Coraz więcej postaci ze strony opozycyjnej deklaruje, że nie przyjdzie - albo nie przyszłoby, gdyby byli na liście gości - na zaprzysiężenie prezydenta Andrzeja Dudy. Bo nie podobała im się kampania, bo nie podobają im się sędziowie Sądu Najwyższego, którzy uznali wybory za ważne.
To oczywiście objaw frustracji. Opozycja miała w ręku potężne narzędzia medialne, i jednocześnie śmiało sięgała po nieczyste zagrania, zastanawiając na Andrzeja Duda liczne pułapki. Mogła wygrać, ale przegrała - pomimo, że epidemia znacznie zaniżyła frekwencję w grupie 60+, mocno wspierającej obecnego prezydenta.
W sumie jednak nie można się dziwić, że opozycja z niechęcią myśli o 6 sierpnia. Bo przecież dzień zaprzysiężenia Andrzeja Dudy na drugą kadencję będzie jednocześnie dniem, w którym najpełniej wybrzmi klęska opozycji totalnej. To będzie dzień, w którym będzie jasne, że strategia rzucania kłód pod nogi, odmowy współpracy, blokowania parlamentu, nakręcania presji zagranicznej, sięgania po pomoc ulicy, kreowania całkowicie fałszywego obrazu Polski i tego wszystkiego, co oglądaliśmy przez ostatnie pięć lat, przegrała. Właściwie poległa. I to spektakularnie.
Spektakularnie, bo o ile drugie zwycięstwo parlamentarne Zjednoczonej Prawicy było wielkim osiągnięciem, to reelekcja prezydenta jest sukcesem o skali naprawdę historycznej. Do tej pory ta sztuka udała się tylko Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, który w 2000 roku walczył w nieporównanie bardziej komfortowych warunkach. Miał wsparcie całego systemu, a po drugiej stronie zużytą, skłóconą AWS i jej niepopularnego lidera. Wygrał spacerkiem. Andrzej Duda musiał wywalczyć w każdy boju każdy punkt procentowy, każdy głos. I zrobił to.
Dziś prezydent Andrzej Duda dysponuje wyjątkowo mocny mandatem. Prezydent, który odnowił swój mandat, może mówić i całemu narodowi, i całemu światu: mój wybór nie był przypadkiem, nie był pomyłką, nie wynikał ze zbiegu okoliczności. Wynikał z czegoś znacznie poważniejszego: z silnej, prawdziwej więzi z większością społeczeństwa. I z faktu, że polityka realizowana przez pierwsze pięć lat znalazła uznanie rodaków.
Nie zmienią tego żadne bojkoty, żadne sztuczki. 6 sierpnia opozycja może przyjść, może też zostać w domach. Nie ma to już żadnego znaczenia. Bo przecież, owszem, Polska bardziej zjednoczona, z opozycją bardziej lojalną wobec państwa, byłaby krajem silniejszym. Wiemy już jednak, że po pierwsze trudno na to liczyć, a po drugie, że da się zmieniać Polskę na lepsze nawet mając po drugiej stronie opozycję totalną.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/511991-6-sierpnia-kleska-opozycji-totalnej-wybrzmi-wyjatkowo-mocno