To będzie prawdziwy kabaret. W czwartek rozpoczął w Sejmie „prace” powołany przez Koalicję Obywatelską parlamentarny zespołu ds. wyjaśnienia nieprawidłowości w wyborach prezydenckich. Polityków opozycji zawiodła ulica, zawiodła zagranica, została im tylko piaskownica.
Dobrą zabawę zagwarantuje posłanka KO Kamila Gasiuk-Pihowicz, która pokieruje pracami zespołu. Ta sama, którą Paweł Kukiz w 2017 w Radiu Zet nazwał Myszką Agresorką.
Zawsze śmieję się jak słyszę o myszce agresorce.
To określenie do pani poseł przylgnęło na dobre i nieźle oddaje jej temperament.
Ciekawe czy zespół zajmie się niespotykaną podmianą kandydata w prezydenckim wyścigu, storpedowaniem pierwotnego terminu głosowania przez jedno z ugrupowań oraz przedterminową zbiórką podpisów?
A tak na serio, to widać, że tonący każdej możliwości się chwyta. Ciekawe, że wszystkie próby histerycznego podważania mandatu przedstawicieli legalnie wybranej władzy kończą się farsą. Na przykład głośny pucz i okupacja Sejmu ze śpiewami posłanki Joanny Muchy, rotacyjnym protestowaniem, wypadem na Maderę i wigilijnym pasztetem stał się parodią samego siebie.
Podobnie komicznie skończył Komitet Obrony Demokracji, który powstał w 2015 roku, nim nowo wybrana władza zdążyła przegłosować jakąś ustawę. Jednak już wtedy rozpoczęto próbę obrony interesów odspawanych od stołków. KOD, który przynajmniej z nazwy miał demokracji bronić ośmieszył się problemami z prawem własnego przewodniczącego i stał się Kabaretem Obrony Demokracji. Tak Robert Górski żartował kiedyś z organizacji i jej lidera Mateusza Kijowskiego:
Sprzedajemy rowery, sprzedajemy futra. Każdy z nas zostawia sobie co najwyżej dwa domy (…) ja zawieszam płacenie alimentów
— mówił Robert Górski wcielający się w rolę lidera KOD.
Obywatele RP, którzy mieli akcjami obywatelskiego nieposłuszeństwa wymusić praworządne zachowanie władzy okazali się być bandą awanturników i zadymiarzy, którzy jeździli po kraju i przerywali wyborcze spotkania przedstawicieli partii rządzącej. Zasłynęli głównie z agresji, wulgarności i zakłócania porządku. Dobrym podsumowaniem tych prowokacyjnych działań jest zachowanie podczas uroczystości zaprzysiężenia prezydenta Andrzeja Dudy pewnej starszej pani, która w torbie nosi hasła na różne okazje i żadnej antyrządowej demonstracji nie przepuści.
Także na wezwanie Lecha Wałęsa nie pojawiły się te zapowiedziane dwa miliony ludzi, które miały rządzących wyrzucać przez okna, nie było też zapowiedzianego lądowania Marsjan, ziemia się nie zwinęła. W tak zwanym międzyczasie ktoś puścił Lecha Wałęsę w skarpetkach. A był to Mieczysław Wachowski, który razem z konkubiną tak wydrenował konta Fundacji/Instytutu Lecha Wałęsy.
Warto, żeby parlamentarny zespół pani Gasiuk-Pihowicz wziął sobie do serca powyższe doświadczenia i nie szedł drogą auto kompromitacji. Dobrze też, żeby miał jakiś symbol walki ze znienawidzoną władzą. Tylko uwaga: opornik, wieszak i biała róża już są zajęte.
A prawda jest taka, że polska demokracja ma się świetnie, tylko jakoś nie może zadowolić swoich samozwańczych obrońców, którzy mają poważny problem i nie godzą się z jej wyrokami.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/512541-zawiodla-ulica-zawiodla-zagranica-zostala-piaskownica