Parlamentarzystom KO nawet nie chciało się wymyślić jakiejś chwytliwej, inteligentnej czy choćby zabawnej formy protestu.
Puste fotele na sali sejmowej, gdzie na co dzień siedzą posłowie Koalicji Obywatelskiej, będą im towarzyszyć długo. Cisza tych pustych miejsc mówi bowiem więcej niż wszystkie słowa wypowiadane podczas sejmowych sesji. A pada ich naprawdę dużo, niezależnie od tego, czy i jaki mają sens. Na takiej zasadzie, na jakiej w historii muzyki zapamiętany został utwór Johna Cage’a 4‘33”, który w istocie jest brzmieniem ciszy czy też jedną wielką pauzą.
Skromnej delegacji Koalicji Obywatelskiej na zaprzysiężenie było głupio już na sali. Gdy nie wstawali w uroczystych momentach, nie klaskali, zachowywali się tak, jakby byli manekinami (wcale nie ze sztuki Brunona Jasieńskiego „Bal manekinów”, bo one są pełne życia). To już lepiej, żeby te miejsca były puste niż zajęte i niezajęte zarazem. Była bowiem widoczna samotność tych „delegatów” nie wiadomo czego i kogo. Borys Budka, Grzegorz Schetyna czy Tomasz Siemoniak, którzy „manekiny” wysłali, sami nie chcieli się kompromitować i siedzieć na sali niczym kukły. Bardzo to rycerskie i dżentelmeńskie, ale „był czas przywyknąć” – jak mawiała babcia Pawlakowa w „Samych swoich”.
Lepiej wypadła Lewica, obecna na sali, choć zabawnie przystrojona w tęczowe maseczki i z konstytucją w dłoniach. Mimo pewnej dziecinności (ewentualnie gimbazowości) tego gestu, Lewica się jednak nie obraziła, a jej wyborcy docenili zaangażowanie w sprawy, które są dla nich ważne. Oczywiście hardkorowi wyborcy KO i Rafała Trzaskowskiego pewnie by chcieli, żeby fotele nie tylko były puste, ale wręcz odkręcone od podłogi i wyniesione, ale zdroworozsądkowy wyborca KO może zapytać: „komu w ten sposób szkodzicie?”. I dojść do wniosku, że samym sobie.
Już sam pomysł delegacji manekinów jest kuriozalny, a jeszcze bardziej jego wymowa. Szczególnie wtedy, gdy prezydent Andrzej Duda dziękował swoim rywalom za ich wkład w wysoką frekwencję, czyli upowszechnienie demokratycznego aktu wyborczego. Można uważać, że to tylko kurtuazja, ale puste fotele oznaczały jednak zerwanie więzi między aktem wyborczym a sprawowaniem mandatu, czyli zerwanie swego rodzaju umowy społecznej.
Trudno przypuszczać, że wyborca, który już odreaguje złość z powodu porażki Rafała Trzaskowskiego będzie zadowolony z tego, że ci, na których głosował po prostu zrobią sobie wolne. Raczej liczył na jakieś manifestacje – choćby takie jak w wypadku posłów Lewicy. Puste fotele to po prostu walkower, a tego nie znoszą żadni kibice, także ci polityczni. Tym bardziej że można podejrzewać, iż nieobecni poszli sobie na winko albo piwko, może nawet robiąc sobie żarciki z tych „menekinów”, których na sejmową salę wysłali.
Co takiego zademonstrowała KO: w wersji „żywej” na winku i w „ufotelowionej” wersji manekinowej? Ano to, że nie można się po nich spodziewać żadnej adekwatnej reakcji wobec obozu, z którym od lat walczą. Nawet nie chciało im się wymyślać jakiejś chwytliwej, inteligentnej czy choćby zabawnej formy protestu. Po prostu wzięli i nie przyszli albo siedli (a właściwie zostali usadzeni) i zamarli. I to ma być siła zdolna odzyskać władzę? To mają być ludzie, dla których warto się angażować, szarpać czy choćby tym przejmować? Przecież oni mogą tak samo „olać” swoich wyborców, jak zrobili to podczas zaprzysiężenia.
A jaki komunikat manekiny i ich selekcjonerzy wysłali korpusowi dyplomatycznemu, który ten obraz prześle do swoich stolic? Ano taki, że mają do czynienia nie z poważną opozycją, tylko z dzieciuchami, dla których ważniejsze są zachowania w stylu gimbazy niż wyciągnięcie wniosków w wyborczej przegranej. Zobaczyli ludzi, którzy zamiast myśleć i działać, potrafią się tylko dąsać albo udawać „zdechłego psa”. Zaiste to wielkie osiągnięcie nie przyjść albo przyjść i udawać, że się nie przyszło. Wkrótce sami zainteresowani przekonają się zresztą sami, jakie odniosą z tego korzyści. Ci na winku przynajmniej mieli jakąś przyjemność, ale manekiny?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/512359-politycy-ko-nie-mogli-wybrac-gorzej-dla-siebie