W podzielonej Polsce urząd RPO ma być ziemią niczyją – oceniła w rozmowie z piątkową „Rzeczpospolitą” Zuzanna Rudzińska-Bluszcz, społeczna kandydatka na Rzecznika Praw Obywatelskich.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Rudzińska-Bluszcz przyszłą RPO?
Społeczna kandydatka na Rzecznika Praw Obywatelskich w rozmowie z gazetą była pytana m.in. o to, czy Polska nie jest krajem otwartym, w którym Polacy mogą czuć się bezpiecznie. Pytanie odnosiło się do jej programu, w którym napisała, że chce otwartej Polski, w której wszyscy czujemy się bezpiecznie.
Wszyscy mamy w pamięci mapę Polski po wyborach prezydenckich. Mapę, która dzieli Polskę na pół. Boli mnie to osobiście, jako obywatelkę, jako urzędnika państwowego. Chciałabym, aby obszar praw obywatelskich był obszarem, który łączy wszystkich. Żeby Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich było wspólną, bezpieczną przestrzenią, w której wszyscy w Polsce czuliby się bezpiecznie. Część osób w Polsce nie czuje się bezpiecznie. Potwierdzają to słowa pani Kingi Dudy na wieczorze wyborczym po drugiej turze wyborów. To jest bardzo niepokojące zjawisko
—odpowiedziała.
Pytana, czy chciałaby kontynuować pracę Adama Bodnara, obecnego RPO, stwierdziła, że jest kandydatką społeczną, popieraną przez organizacje pozarządowe.
Obecnie jest to ponad 300 organizacji, od lewa do prawa zajmujących się różnymi tematami, organizacje z dużych miast, z miast powiatowych, a także z małych gmin. To, co w kadencji RPO Adama Bodnara było dobre, chciałabym kontynuować. Chciałabym też czerpać z kadencji poprzednich rzeczników. Polska miała wielkie szczęście do RPO. Jest czym się inspirować, chociażby kadencją Janusza Kochanowskiego, który jak rzadko kto potrafił stwarzać wspólną przestrzeń ponad podziałami
—zauważyła.
Poproszona o wyjaśnienie jak chce przekonać do siebie parlamentarzystów, bo to oni wybierają rzecznika, przypomniała, że jest prawniczką od 15 lat.
Od 10 lat reprezentuję ludzi przed sądami w sprawach, w których najczęściej chodzi o nieprawidłową praktykę instytucji publicznych, kiedy trzeba stanąć po stronie słabszego. Od pięciu lat jestem odpowiedzialna za strategiczne postępowania sądowe RPO. Jestem państwowcem, osobą, dla której funkcja urzędnika państwowego, ale także ubieganie się o funkcję RPO, jest rodzajem służby. Nie raz udowodniłam, że potrafię wznieść się ponad podziały i potrafię wyjść z naszej wojny plemiennej. Tak też postrzegam urząd RPO
—wyjaśniła.
W podzielonej Polsce nadszedł czas na to, żeby urząd rzecznika był ziemią niczyją, na której wszyscy mogą się czuć bezpiecznie
—zadeklarowała.
Jak dodała, przez przez ostatnie pięć lat współpracowała z innymi urzędnikami w kancelarii prezydenta Andrzeja Dudy, będąc członkiem zespołu analiz systemowych.
Organizowałam okrągłe stoły, które łączyły bardzo różne środowiska. Jestem kandydatką, która łączy, a nie dzieli Polaków. Nauczyłam się bycia urzędnikiem państwowym, że swoje poglądy muszę zostawiać w domu i mam służyć ludziom niezależnie od tego, na kogo głosują. Do biura RPO wpływa 60 tysięcy wniosków, skarg rocznie. Nikt nie patrzy na to, w której kratce obywatel zgłaszający się do biura postawił krzyżyk. Tak też wyobrażam sobie funkcję RPO. By bronić najsłabszych, podawać ludziom rękę w ich starciu z aparatem państwa, a nie być głosem jakiejkolwiek siły politycznej
—wskazała.
kk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/512472-rudzinska-bluszcz-przyszla-rpo