?
„Osoby LGBT padły ofiarą działań nieliberalnych”
Osoby LGBT padły również ofiarą powyższych działań nieliberalnych. W konsekwentnej narracji rządzących prawa osób LGBT są przeciwstawiane tradycji, wartościom chrześcijańskim czy wręcz wartościom narodowym. W konsekwencji osoby LGBT, pomimo obowiązujących standardów i praw człowieka, nie mogą liczyć na ochronę, a wręcz są narażone na przemoc organów władzy publicznej
— perorował Bodnar.
Bez wątpienia sojusz tronu z ołtarzem miał znaczenia dla nurtu nieliberalnych przemian. Kościół katolicki wspierał niektóre zmiany prawne (szczególnie dotyczące praw reprodukcyjnych), ale przede wszystkim nie oponował, kiedy atakowani byli słabsi (np. osoby LGBT). Jednocześnie rząd wykazywał się dużą tolerancją dla wszelkich nadużyć w łonie samego Kościoła, czego przejawem może być podejście do zwalczania pedofilii i odpowiedzialności hierarchów kościelnych za ukrywanie tych przypadków
— ocenił rzecznik praw obywatelskich.
Zdaniem Bodnara programy socjalne rządu były przeprowadzane kosztem m.in. osób starszych, bezdomnych czy niepełnosprawnych, na które pieniędzy już zabrakło.
W obronie ubeków
Poważnym naruszeniem praw człowieka było przyjęcie ustawy dezubekizacyjnej. Zastosowane zostały mechanizmy odpowiedzialności zbiorowej. Jednocześnie to właśnie ta grupa społeczna najbardziej odczuła w sensie materialnym konsekwencje kryzysu praworządności. Osoby pokrzywdzone mogły w bardzo ograniczonym zakresie poszukać ochrony sądowej, ze względu na konieczność bezpośredniego stosowania Konstytucji RP przez sądy
— ubolewał Bodnar, ignorując fakt, iż wysokich świadczeń emerytalnych środowiska te dorobiły się na krwi polskich patriotów. Ich obniżenie zatem było kwestią elementarnej sprawiedliwości.
Powyższe zmiany miały konsekwencje dla wykonywania mandatu przez RPO. Rzecznik Praw Obywatelskich powinien być strażnikiem wartości wyrażonych w Konstytucji RP oraz w ratyfikowanych przez Polskę umowach międzynarodowych
— napisał Bodnar.
W tym miejscu warto przypomnieć, że zgodnie z Art. 38 Konstytucji Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia. Tymczasem Bodnar krytykował rząd za brak prawa do aborcji. Art. 32 mówi z kolei, że „wszyscy są wobec prawa równi”. Dlaczego zatem Bodnar staje w obronie aktywistów LGBT domagających się przywilejów? Konstytucja w końcu otacza prawną ochroną rodzinę, dlaczego zatem Bodnar potępia rząd za występowanie przeciwko uderzającej w rodzinę konwencji stambulskiej, na dodatek przemilczając jej rzeczywistą zawartość? Tego typu pytań rodzi się zdecydowanie więcej. Artykułem „Nurty zmian: inny kraj po pięciu latach kadencji” Adam Bodnar, zapewne zupełnie wbrew intencjom, wystawił sobie świadectwo z własnej działalności jako rzecznika praw obywatelskich.
aw/Rzeczpospolita
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/513855-rzecznik-ale-czego-bodnar-potepia-piec-lat-zmian-w-polsce