Nie ma wątpliwości, i myślę że tym zajmują się polskie służby, że za tymi działaniami stoją też pewne ośrodki władzy, które chcą „podłączyć się” pod pewną sprawę, żeby zaszkodzić wizerunkowi Polski. Kreować ten wizerunek Polski, jako homofoba i prymitywa. W ten sposób w pewnym sensie bierze się jako zakładników tych ludzi, działaczy LGBT, żeby ugrać swoją grę
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Artur Wróblewski, politolog, odnosząc się do działań środowiska LGBT w Polsce.
wPolityce.pl: Działacze LGBT i niektórzy politycy opozycji postanowili stanąć w obronie Michała Sz., który decyzją sądu trafił do aresztu na dwa miesiące. Zorganizowali demonstracje, próbowali utrudniać pracę policji. Jak pan ocenia tę sytuację?
Artur Wróblewski: W moim przekonaniu jest to pewnego rodzaju zorganizowana akcja, rodzaj happeningu, który ma w jakiś sposób wykreować pewne tematy, których trzyma się opozycja, w świetle braku inwencji na pomysły w kwestiach gospodarczych, ulepszania polskiej polityki. Opozycja nie ma programu alternatywnego do obozu rządzącego i z tego powodu na gwałt i trochę desperacko szuka tematów alternatywnych, które jednak z punktu widzenia Polaków są tematami zastępczymi. Polacy raczej oczekiwaliby ze strony opozycji jakiejś alternatywy wobec PiS-u, odnośnie tego jak lepiej zreformować sądy, albo jak lepiej poprawić sytuację emerytów, jak lepiej budować mieszkania. Obywatele oczekują zajęcia się tymi tematami, a nie skupiania się i sztucznego wyolbrzymiana tematów alternatywnych, które są jednak tematami zastępczymi. Obserwujemy kreowanie na siłę ruchu LGBT. Nie ma wątpliwości, że to jest pewnego rodzaju operacja zorganizowana po to, żeby kreować męczenników. Właśnie dlatego będziemy widzieli coraz więcej prowokacji w ramach tej wojny cywilizacyjnej, które będą miały wymusić twardą postawę policji. Każdy ruch społeczny potrzebuje męczenników, dlatego będziemy wiedzieli kładzenie się na ulicy działaczy, żeby policjanci musieli ich wyciągać. Pamiętajmy jednak, że policja jest w prawie – albo chcemy mieć demokratyczne państwo prawa, albo będziemy mieli państwo anarchii w stylu z XVIII wieku.
Skoro pana zdaniem sprawa LGBT to temat zastępczy, to kto pana zdaniem go kreuje? Tylko i wyłącznie polska opozycja?
Poza tym, że środowisko LGBT pozyskuje dużo pieniędzy z Warszawy, to jest też finansowane z UE, są też inne przepływy środków z zagranicy. Mamy nawet klub miliarderów LGBT, tam jest pan Gabbana, Armani, Tim Cook znany z Apple, i można by tak wymieniać znane postaci, które też łożą na to pieniądze. Nie ma wątpliwości, i myślę że tym zajmują się polskie służby, że za tymi działaniami stoją też pewne ośrodki władzy, które chcą „podłączyć się” pod pewną sprawę, żeby zaszkodzić wizerunkowi Polski. Kreować ten wizerunek Polski, jako homofoba i prymitywa. W ten sposób w pewnym sensie bierze się jako zakładników tych ludzi, działaczy LGBT, żeby ugrać swoją grę.
To znaczy, że pana zdaniem służby obcych państw są zaangażowane we wsparcie protestów środowisk LGBT?
Nie ma żadnych wątpliwości co do tego, jeśli mamy do czynienia z tego typu sprawą, która powinna być marginalna, a jest nagłaśniana w Euronews, w zagranicznej prasie – w „New York Times” pojawił się wielki tekst o zaprzysiężeniu Andrzeja Dudy i najważniejszą sprawą było tam zdjęcie lewicowych posłów kolorowo ubranych. Nie ma żadnych wątpliwości, że ta sprawa jest wykorzystywana przez różne ośrodki, służby, które są nie do końca przychylne Polsce, czy które chcą ugrać na psuciu wizerunku Polski pewne rzeczy korzystne dla siebie. Wiemy, że interes w tym mogą mieć Rosjanie, ale także i Niemcy, ponieważ przedstawia się nas źle w UE i można w ten sposób np. próbować zmniejszyć nam fundusze unijne. To nie pierwszy taki przypadek – pamiętamy akcję „Wyłączyć rząd” Fundacji Otwarty Dialog.
Uwagę zwraca też fakt, że o umieszczeniu Michała Sz. w areszcie na dwa miesiące zdecydował sąd, tymczasem politycy opozycji i środowiska z nią związane wielokrotnie występowały w obronie sądów. Jak pana zdaniem to się godzi?
To się godzi w ten sposób, że tylko objawia olbrzymią hipokryzję, która istniała kiedyś w przeszłości, kiedy broniono sądów w Polsce, które nie działają i nie działały sprawiedliwie, ani skutecznie, efektywnie. Ludzie nie mieli poczucia sprawiedliwości. W tej chwili sąd zadziałał można powiedzieć na podstawie i w graniach prawa. W tej chwili widzimy hipokryzję, ponieważ opozycja zaczęła krytykować sędziego, który podejmował decyzję w tej sprawie, że to jest jakiś dyżurny sędzia. Moim zdaniem ma to wszystko kolejne dno, bo pokazuje hipokryzję opozycji w ogóle w podejściu do wymiaru sprawiedliwości. Opozycja w zależności od tego, jak sprawy się mają, raz krytykuje sędziów, a raz broni.
Jak pana zdaniem rząd powinien zareagować na coraz liczniejsze prowokacje środowiska LGBT?
Moim zdaniem rząd powinien stać na straży zasady legalizmu, to znaczy po prostu egzekwować prawo. Jeśli następuje zniszczenie samochodu albo poturbowanie kierowcy, obojętnie, jaka to jest furgonetka, należy po prostu karać. Tak samo, jeżeli ktoś znieważa pomniki bądź obrazą uczucia religijne, mamy kodeksowe rozwiązania ku temu, żeby karać. Jeśli ktoś na figurze Chrystusa wiesza szmaty, to będzie musiał za to odpowiedzieć, ponieważ jest to obrażanie uczuć religijnych. Nikt nie wiesza na meczetach ani na synagogach w Polsce. Gdyby ktoś tak zrobił, to natychmiast byłyby artykuły w „New York Times”, że Polacy to prymitywni antysemici. Zatem należy natomiast uszanować uczucia religijne innych. Na przykład ja nie życzę sobie, żeby wieszali tę szmatę na figurze Chrystusa. Niech sobie ją wieszają np. na pomniku Lenina. Trzeba iść w kierunku legalizmu – egzekwowania prawa i nie przyzwalania na łamanie przepisów, ponieważ przyzwalanie na to jest elementem etapowania, o którym mówił pan Rabiej, czyli że będziemy powoli przyzwyczajani do pewnych rzeczy wbrew prawu.
not. as
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/512651-wroblewski-obserwujemy-kreowanie-na-sile-ruchu-lgbt