Po tym, jak w końcu doszło do osobistego spotkania prezydenta Andrzeja Dudy z prezydentem Rafałem Trzaskowskim myślałem, że za głosną ideą „nowej Solidarności” cokolwiek sie kryje. Dzisiaj widac, że nie.
Szkoda, że do spotkania rywali z drugiej tury wyborów nie doszło od razu, ale dzisiaj tez widać, że proponowany przez Dudę gest nie miał prawa dojść do skutku. Bo to by było symbolicznym uznaniem, że kończymy kampanię i rozpoczynamy codzienne życie we wspólnej Polsce. Zgodne życie. Gestu nie było, zgody też nie będzie - to już wiemy.
Z tego co wiem, bezpośrednie spotkanie Dudy i Trzaskowskiego przebiegło bez żadnych złośliwości, bez gestów tryumfalizmu z jednej i bez niepotrzebnego żalu z drugiej strony. Było tak, jak powinno być, gdy spotyka się dwóch gentelmanów. Wiem, że prezydent Duda poprosił prezydenta Trzaskowskiego, by ten wywiązał się z kampanijnej obietnicy i dopilnował, by ulica śp. Lecha Kaczyńskiego w Warszawie powstała. Bez zwłoki i już bez żadnych tricków. Wydawało się, że tak złożonej obietnicy mężczyzna nie może nie dotrzymać. Teraz coraz mniej w to wierzę.
Rafał Trzaskowski (podobnie jak wielu jego opozycyjnych kolegów) nie pojawi się w Sejmie (tak zapowiedział) na uroczystości zaprzysiężenia Prezydenta RP. Po ludzku to może nawet jest gest zrozumiały (choć niewytłumaczalny), byż może gorycz porażki w tym obozie jest wciąż zbyt dokuczliwa.
Ale zupełnie nie przystaje mi to do idei „nowej Solidarności”, ruchu, który ma powstać na fali potężnego poparcia, jakie uzyskał kandydat Koalicji Obywatelskiej. Jeśli tak ma wyglądać realizacja hasła „jeden z drugim, anigdy przeciw drugiemu”, to ja dziękuję. Zresztą już widać, że żadnego ruchu nie będzie, prezydent Warszawy i jego partia chyba nie są gotowi „solidarnościowo” wznieść się ponad własne ambicje.
Poza niesmakiem w dniu dzisiejszym, z decyzji o bojkocie uroczystego posiedzenia Zgromadzenia Narodowego wypływa jeszcze jeden pesymistyczny wniosek. Nie widać końca dramatu, jakim jest brak konstruktywnej opozycji. Tak, dramatu, bo w tych realiach nie ma żadnego powodu, by PiS cokolwiek musiał, nie ma żadnej sensownej kontry. A to już jest problem szerszy. Polski.
I to by było na tyle w temacie „nowej solidarności”.
CZYTAJ TAKŻE KOMENTARZ MARKA PYZY: Taka opozycja to świetna wiadomość dla PiS i fatalna dla Polski. PO bredniach o kworum na zaprzysiężeniu i „pseudosędziach” z SN
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/512144-bojkot-zaprzysiezenia-to-slaby-start-nowej-solidarnosci