33 lata temu w USA ukazał się esej pod tytułem „The Overhauling of Straight America”, który wyznaczył cele i określił sposoby ich realizacji dla organizacji gejowskich, a potem szerzej dla ruchu LGBT. Instruktaż ten po raz pierwszy opublikowano po polsku dopiero teraz; na łamach najnowszego numeru miesięcznika „Wpis”. Bardzo pouczająca lektura. Okazuje się, że najskuteczniejszymi metodami miały być – i były! – podstępność oraz perfidia stosowane krok po kroku. Poniżej fragmenty słynnego na zachodzie manifestu podpisanego przez Marshalla Kirka, Erastesa Pilla.
Na początek chodzi o to, aby homoseksualność nie wzbudzała intensywnych odczuć, a raczej obojętność. Byłoby idealnie, gdyby udało się doprowadzić do tego, by osoby heteroseksualne (dosł. „heterycy”) postrzegały różnice w preferencjach seksualnych tak samo, jak widzą różnice upodobań np. w kwestii lodów czy sportu: jeden lubi lody truskawkowe, drugi waniliowe, jeden woli koszykówkę, drugi piłkę nożną. Po prostu nic wielkiego, ot, różnica gustów.
Przynajmniej na początku staramy się jedynie o to „wytłumienie emocji opinii publicznej”, o nic więcej. Nawet nie próbujcie myśleć o przekonaniu ludzi wprost, że, homoseksualizm to coś dobrego; to niemożliwe. Jednak jeśli tylko uda się sprawić, że większość społeczeństwa będzie o tym myśleć ze wzruszeniem ramion jako o „jeszcze jednym upodobaniu”, walka o legalizację naszych preferencji i uzyskanie praw będzie faktycznie wygrana. Aby to osiągnąć, homoseksualiści muszą zerwać z wizerunkiem tajemniczej, wyobcowanej, obleśnej i odmiennej społeczności. Aby nastąpiła radykalna zmiana w postrzeganiu homoseksualistów w Stanach Zjednoczonych będzie potrzebna zakrojona na wielką skalę kampania medialna. Dla urzeczywistnienia tego zwrotu, jakakolwiek kampania będzie musiała zrealizować sześć następujących punktów:
1. Mówmy o gejach i o homoseksualizmie najgłośniej jak się da i tak często, jak jest to możliwe
Główny mechanizm tego punktu jest prosty: prawie każde zachowanie czy zjawisko zaczyna być postrzegane jako normalne, jeśli odbiorca styka się z nim wystarczająco często w bliskim sąsiedztwie i wśród znajomych. Akceptacja nowego zachowania znajdzie swoje „zaczepienie”, jeśli ktoś ze znajomych będzie je popierał (lub nawet praktykował). (…) Sceptycy pewnie będą kręcić głowami i wygłaszać teksty w stylu „ludzie powariowali w dzisiejszych czasach”, ale z biegiem czasu obiekcje będą mniej emocjonalne, a bardziej refleksyjne i filozoficzne.
Sposobem na sparaliżowanie postrzegania homoseksualizmu jako zagrożenia dla uporządkowanej moralności jest rozmowa wielu osób na ten temat w sposób neutralny lub wspierający. Powszechne rozmowy kreują przeświadczenie, iż opinia publiczna jest podzielona odnośnie do tematu i że spora część osób popiera albo nawet praktykuje homoseksualizm. (…)
Na początek jedynie rozmowy, nic więcej. We wczesnym stadium jakiejkolwiek kampanii, która ma dotrzeć do heteroseksualnej Ameryki ludzie nie mogą być zszokowani i zgorszeni przedwczesnym epatowaniem homoseksualnymi zachowaniami. Na tym etapie, maksymalnie jak jest to możliwe obywatele amerykańscy mają bagatelizować wszelkie wyobrażenia na temat (gejowskiego) seksu i postrzegać kwestię praw dla osób homoseksualnych jako czysto abstrakcyjne zagadnienie społeczne. Doprowadźmy do tego, aby dali nam palec; przyjdzie czas, a weźmiemy całą rękę!
Istotne jest miejsce w którym rozmawiamy. Film i telewizja są dziś najpotężniejszymi mediami opiniotwórczymi, kształtującymi wyobraźnię zachodniej cywilizacji. Przeciętny Amerykanin spędza przed telewizorem ponad 7 godzin dziennie. Ten czas otwiera nam bramę do prywatnego świata osób heteroseksualnych, przez którą możemy wprowadzić naszego konia trojańskiego. (…) Jak dotąd gejowskie Hollywood zapewnia nam najlepszą tajną broń w tej bitwie o zmianę sposobu myślenia mainstreamu. Stopniowo, ale konsekwentnie w ciągu ostatnich dziesięciu lat homoseksualni bohaterowie i tematy oscylujące wokół homoseksualizmu były eksponowane w programach telewizyjnych i filmach (choć często robiono to dla osiągnięcia efektów komediowych i farsowych). To dało nam punkt wyjścia dla dalszych działań. Emisja w najlepszym czasie antenowym filmu Consenting Adults [chodzi o telewizyjny film z 1985 r. w reż. Gilberta Catesa; głównym wątkiem jest konflikt homoseksualnego nastolatka z ojcem, oczywiście chłopak jest ukazany w pozytywnym świetle – przyp. red.] przez jedną z ważniejszych sieci telewizyjnych jest tylko jednym przykładem w przychylnym przedstawianiu przez media kwestii związanych z homoseksualizmem. To jednak powinien być zaledwie początek wielkiego reklamowego natarcia gejowskiej Ameryki.
Czy nasza kampania polegająca na otwartym, uporczywym i nieprzerwanym poruszaniu tematów dotyczących gejów dotrze do każdego zaciekłego przeciwnika homoseksualizmu? Oczywiście, że nie. Podczas gdy opinia publiczna jest jednym podstawowym źródłem mainstreamowych wartości, drugim jest autorytet religijny. Gdy konserwatywne Kościoły [głównie chodzi o Kościół katolicki, przyp. red.] potępiają homoseksualistów, istnieją tylko dwie rzeczy, które możemy zrobić, aby pokonać homofobię prawdziwych wierzących. Po pierwsze, możemy użyć słów, by rozmyć moralność. To oznacza podawanie do wiadomości publicznej informacji o poparciu dla gejów udzielanego im przez bardziej umiarkowane kościoły, wysuwanie naszych własnych zastrzeżeń w kwestiach teologicznych, co do konserwatywnej interpretacji Biblii, a następnie – odsłanianie nienawiści i niekonsekwencji. Drugim sposobem jest osłabianie moralnego autorytetu homofobicznych kościołów poprzez przedstawianie ich jako zapyziałych zaścianków, mocno w tyle, gdy chodzi o czasy oraz najnowsze odkrycia psychologii. (…)
2. Przedstawiajmy gejów jako ofiary, nie jako agresywnych rywali
W jakiejkolwiek kampanii mającej na celu przekonanie ludzi geje muszą być kreowani na ofiary potrzebujące pomocy, tak aby ludzie heteroseksualni skłonni byli odruchowo zakładać, że powinni odegrać rolę ich obrońców. (…)
Są dwa sposoby na przedstawienie gejów jako ofiar, które warto zastosować. Po pierwsze, przedstawiciele mainstreamu muszą zostać przekonani, iż homoseksualne osoby są ofiarami losu, w tym sensie, że większość z nich nigdy nie miała wyboru, by zaakceptować lub odrzucić swoją orientację seksualną. Przekaz musi brzmieć następująco: „Geje, o ile wiedzą, urodzili się tacy, tak jak ty się urodziłeś biały, czarny, bystry czy atletycznie zbudowany. Nikt nigdy nie oszukał ich ani nie uwiódł, nigdy nie dokonali wyboru, więc nie można ich winić z moralnego punktu widzenia. To, co robią, nie jest umyślnym działaniem na przekór, to tylko jest naturalne dla nich. To samo zrządzenie losu mogło przytrafić się tobie!”
Heteroseksualni ludzie muszą być w stanie utożsamiać się z gejami jako ofiarami. W tym celu osoby grające główną rolę w naszej kampanii publicznej powinny być przyzwoite, uczciwe, atrakcyjne i godne podziwu według heteroseksualnych standardów, całkowicie niewyróżniające się wyglądem – krótko mówiąc, powinny być nie do odróżnienia od heteryków, do których chcemy dotrzeć.
Prawda jest jednak taka, iż społeczność gejowska jest słaba i musi posługiwać się siłą słabych, w tym grą na współczucie.
Drugim sposobem jest przedstawienie homoseksualistów jako ofiary społeczeństwa. Heteroseksualna większość nie uznaje cierpienia, jakie wnosi w życie osób homoseksualnych, i trzeba jej pokazać drastyczne fotografie brutalnie potraktowanych gejów, udramatyzowaną niepewność dotyczącą mieszkania i pracy, jak ich dotyka, utratę opieki nad dzieckiem i publiczne upokorzenie, i tym podobne ponure obrazy.
3. Dajmy obrońcom poczucie słusznej sprawy
(…) Niewiele heteroseksualnych kobiet i jeszcze mniej heteroseksualnych mężczyzn będzie chciało odważnie i z przekonania bronić homoseksualizmu jako takiego. Większość będzie wolała przypisać ów nowo rozbudzony „instynkt obrońcy” do jakiejś zasady sprawiedliwości lub prawa, do jakiegoś ogólnego pragnienia konsekwentnego i równego traktowania w społeczeństwie. Dlatego nasza kampania nie może się bezpośrednio skupiać na żądaniu bezpośredniego poparcia dla praktyk homoseksualnych, musi natomiast w centrum uwagi umieścić dyskryminację. Prawo do wolności wypowiedzi, wyznania i zrzeszania się, sprawiedliwego procesu i równej ochrony praw – to właśnie powinna przywodzić na myśl nasza kampania.
Szczególnie ważne dla ruchu gejowskiego jest podpięcie swojej sprawy do akceptowanych standardów prawa i sprawiedliwości, ponieważ jego heteroseksualni zwolennicy muszą mieć na podorędziu przekonującą odpowiedź na moralne argumenty jego wrogów. Homofobi oblekają swój emocjonalny wstręt w onieśmielające szaty religijnego dogmatu, zatem obrońcy praw homoseksualistów muszą być gotowi na odparcie dogmatu argumentami prawnymi.
4. Sprawmy, by geje dobrze się prezentowali
Aby zrównoważyć coraz większą krytykę, jaką te czasy przynoszą homoseksualnym mężczyznom i kobietom, kampania powinna przedstawiać ich jako najwspanialsze filary społeczeństwa. Tak, oczywiście ta sztuczka ma brodę jak z Nowego Jorku do Los Angeles. Inne mniejszości używają jej przez cały czas w reklamach, które dumnie głoszą: „czy wiedziałeś, że ten wielki człowiek (mężczyzna albo kobieta) był…….?”
Lista zasłużonych w historii wybitnych postaci homo- i biseksualnych mężczyzn i kobiet jest naprawdę zdumiewająca: od Sokratesa do Szekspira, od Aleksandra Wielkiego do Aleksandra Hamiltona, od Michała Anioła do Walta Whitmana, od Safony do Gertrudy Stein; dla nas jest to już coś co znamy od dawna, ale dla heteroseksualnej Ameryki to szokujące wieści. W bardzo krótkim czasie umiejętnie przeprowadzona i sprytna kampania medialna mogłaby sprawić, by społeczność homoseksualna wydawała się prawdziwą matką chrzestną cywilizacji zachodniej.
Podobnie powinniśmy wziąć pod uwagę promocję naszej sprawy przez celebrytów, którzy mogą być hetero- albo homoseksualni.
5. Sprawmy, by przeciwnicy gejów prezentowali się odrażająco
Na późniejszym etapie kampanii medialnej na rzecz praw homoseksualistów – długo po tym, jak inne reklamy na ich rzecz staną się powszechne – nadejdzie czas, aby zabrać się za pozostałych przeciwników. Mówiąc szczerze, trzeba ich oczernić. W tym miejscu nasz cel jest dwojaki. Po pierwsze, staramy się zastąpić mainstreamową zarozumiałą homofobiczną dumę poczuciem winy i wstydu. Po drugie, zamierzamy sprawić, aby przeciwnicy homoseksualizmu prezentowali się tak obrzydliwie, aby przeciętny Amerykanin nie chciał mieć nic wspólnego z takimi typami.
Ludziom powinno się pokazywać wizerunki wrzaskliwych homofobów, których drugorzędne cechy i poglądy wzbudzają niesmak u przeciętnych Amerykanów. Mogą one obejmować: członków organizacji Ku Klux Klan domagających się, aby geje byli paleni żywcem lub kastrowani; fanatycznych kaznodziejów z południa, zapluwających się z histerycznej nienawiści do tego stopnia że wyglądają zarówno komicznie, jak i obłąkańczo, groźnych punków, bandytów i więźniów mówiących beznamiętnie o „pedałach”, których zabili lub chcieliby zabić; wycieczkę po nazistowskich obozach koncentracyjnych [w tekście nie ma mowy o tym, że były to obozy niemieckie! – przyp. red.], w których homoseksualiści byli torturowani i uśmiercani w komorach gazowych. (…)
6. Zdobądźmy fundusze
Każda zakrojona na szeroką skalę kampania tego rodzaju wymaga bezprecedensowych wydatków, które będą się ciągnęły poprzez miesiące, albo nawet lata. A zatem konieczna jest także bezprecedensowa akcja zbierania funduszy.
W USA jest 10 do 15 mln dorosłych osób głównie orientacji homoseksualnej. Jeśli każda z nich przekazałaby tylko dwa dolary na naszą kampanię, zebrane w ten sposób fundusze dorównywałby tym, jakimi dysponują jej najśmielej wypowiadający się wrogowie. A ponieważ ci homoseksualiści nie utrzymujący rodzin zazwyczaj mają więcej pieniędzy do własnej dyspozycji niż przeciętni [obywatele], mogliby więc wpłacić dużo więcej. (…)
Na początku, z powodów, które zostaną za moment wyjaśnione, apel o fundusze być może będzie musiał być uruchomiony wyłącznie za pośrednictwem prasy gejowskiej – ogólnokrajowych magazynów, lokalnych gazet, ulotek rozprowadzanych w barach, notatek w ilustrowanych magazynach. W końcu będzie można zabiegać o darowizny bezpośrednio obok ogłoszeń w największych mediach heteroseksualnych. (…)
Albo zaistniejemy w mediach, albo nie ruszymy dalej
Bez dostępu do radia, telewizji i mainstreamowej prasy nie będzie kampanii. (…)
Ponieważ większość bezpośrednich apeli jest niemożliwa do zrealizowania, Narodowy Gejowski Oddział Specjalny musiał pielęgnować ciche, potajemne kontakty z producentami mediów i redakcjami informacyjnymi, aby zapewnić, by poświęcono miejsce sprawom ważne dla społeczności homoseksualnej. (…)
Co zatem można zrobić, aby wkręcić się do głównych mediów? Zrealizować etapami opisywane poniżej czynności.
Zacznijmy od drobnego druku
Dla gazet i czasopism pieniądze uzyskane od gejów za reklamy mogą być „łakomym kąskiem”, w większym stopniu niż dla radia i telewizji. Do tego dochodzi znacznie niższy koszt ogłoszeń prasowych, niż reklam radiowych czy telewizyjnych. Należy jednak pamiętać, iż prasę przeważnie czytają tylko lepiej wykształceni Amerykanie, wśród których wielu już jest zresztą przychylniej nastawionych do homoseksualności. (…)
Rozpoczynając ten szturm bitewny za pomocą „salw atramentu” powinniśmy nieco zachęcić mainstream do siebie poprzez subtelną kampanię ogólnokrajową, przeprowadzoną za pomocą billboardów umieszczanych przy autostradach. Na tych billboardach należałoby umieścić serię nie budzących zastrzeżeń informacji napisanych prostym wytłuszczonym drukiem na ciemnym tle, np.:
LUDZIE POWINNI SOBIE POMAGAĆ ZAMIAST SIĘ NIENAWIDZIĆ. WŁAŚNIE O TO CHODZI W AMERYCE.
I tak dalej, w podobnym stylu. Każdy billboard będzie wykorzystywać uczucia patriotyczne, każda informacja będzie wbijać do głów osób z mainstreamu pozornie akceptowalną propozycję – „reklamę społeczną” dostosowaną do naszych celów. A jeśli właściciele przestrzeni reklamowej na to pozwolą, każdy billboard będzie podpisany, nieco mniejszymi literami „Dzięki uprzejmości Narodowego Gejowskiego Oddziału Specjalnego” - aby budować pozytywne skojarzenia i przyzwyczajać ludzi do widoku takiego sponsoringu.
Etap wizualny 1: Musimy być na ekranie
Jeśli chodzi o radio i telewizję, to być może będzie trzeba opracować bardziej rozbudowany plan, aby przełamać lody. Oczywiście na początek musimy kontynuować zachęcanie do kreowania pozytywnych wizerunków bohaterów-gejów w filmach i w programach telewizyjnych. Nadawane w ciągu dnia „talk shows” także dają możliwość pokazania się. Jednak, aby przyspieszyć nasze sprawy, być może będziemy rozważać śmiały fortel, aby zdobyć uwagę mediów.
Na długo przed następnymi wyborami na urzędy krajowe możemy opracować ostrożny plan próby symbolicznego wprowadzenia kandydatów-gejów na każde wysokie stanowisko polityczne w tym kraju. Naszych 50 do 250 kandydatów weźmie udział w takich debatach, w jakich będą mogli, będą prezentować ogłoszenia o tematyce homoseksualnej, uzgodnione w naszym narodowym sztabie i domagać się takiej samej ilości czasu antenowego. Następnie mogliby grzecznie wycofać się z wyścigu jeszcze przed właściwymi wyborami, formalnie popierając mających większe szanse heteroseksualnych kandydatów (zakładając pewną dawkę złośliwego humoru, w niektórych stanach moglibyśmy nawet wyrażać w ten sposób poparcie dla naszych najzagorzalszych przeciwników). Podstawową sprawą na tym wczesnym etapie jest, aby nie prosić ludzi, by faktycznie głosowali „tak” lub „nie” w sprawie gejów. (…)
Podczas kampanii rozpęta się piekło, ale jeśli będziemy zachowywać się odważnie i w sposób godny szacunku, nasza akcja uzyska legalność i być może nawet stanie się głośną sprawą.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, czyli nastąpi zmiana wrażliwości opinii publicznej, wówczas zarówno ona, jak i główne media byłyby przygotowane do następnego etapu naszego planu.
Etap wizualny 2: Półprzejrzysta reklama
W tym momencie społeczność homoseksualna zrobiła już pierwszy krok i nadszedł czas, aby poprosić sieci telewizyjne, by zaakceptowały gejowski sponsoring pewnych reklam i programów. Wyczucie czasu jest niezmiernie ważne: propozycję tę trzeba złożyć natychmiast po tym, jak znikną nasze ogólnonarodowe ogłoszenia polityczne. Jeżeli by to się nie powiodło, powinniśmy zaoferować sponsoring następnym razem, gdy jedna z sieci będzie się chlubić swoją tolerancyjnością emitując film lub program z homoseksualnymi postaciami lub tematami. Jeśli będą chcieli wyglądać na konsekwentnych, a nie na hipokrytów, będziemy ich mieli. (…)
Społeczność homoseksualna powinna połączyć siły z innymi grupami działającymi na rzecz wolności obywatelskich godnymi szacunku, aby promować bezbarwne przesłania o Ameryce jako tyglu kultur, kończące się zawsze wyraźnym odniesieniem do jakiejś innej organizacji gejowskiej. (…) Naszym następnym pośrednim krokiem będą lokalne reklamy na rzecz grup wsparcia na obrzeżach społeczności homoseksualnej: niechlujni heteroseksualni tatusiowie i mamy ogłaszający numery telefonów i terminy spotkań dla „Rodziców Gejów” albo podobnych zebrań. Widzicie teraz takie ogłoszenia, prezentowane pomiędzy komunikatami inwalidów wojennych i związku pracowników poczty?
Etap wizualny 3: wytaczamy ciężkie działa
(…) Poniżej przedstawiamy przykładowe scenariusze radiowych lub telewizyjnych reklam zaprojektowanych w celu stopniowego wyeliminowania występującego w społeczeństwie chronicznego błędnego postrzegania homoseksualistów.
Scenariusz A: Familiaryzacja – referencje
Aby homoseksualiści wydawali się mniej tajemniczy zaprezentujmy serię krótkich spotów ukazujących zdrowych, sympatycznych chłopców i dziewczęta z sąsiedztwa albo uroczych, miłych dziadków i babcie. Takie wzbudzające zaufanie osoby umieszczamy w otoczeniu domowym; bohater (lub bohaterka) spotu odpowiada pewnie, serdecznie i z wdziękiem na pytania dziennikarza z offu. Przesłanie płynące z przekazu tych osób porusza i wyjaśnia trzy następujące kwestie:
-
W życiu takich osób jest ktoś wyjątkowy, pozostają one w długotrwałych związkach (aby podkreślić stałość i zaangażowanie uczuciowe homoseksualistów, a także ich monogamię).
-
Są oni wspierani przez swoje rodziny, które są dla nich bardzo ważne (aby podkreślić, że homoseksualiści nie są „antyrodzinni” a rodziny nie muszą być „antyhomoseksualne”).
-
Odkąd tylko te osoby sięgają pamięcią, zawsze były homoseksualne i prawdopodobnie takie się urodziły. Na pewno nigdy nie decydowały o swoich preferencjach (to dla podkreślenia, że homoseksualiści robią to, co, jest dla nich naturalne, że nie postępują oni umyślnie na przekór). (…)
Scenariusz C: Współczucie dla ofiar. Nasza kampania przeciwko nadużyciom wobec dzieci
Kamera powoli zbliża się do nastolatka z klasy średniej, siedzącego samotnie w swoim pokoju, pogrążonym w półmroku. Chłopiec prezentuje się sympatycznie i zupełnie zwyczajnie, poza tym, iż widać, że przed chwilą został poturbowany i milcząc, patrzy zamyślony z wyraźnym niepokojem. Podczas gdy kamera stopniowo skupia się na jego twarzy, słychać głos narratora: „To zdarzy się jednemu na dziesięciu chłopców. Podczas dorastania zda sobie sprawę, że czuje inaczej niż większość jego kolegów. Jeśli pozwoli temu wyjść na jaw, będzie wyśmiewanym, atakowanym, upokarzanym wyrzutkiem. Jeśli zwierzy się z tego rodzicom, ci mogą go wyrzucić z domu, na ulicę. Niektórzy powiedzą, że jest „antyrodzinny”. Nikt nie pozwoli mu być sobą. Będzie musiał się ukrywać. Przed kolegami, przed rodziną. A to jest trudne. I tak jest bardzo ciężko być dzieckiem w dzisiejszych czasach, a co dopiero tym jednym na dziesięciu… Komunikat od Narodowego Gejowskiego Oddziału Specjalnego.
Dobre w takim przekazie jest to, że bardzo skromnymi środkami można pokazać gejów jako niewinnych i bezbronnych, prześladowanych i niezrozumianych, zaskakująco licznych, ale niegroźnych. Czyni on również zarzut „antyrodzinności” absurdalnym i pełnym hipokryzji. (…)
Scenariusz E: Oczernianie przeciwników: bez względu na cokolwiek
Wskazaliśmy już część obrazów, które mogą zaszkodzić homofobicznej wendetcie: przemawiających z patosem i przepełnionych nienawiścią religijnych ekstremistów, neonazistów i członków Ku Klux Klanu ukazanych jako źli i niedorzeczni (to nietrudne zadanie).
Te obrazy należy zestawić z wizerunkami gejów-ofiar za pomocą metody, którą propagandyści nazywają „bracket technique” (dosł. technika nawiasu). Na przykład przez kilka sekund widać śliskiego kaznodzieję z Południa o świdrujących oczkach, który wali w kazalnicę w gniewie na „te budzące zgorszenie, odrażające kreatury”. Na tle tej tyrady obraz zmienia się na kadry przedstawiające przyzwoicie prezentujących się, gejów godnych współczucia, wyglądających całkiem nieszkodliwie i sympatycznie, po czym – następny najazd kamery na wykrzywioną wściekłością twarz kaznodziei i tak kilka razy pod rząd. Kontrast mówi sam za siebie; piorunujący efekt. (…)
Nadszedł czas
Naszkicowaliśmy tutaj projekt przeprowadzenia transformacji wartości społecznych w heteroseksualnej Ameryce. Rdzeniem naszego programu jest kampania medialna, ukierunkowana na zmianę sposobu postrzegania homoseksualizmu przez przeciętnego Amerykanina. (…) …………….
Całość manifestu w najnowszym numerze (117) „Wpisu”. Tłumaczyły Anna i Monika Makowskie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/511503-instruktaz-lgbt-z-1987-r-zrealizowany-w-100-procentach