Wywoływanie „spontanicznych” zamieszek to dla specjalistów dziecinnie łatwe zadanie. Wystarczy wykorzystać zaangażowanie i zaćmienie umysłów.
Minęły dwa lata i można mieć wrażenie déjà vu. Dwa lata temu na naszym portalu pisałem o taktyce ulicznych starć opozycji oraz zachowaniu policji. Tamten tekst prawie w całości jest aktualny. Zmienił się tylko główny podmiot aktywny na ulicy. Teraz są to kibole LGBT, tak jak wtedy byli kibole KOD. Właśnie kibole, bowiem to oni decydują o masowości lub jej braku oraz o tym, w jakich sprawach ulica ma być argumentem. Ci, do których kibole się odnoszą to tylko wyidealizowany podmiot. Traktowany całkiem instrumentalnie. Gdy jest efektywny, jest hołubiony. Jeśli nie, popada w zapomnienie.
Kiboli się przeorganizowuje i przesuwa od zadania do zadania, ale mechanizmy ich naboru i zachęcania do działania są takie same. I wzrasta ich bezczelność, co wynika z doświadczenia oraz rosnącego poczucia bezkarności. Nadal kibole mają jeden cel: sprowokować, stworzyć okazję do dobrego ujęcia, a potem wysłać to w świat i rozpętać histerię. Dobre ujęcie to takie, gdy jest przemoc, ból, krew. Najlepsze byłoby ze śmiertelną ofiarą (ofiarami), ale to niepewne. Nieważny jest kontekst, rzeczywisty przebieg wypadków, podział ról na ofiary i sprawców.
Wszyscy wszystko rejestrują, głównie smartfonami, więc w masie zapisywanych zdarzeń da się coś wybrać i spreparować. I narzucić narrację. Tak, by pokazać Polskę w sierpniu 2020 r. tak jak Białoruś wieczorem 9 sierpnia 2020 r. i po północy dnia następnego. A najlepiej tak jak majdan w Kijowie pod koniec listopada 2013 r. Scenariuszy polskiego majdanu opracowano już zresztą kilka, żeby wspomnieć te autorstwa Michała Broniatowskiego (obecnie w Politico) czy Bartosza Kramka z fundacji Otwarty Dialog.
Nie można polegać na tym, iż wydarzenia same się tak ułożą, że uda się zarejestrować odpowiednie ujęcia i wysłać je w świat. Dlatego trzeba prowokować, układać scenariusze prowadzące do upragnionych ujęć z przemocą, bólem, krwią i rozhuśtanymi emocjami tłumu. I koniecznie z policją w roli siepaczy, w roli brutalnych i bezwzględnych pacyfikatorów. Taki scenariusz próbowano realizować wieczorem 16 grudnia 2016 r. oraz w nocy z 16 na 17 grudnia pod Sejmem. Taki scenariusz próbowano realizować wieczorem 26 lipca 2018 r. i w nocy z 26 na 27 lipca przed Pałacem Prezydenckim. Taki scenariusz próbowano realizować 7 i 8 sierpnia 2020 r. na warszawskich ulicach i przed „pekinem”.
Pojawiają się głosy i wezwania, tak jak pojawiły się 26 lipca 2018 r., że policja powinna radykalnie, a nawet ostro rozprawić się z prowokatorami. I są oskarżenia, że policja tak się właśnie zachowała, szczególnie 7 sierpnia 2020 r. Są też ofiary: tak 26 lipca 2018 r., jak 7 sierpnia 2020 r., z tym, że obecnie jest bez porównania więcej rzeczników, obrońców i pomocników ofiar. Wersji z brutalnością przeczą policyjne (i nie tylko) nagrania. Ale dwa lata temu policja nie była jeszcze wrogiem numer jeden. W sierpniu 2020 r. już jest, bowiem powtarza się amerykański scenariusz związany z ruchem BLM, gdzie policja jest już tylko chłopcem do bicia i upokarzania.
Mimo ataków i wyjątkowo bezczelnych prowokacji w sierpniu 2020 r. (kibole wyciągnęli wnioski z wydarzeń w lipcu 2018 r.) policja powinna zachować cierpliwość i spokój. Na sprowokowanie funkcjonariuszy i rozpętanie ciągu wydarzeń znanych z Kijowa jak na deszcz w czasie suszy czekają animatorzy i inspiratorzy kiboli. Z wykorzystaniem tego, co się dzieje w Ameryce po śmierci George’a Floyda. I czekają ci ukryci za obiektywami (choćby tymi w smartfonach).
Inspiratorzy i manipulatorzy wściekają się, gdy naprzeciw nabuzowanych, agresywnych, w wręcz wściekłych prowokatorów stają spokojni policjanci w letnich bluzach, bez broni, pałek, tarcz, kajdanek, a na zapleczu nie stoją wozy z armatkami wodnymi. I z widocznym udziałem policjantek - zwyczajnych dziewczyn. To najbardziej zmniejsza szanse na zdobycie upragnionych ujęć. Są za to kontrujęcia, dla prowokatorów zabójcze: wściekłe, nabuzowane osoby, od których aż kipi agresja, atakują spokojnych, pokojowo nastawionych policjantów. I atakują zwyczajne dziewczyny w policyjnych mundurach.
Policja osiąga najwięcej w konfrontacji z prowokatorami, gdy stosuje defensywną strategię reagowania na ataki. Politycy opozycji oraz przeróżne (najczęściej mocno zdewaluowane) „autorytety” mogą łgać do woli, że to policjanci są agresywni. Są dziesiątki, o ile nie setki nagrań dowodzących, że jest inaczej. Że to funkcjonariusze, w tym młode kobiety w mundurach, są przedmiotem bezprzykładnej agresji fizycznej, wyzwisk i obelżywych gestów, są znieważani i opluwani.
Zamiast dostać upragnione ujęcia, prowokatorzy mają wielką „kichę”, a wręcz kompromitację. Bo Polacy są zniesmaczeni agresją i bezwzględnością prowokatorów. Nie rozumieją i nie akceptują powodów atakowania pokojowo nastawionych funkcjonariuszy. Przecież oni tylko wykonują swoją pracę – tak jak załogi pogotowia ratunkowego, lekarze, pielęgniarki, strażacy czy pogranicznicy. I są zwyczajnymi ludźmi – jak każdy z nas. Nie wyżywają się na nikim strzegąc porządku. A sami muszą znosić to, czego żaden „cywil” by nie zniósł.
Defensywna taktyka sprawia, że prowokatorzy nie zdobywają odpowiednich ujęć, nie realizują scenariuszy prowadzących do jeszcze bardziej radykalnych działań. Defensywna nie znaczy jednak obojętna na łamanie prawa. Tym bardziej że inspiratorzy i kibole nie przestaną szukać kolejnych okazji. Ale przeciwdziałanie temu nie jest już zadaniem policji, lecz tajnych służb. Policja wzorowo neutralizuje realizowanie majdanowych scenariuszy, lecz zapobieganie im to już kwestia tajnych służb. I wcale nie chodzi o inwigilację, lecz po prostu o bezpieczeństwo państwa.
Opozycja i kibole są często zbyt mało bystrzy (chyba że wiedzą, w czym uczestniczą, a część oczywiście wie), by zrozumieć, kto pociąga za sznurki, szczególnie wtedy, gdy są mocno „napaleni” i uważają, że wszystko dzieje się spontanicznie. Wywoływanie „spontanicznych” zamieszek to dla specjalistów dziecinnie łatwe zadanie. Wystarczy wykorzystać zaangażowanie, zaćmienie umysłów i naturalny bądź dawkowany zastrzyk adrenaliny. Ale to przerasta możliwości tych, którymi się manipuluje. Państwo i jego służby nie mogą być jednak zwolnione nie tylko z rozpoznawania takich zagrożeń, ale i zapobiegania im.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/512830-instrukcja-obslugi-ulicy-w-sierpniu-2020-r
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.