Spalony temat Łuku Triumfalnego na stulecie Bitwy Warszawskiej, skłonił do głębszych poszukiwania. Skąd w ogóle wzięła się idea takiego upamiętnienia? Otóż okazało się, że przez całe lata komunizmu koncepcję pielęgnowali sami żołnierze wojny polsko-bolszewickiej, spotykając się w Kościele św. Anny w Warszawie. Ich kapelanem był ks. Józef Maj, z którym odtworzyliśmy dziesiątki rozmów i zebrań weteranów 1920 roku, opublikowanych w najnowszym numerze Tygodnika Sieci. Jedną z nich była właśnie reakcja Jana Pawła II, który rozmawiał z żołnierzami Cudu nad Wisłą i na opowieść o postawieniu Łuku Triumfalnego, powiedział właśnie, choć z uśmiechem: „Nie bądźcie takimi optymistami”. Mówił to już w latach 90-tych, a więc w Polsce teoretycznie wolnej od komunistycznych wpływów, a jednak Ojciec Święty wiedział, że daleko nam jeszcze - nie tyle do samego upamiętnienia, ale raczej myślenia w kategoriach wielkości.
Wódka ze szklanek? Nie damy rady!
Dwie sceny z opowieści księdza Maja poruszyły mnie szczególnie. Pierwsza z nich pokazuje, że ci ułani, artylerzyści czy piechurzy, wyjęci jak z kart Henryka Sienkiewicza, byli niesforni i dowcipni jak wielu z nas, dzisiaj.
Ksiądz Maj opowiadał jak na zebrania kombatanci przynosili w „literatkach” swoje napoje wyskokowe, ale siostry zakonne obsługujące spotkania, były w swej dobroduszności przekonane, że poczciwcy piją z nich herbatę. Jedna z nich zapytała z troską:
- Dlaczego nie pijecie ze szklanek?
Wszyscy się zdumieli na tę poradę.|
- Szklanki dla nas za duże! - odpowiedział pułkownik Kubicki, przyznając tym samym, że wódki szklankami to już nie dadzą rady wypić. Siostry zaśmiały się razem z żołnierzami, ale chyba do końca nie zorientowały się, że goście śmieją się z czegoś innego.
Szable, Matka Boża i żebranie za Polską
Ale druga scena pokazuje raczej, że ci Sienkiewiczowscy bohaterowie byli jednak zupełnie od nas inni. Gdy ksiądz Maj o niej opowiadał, zmienił się na twarzy, zmienił się jego głos, a mnie jakby coś ogłuszyło. Jeśli sięgnięcie Państwo po dzisiejszy Tygodnik Sieci sami sprawdźcie, który epizod wydaje się najbardziej dla Was odległy, nierealny, mistyczny. Bo jeśli w Polsce jest jeszcze ktoś, kto ma w domu szablę, a może ją nawet bierze do ręki, jeśli ktoś inny przechowuje w domu historyczny wizerunek Matki Bożej (takich jest jeszcze trochę), a są i tacy co potrafią się gorliwie modlić, to modlić się z szablą, przed takim wizerunkiem i modlić się tak, że milknie nawet powietrze - to już się raczej nie zdarza.
Jakkolwiek w 2020 roku, gdy nihilizm, postmodernizm i ateizm hulają po kraju jak po karczmie zajezdnej, słowa o gorliwości modlitwy, patriotyzmu i pielęgnowania tradycji w zwykłych czynnościach, mają w sobie coś więcej niż sentyment, roztkliwianie się nad „dawnymi Polakami”. Przecież jeśli oni nie dawali się łamać bolszewii i Niemcom, to nie wzięło się to znikąd. Wzięło się właśnie z takiego patriotycznego źródła, które dla nas wygląda dziś jak bajka o żelaznym wilku.
Sporo już pisaliśmy o obiektywnych powodach , dla których zamiast Łuku ma być kikut, bo zabrakło determinacji w Ministerstwie Kultury, bo w Ratuszu wolą stawiać pomniki bolszewikom w Ossowie niż Polakom w Warszawie, bo biurokracja, demokracja, Konstytucja. Ale też za marazm, bylejakość i niedasizm odpowiadamy także my sami. Zabrakło presji, petycji, gorliwości, a sam Jan Pietrzak, orędownik idei, Łuku nie mógł wybudować.
I jeśli pojawi się tu i ówdzie pytanie, dlaczego ten Łuk Triumfalny nie stanął w stulecie Cudu nad Wisłą, to myślę, że właśnie dlatego. Zabrakło nam kilku cech, które dla zwycięzców 1920 roku były codziennością. Oni by nie odpuścili.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/512818-ostatnie-slowo-o-luku-triumfalnym-ktorego-nie-bedzie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.