Opozycja zapowiedziała zerwanie międzypartyjnego paktu w sprawie podwyżek uposażeń dla ministrów, wyższych urzędników oraz parlamentarzystów. Szansa na sprawne i zgodne załatwienie tej ważnej sprawy znów się oddala.
Co ciekawe, za tą zmianą zdania - bo przecież w głosowaniu sejmowym i KO, i Lewica były za - stoi interwencja Donalda Tuska i jego krajowej orkiestry. „Perfect Timing Day: przyznać wielkie podwyżki prezydentowi, rządowi i parlamentowi w rocznicę strajku 1980, w czasie rewolucji u najbliższego sąsiada, w szczycie pandemii, kiedy zaczyna się głęboka recesja” - pisał Tusk, po czym dodał:
„Opozycja, która złej władzy podwyższa wynagrodzenie, i to w czasie kryzysu, nie ma racji bytu. Po prostu. Ogarnijcie się, proszę”.
Efekt znany: Tusk nakręcił spiralę histerii i rywalizacji po stronie opozycyjnej, która postawiła całą sprawę pod znakiem zapytania.
Sprawa jest w sumie symboliczna. Oto były premier, sam doskonale uposażony dzięki służbie w Brukseli (o którą zabiegał - jak wiele wskazuje - poświęcając wcześniej ważne interesy Rzeczypospolitej na ołtarzu własnej kariery) demoluje ponadpartyjny, z ducha „niemiecki” - w najlepszym znaczeniu tego słowa - plan załatwienia naprawdę pilnej sprawy państwowej. Sprawy, która jest dla naszego państwowego trwania równie ważne jak silne siły zbrojne.
Bo ile by wiader populizmu nie wylali posłowie-biznesmeni czy posłowie dorobieni w Brukseli, to zarobki wiceministrów czy posłów są dziś na takim poziomie, że zagrażają elementarnej sprawności naszego państwa. Generują zagrożenia oczywiste: korupcję, zabiegi o przyszłość w biznesie, selekcję negatywną, niski prestiż społeczny, ucieczkę do struktur międzynarodowych. Ktoś, kto tego nie rozumie, albo kłamie, albo naprawdę źle życzy naszemu państwu. Gdybym był wrogiem państwa polskiego, popierałbym ten właśnie kierunek.
Czy to nie ciekawe, że Tusk interweniuje właśnie w tej sprawie? Potwierdza, że jego instynkt polityczny interesy państwowe co najmniej lekceważy. Kolejny raz przekonuje, że gdyby dłużej porządził, to kto wie, czy nie wpadlibyśmy w naprawdę wielkie kłopoty.
Paradoksalnie, szkodzi tym najbardziej opozycji. Bo to partiom opozycyjnym powinno szczególnie zależeć na godnych uposażeniach dla parlamentarzystów - choćby z tej racji, że nie mogą oni pełnić funkcji w rządzie. Ale cóż go to obchodzi? Już raz przecież swoich kolegów zostawił na lodzie, zabierając walizkę, Grasia i Bieńkowską, i wyjeżdżając w momencie, gdy fala zaczęła się odwracać.
A najśmieszniejsze jest to, że jego dawni koledzy z KO wciąż mu klaszczą…
I jeszcze jedno: jak widać tu, w Polsce, potrafimy się w ważnych sprawach dogadać. To z zewnątrz przychodzi kłótnia i veto w każdej, nawet obiektywnie bardzo ważnej sprawie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/513795-tusk-znow-demoluje-plan-zalatwienia-pilnej-sprawy-panstwowej