Czym innym jest zakładanie maseczki czy też trzymanie konstytucji, a czym innym jest wyrażanie jakichś wulgarnych haseł, obrażanie kogoś czy pomawianie. To jest ewidentne przekroczenie tych granic przez panią Jachirę* - mówi portalowi wPolityce.pl dr hab. Bartłomiej Biskup, politolog z Katedry Socjologii Polityki i Marketingu Politycznego UW.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Zakończyło się zaprzysiężenie prezydenta Andrzeja Dudy. Stało się ono okazją dla kolejnych happeningów opozycji. Lewica paradowała w maseczkach w barwach tęczy LGBT z egzemplarzami konstytucji w ręku, a Klaudia Jachira podnosiła do góry transparent, na którym widniało słowo „Krzywoprzysięzca”. Jakby Pan ocenił to zachowanie?
Dr Bartłomiej Biskup: Każdy się zachowuje tak, jak jest wychowany. To są sprawy kultury. Oczywiście Lewica chciała w pewien sposób zamanifestować swoje poglądy, odróżnić się od innych partii opozycyjnych i stąd pewnie te manifestacje. Myślę, że trzeba to potraktować jako element demokracji, pewien folklor polityczny. Jeżeli chodzi o panią Jachirę to ona zwykle przekraczała te granice. Czym innym jest zakładanie maseczki czy też trzymanie konstytucji, a czym innym jest wyrażanie jakichś wulgarnych haseł, obrażanie kogoś czy pomawianie. To jest ewidentne przekroczenie tych granic przez panią Jachirę. Natomiast jeśli chodzi o Lewicę, wydaje się, że to jest element, który po prostu jest może nie na miejscu w tym dniu – jest wiele innych okazji, zresztą Lewica wielokrotnie swoje stanowisko w tych sprawach „tęczowych” prezentowała – ale Lewica potraktowała tę uroczystość jako okazję do manifestacji, pewnego zaznaczenia swojej obecności na przykład po to, byśmy my o tym w tej chwili mówili, żeby media o tym pisały. Cel, jak widać, został osiągnięty.
Czyli taka próba „przejęcia” uroczystości…
Przejęcie nie, bo jednak to są marginalne rzeczy. Myślę, że media będą pisać głównie o uroczystości, o tym, co prezydent powiedział, bo to jest główną dzisiaj treścią. Ale przecież widziano, że był taki happening, że Lewica miała maseczki i myślę, że to też będzie wspomniane. I on to w tym w tym zmedializowanym świecie chodzi, żeby zwrócić na siebie uwagę i w tych kategoriach to traktuję.
A jak ocenia Pan pomysły, zrealizowane zresztą, części opozycji bojkotu uroczystości zaprzysiężenia prezydenta?
To są pomysły Koalicji Obywatelskiej, czy też Platformy Obywatelskiej, bo to oni zbojkotowali. Pojedyncze osoby z innych partii nie były obecne przede wszystkim z przyczyn zdrowotnych, co zdecydowanie można uznać za wytłumaczenie, bardzo wiarygodne zresztą. Natomiast jeśli chodzi o Koalicję Obywatelską, wydaje się dzisiaj to bardzo ryzykowną strategią. To jest strategia obliczona na dalszą polaryzację, czy wzmaganie podziałów społecznych. To po pierwsze, a po drugie – dla samej Platformy, bo nie wiadomo, jak ludzie to odbiorą. To jest po prostu uroczystość zaprzysiężenia, a nie przemówienie kogoś, kto powszechnie nie jest szanowany, uroczystość zaprzysiężenia prezydenta z dużym mandatem wyborczym, mandatem społecznym. Obowiązkiem posłów jest na niej być. Można było równie dobrze powiedzieć, że nie przyjdziemy ze względu na koronawirusa i później argumentować politycznie – byłoby to bardziej eleganckie.
Zwyczaje parlamentarne, jak widzimy w ostatnich piętnastu latach bardzo się zepsuły, zdewaluowały w związku z tym nie zrobiono tego elegancko. Powiedziano: „Nie przyjdziemy, bo bojkotujemy”. Jest pytanie: czy w takim razie za tym pójdzie później jakiś bojkot państwa, jakiejś jego części? Na zasadzie, jak mi nie pasuje jakaś instytucja, to ją zbojkotuję? Na przykład nie będę uznawał sądu. Albo jak przegrałem wybory to zbojkotuję uroczystość zaprzysiężenia prezydenta, czy burmistrza „bo ja go nie lubię”. To się pierwszy raz oczywiście zdarzyło i tutaj trzeba się zgodzić zdecydowanie z Aleksandrem Kwaśniewskim, który ma duże doświadczenie polityczne, a który mówił dzisiaj, że nie tędy droga.
Wydaje mi się, że to jest ryzykowne o tyle, że to nie tędy jest droga do pozyskania wyborców czy do zwiększenia poparcia dla swojej partii politycznej.
Tym bardziej, że w tym momencie to PO czy szerzej KO sama siebie przedstawia jako tą stronę, która dzieli, która wszczyna awantury, która kreuje podziały i ma nienawistną narrację.
Może aż tak to nie było. Na pewno to, co mówiłem na początku, że tym sposobem podziały kreujemy, pogłębiamy a nie je zasypujemy. To jest oczywista sprawa jeśli chodzi o taki gest polityczny.
Czy to jest zapowiedź tego, że PO nadal będzie opozycją totalną?
Tak. Wydaje się to jasne. Ta strategia na to wskazuje, że PO będzie twardą opozycją, czasami po prostu tylko dla bycia opozycją i de facto w każdej sprawie, prawie każdej nie będzie się zgadzać i to będzie celem politycznym.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/512385-happening-opozycji-dr-hab-biskup-to-sa-sprawy-kultury