Gubię się. Nie nadążam. O drobnym choć zrozumieniu nawet nie wspomnę. Rozsiadły się tłumnie opozycyjne baranki na potężnej gałęzi i jęły ją piłować od strony pnia. Demokracji chcą bronić, choć bronić już nie ma czego. Skończyła się dziś, wraz z werdyktem Sądu Najwyższego o ważności wyborów prezydenckich.
Taka konstatacja coraz częściej towarzyszy ich sympatykom. Bo SN nie podważył wyboru Andrzeja Dudy na drugą kadencję. Sędziowie zachowali się w sposób oczywisty i słuszny. Jakakolwiek inna decyzja byłaby absurdem i świadectwem bananowości naszej republiki.
Być może najsilniejsze umysły SilnychRazem tego nie zakładały, skoro po orzeczeniu najwyższej polskiej instancji tak głupio je komentują. Sporo dziś można naczytać się hitowych wpisów pachnących obłędem. Oto te najweselsze:
Poseł Michał Szczerba, zwany niedawno przez samego siebie Sherlockiem Holmesem:
Konstytucja przesądza, że „Ważność wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej stwierdza Sąd Najwyższy”. Uchwała nowej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych umeblowanej w całości przez #neoKRS, o wątpliwym statusie zasiadających tam sędziów, nie może być uznana za stanowisko SN.
W tym samym duchu oburzyła się gdańska prawniczka – co prawa nie zna i organy prawa pilnujące okłamać lubi - europoseł Magdalena Adamowicz:
Ważność wyboru prezydenta RP stwierdza Sąd Najwyższy. Przed chwilą wypowiedziała się IKNiSP, która nie jest sądem, a osoby tam zasiadające nie są sędziami SN. Komentowanie treści tej wypowiedzi to tak, jakby dyskutować nad mandatem od wujka przebranego za policjanta na sylwestra.
Pani Magdzie i panu Michałowi (wybacz, Ojczyzno, rodakom, że pokarali Cię takimi reprezentantami) przypomina się, że ten sam wujek uznał ich mandaty. Co więcej, uznał – po protestach pisowskich – że wybory do Senatu odbyły się w zgodzie z przepisami, dzięki czemu ich obywatelska formacja może cieszyć się większością w Izbie Wyższej parlamentu. Szczegół? Widocznie tak, zupełnie jak mieszkanie wte czy we wte.
Idźmy dalej. Posłanka Kamila Gasiuk-Pihowicz, magister prawa:
Po pseudodemokratycznych wyborach, uznanych za „ważne” przez pseudosędziów SN, będziemy mieli od czwartku pseudoprezydenta.
Nie można nie zadać pytania: w takim razie po jaką cholerę składaliście partyjny protest do tego sądu? Chcieliście unieważnienia wyborów przez pseudosędziów? Unieważnienia, które nie miałoby – waszym zdaniem – mocy prawnej? A może gdyby orzeczenie było inne, pani pseudoekspert od kwestii prawnych nie wyzywałaby sędziów z pl. Krasińskich?
To wszystko jednak betka. W tej menażerii i tak największe wrażenie robi dziś tamtejszy guru od paragrafów mec. Roman Giertych:
Ponieważ kilkudziesięciu senatorów powinno być na kwarantannie,to przyjście opozycji na Zgromadzenie Narodowe da kworum potrzebne do zaprzysiężenia PAD. Brawo! Opozycja zawsze powinna pomagać PiS, szczególnie gdy ten opiera się na orzeczeniu nielegalnej izby SN. To racja stanu.
To słowa człowieka, który zapewne uważa się za najlepszego prawnika w Polsce, za autorytet. Stoi za nim dostojność wydziału prawa poznańskiego UAM, półtorej kadencji parlamentarzysty, 15 miesięcy wicepremierowania i doświadczenie lansowania własnego ojca na głowę państwa. Ta właśnie osobistość bredzi o jakimś kworum potrzebnym do zaprzysiężenia prezydenta.
Obawiam się, że część opozycyjnych pelikanów może to łyknąć i zbojkotować czwartkową uroczystość w parlamencie, by nie dopuścić do ponownego objęcia najwyższego urzędu przez Andrzeja Dudę. Zwłaszcza, że ich liczni sympatycy na tłiterku – a tam przecież koncentruje się ich życie – już gorąco do tego namawiają.
Nie chcę nawet wyobrażać sobie boleści, jakie ich dopadną, gdy dowiedzą się, że konstytucja w art. 130 nie wspomina o żadnym kworum.
I choć nie raz dziś podniosły mi się kąciki ust, gdy czytałem mądrości kwiatu opozycji, to summa summarum wcale nie jest mi do śmiechu. Bo taka opozycja to świetna wiadomość dla PiS, ale fatalna dla Polski.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/511985-taka-opozycja-to-swietna-wiadomosc-dla-pis-i-fatalna-dla-rp