Portal wPolityce.pl potwierdził oficjalnie, że jednym z uczestników tęczowej profanacji rzeźby Chrystusa na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, to Michał Sz., aktywista LGBT, który pod koniec czerwca zaatakował działacza Fundacji PRO - Prawo do Życia, brał udział w jego pobiciu i uszkodzenia jego furgonetki. Po całym zajściu, sędzia z przychylnego zadymiarzom sądu Rejonowego dla Warszawy Mokotowa, wypuściła go wolno, pomimo, że w jego sprawie prokuratura wnioskowała o tymczasowy areszt.
Naszą informację potwierdziliśmy oficjalnie w Komendzie Stołecznej Policji. Michał Sz. nie uczestniczyłby w szokującej prowokacji polegającej na profanacji pomników w Warszawie, gdyby nie decyzja sądu sprzed ponad miesiąca, który nie zgodził się na tymczasowy areszt dla zadymiarza LGBT.
„Kasta” wspiera LGBT?
Portal wPolityce.pl ustalił, że sędzią, która nie godziła się na areszt dla dla znanego zadymiarza LGBT, to Joanna Raczkowska, członkini skrajnie upolitycznionego stowarzyszenia sędziowskiego „Themis” oraz żona byłego wiceprzewodniczącego Krajowej Rady Sądownictwa. Członkowie tego stowarzyszenia zasiadali też w jednym ze składów orzekających Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który orzekł o uchyleniu uchwały anty-LGBT gminy Klwów.
Sprawę Michała Sz. jednoznacznie ocenił też Sebastian Kaleta, wiceminister sprawiedliwości:
Za bezkarnością Michałą Sz. stoi m.in. „kasta” sędziowska. To właśnie pobłażliwość sędzi z Warszawy spowodowała, że Michał Sz. mógł czuć się bezkarny. Już raz mu się przecież upiekło, prawda? Tego typu „łaskawość” tylko prowokuje niebezpieczne bojówki do kolejnych prowokacji, czy ewidentnych aktów przemowy.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/512231-sad-byl-laskawy-dla-jednego-z-autorow-profanacji-lgbt