„Quo Vadis Zjednoczona Prawico?” – pyta Patryk Jaki w obszernym wpisie zamieszczonym na Facebooku. Myślę, że dzisiaj takie pytanie zadaje sobie nie tylko on, ale cały obóz rządzący. Spór o to, czy w drugiej kadencji Zjednoczona Prawica ma iść raczej drogą Viktora Orban, czy skupić się na sprawnym administrowaniu państwem i porzuceniu planów o przeprowadzeniu głębszych reform, trwa nie od dziś.
CZYTAJ WIĘCEJ: Patryk Jaki: Quo Vadis Zjednoczona Prawico? Musimy podjąć walkę o odzyskanie ducha i polskich wartości dla naszej młodzieży
„Quo vadis Zjednoczona Prawico?”
Spór ten niejednokrotnie wychodził już na wierzch, więc musiał wyjść i teraz, gdy liderzy Zjednoczonej Prawicy usiedli do rozmów o nowej umowie koalicyjnej, której kształt ma przesądzić o tym, jak ma wyglądać rekonstrukcja rządu. W poniższym tekście chciałbym skupić się jedynie na jednej z kwestii, którą w swoim wpisie poruszył Jaki, a mianowicie ewentualnej koalicji z Polskim Stronnictwem Ludowym, o której ostatnio sporo się pisze.
Jaka więc odpowiedź na tytułowe pytanie: dokąd idziesz? Która droga najlepsza dla Polski? Mocna droga wartości. Kultura, media, etyka chrześcijańska, trzeci sektor, reformy państwa, dbałość o środowisko, patriotyzm. Jaka jest alternatywna droga? Przymilanie się do „mainstreamu”, bycie „fajnym”, dostosowanie się do trendów sekularyzacyjnych, „bycie jak druga strona”, dogadywanie się z „układem” i koalicja z PSL-em. Do tego postępujące „rozmycie ideowe” i realizowanie programu „ciepłej wody w kranie”. Zdecydowanie nie! Musimy podjąć walkę o odzyskanie ducha i polskich wartości dla naszej młodzieży. Tych polskich wartości, które 100 lat temu „nad Wisłą” zmieniły losy świata
—pisze w konkluzjach swojego tekstu Jaki.
Koalicja z Ludowcami?
Czy można rządzić w koalicji z Ludowcami? Pewnie można, ale co to byłyby za rządy? Patryk Jaki, a za nim autor tego tekstu, nie ma wątpliwości, że skończyłoby się „ciepłą wodą w kranie”. No, może trochę „cieplejszą”, niż za rządów Donalda Tuska, ale to jest właśnie ta sama filozofia rządzenia, co za rządów PO-PSL. Jeżeli ktoś w Zjednoczonej Prawicy myśli, że ew. koalicja z Ludowcami sprawi, że obóz dobrej zmiany będzie mniej atakowany, bo zbrata się PSL, to jest w dużym błędzie. Otóż będzie i możliwe, że o wiele mocniej niż dotychczas, i to właśnie z powodu Ludowców, których będzie próbowało się złamać, aby z takiej ew. koalicji wyszli z podkulonym ogonem.
Pamiętają Państwo jeszcze grudniowe protesty sejmowe sprzed kilku lat? Gdy politycy Platformy Obywatelskiej okupowali salę sejmową, a przed Sejmem KOD-owcy nakręcali atmosferę? Czy gdyby dzisiaj sytuacja się powtórzyła, a częścią Zjednoczonej Prawicy byli Ludowcy, to obóz władzy mógłby na nich liczyć? To pytanie retoryczne. Oczywiście, że nie. To samo czekałoby Zjednoczoną Prawicę, gdyby postawiła na ruch Pawła Kukiza, a przecież wiele się o tym mówiło. Chwiejność muzyka mogłaby wykoleić każdy projekt. A przecież i dzisiaj nie brakuje gorących sporów o konkretne rozwiązania proponowane przez rząd. Ostatni taki spór mieliśmy o wybory, które miały się odbyć 10 maja. Ludowcy stanęli tutaj w jednym szeregu z Platformą, co Władysław Kosiniak-Kamysz przepłacił szansą na wejście do II tury, a kto wie, być może i pokonanie Andrzeja Dudy.
To jednak nie oznacza, że Zjednoczona Prawica nie powinna szukać porozumienia z innymi środowiskami politycznymi, gdy są ku temu możliwości. Wspomnę tutaj chociażby spotkania ministra Zbigniewa Ziobro ze wspomnianym Kukizem w sprawie sędziów pokoju. Obóz rządzący potrafił nawet współpracować z Lewicą, gdy w komisjach intensywnie pracowano nad kolejnymi przepisami ustaw antykryzysowych. Myślę, że i z Ludowcami, a także Konfederacją na niektórych płaszczyznach można dojść do porozumienia. Ale koalicja?
Kto odpowie na pytanie prezesa PiS?
Mam wrażenie, że pytanie postawione przez Jakiego, to w pewnym sensie powtórzenie pytania postawionego w wieczór wyborczy po wyborach parlamentarnych przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Prezes Prawa i Sprawiedliwości podkreślił, że trzeba będzie się zastanowić nad tym, dlaczego „mimo zupełnie ewidentnych i oczywistych osiągnięć” część społeczeństwa uznała, że nie zagłosuje na Zjednoczoną Prawicę.
CZYTAJ WIĘCEJ: Prezes Kaczyński: Mamy zwycięstwo! Otrzymaliśmy dużo, ale zasługujemy na więcej, ale to oznacza zobowiązanie do lepszej pracy
Po wyborach prezydenckich osobiście postawiłem tezę, że obóz dobrej zmiany nie zdążył jeszcze na nie odpowiedzieć. Pytanie powtórzył niedawno również Jarosław Gowin, któremu Adam Bielan odpowiedział, że jest ten „malkontentem”. Wydaje się jednak, że jeżeli obóz dobrej zmiany chce myśleć o następnych wygranych, to musi poszukać innej odpowiedzi. Dziś pytanie ponawia Jaki i chyba on jako pierwszy próbuje na nie odpowiedzieć.
Wiem, że wielu z Was, szczególnie tych, który bardziej interesują się państwem i polityką zastanawia się, jak to się stało, że na R. Trzaskowskiego głosowało tyle osób, pomimo oczywistych faktów. (…) Najważniejsze pytanie dotyczy tego, dlaczego młodzież i wielkie miasta w większości wybrały R. Trzaskowskiego?
—pyta europoseł.
Czy ma trafną diagnozę? W większości z europosłem Solidarnej Polski się zgadzam, zwłaszcza tam, gdzie pisze o kulturze i wychowywaniu młodzieży przez Netflix czy HBO GO w „duchu poprawności politycznej i lewicowej rewolucji moralnej”. Również kwestia uczelni jest kwestią, która potrzebuje natychmiastowych działań. Bo jak prawica chce tłumaczyć młodzieży, że ideologia LGBT jest zła, odwołując się do różnych innych ideologii, gdy ta młodzież ledwo wie, kiedy wybuchła II wojna światowa i kto nas zaatakował. Że przesadzam? Polecam zapoznać się z programem „Matura to bzdura”, a przekonają się Państwo, że nie ma w tym, co piszę ani grama przesady. To są jednak sprawy, które wydają się potrzebować kilku lat pracy, a i to nie wiadomo czy przyniosą efekt. Warto jednak ten trud, ale i ryzyko podjąć.
Wydaje mi się jednak, że błędnym jest założenie, że na Trzaskowskiego głosowało „tyle osób”, czyli ponad 10 mln Polaków. Dlaczego błędne? Ponieważ jak pokazują badania, osoby głosujące na Trzaskowskiego w o wiele większym stopniu głosowały przeciwko Andrzejowi Dudzie, niż z przekonania na kandydata Koalicji Obywatelskiej. Tylko Platforma Obywatelska chce myśleć, że było inaczej.
CZYTAJ WIĘCEJ: CIEKAWY SONDAŻ! Różnica, która mówi niemal wszystko. „Motywacje wyborców Dudy i Trzaskowskiego były wyraźnie inne”
Co to de facto oznacza? Że wśród ponad 10 mln głosów oddanych na Trzaskowskiego jest sporo osób, które oddałyby głosy na Dudę, gdyby nie… I właśnie, gdyby co? Pomijając wszystkie kwestie, o których napisał Jaki. Co ich zmobilizowało do tego, aby zagłosować często wbrew sobie na Trzaskowskiego? Czym urzekł Szymon Hołownia dotychczasowych wyborców Andrzeja Dudy? Na te pytanie na Nowogrodzkiej również muszą poszukać odpowiedzi. Trzeba i pewnie spojrzeć w lustro, i spytać, czy i własne działania nie sprawiły, że zmobilizowało się wyborców do głosowania przeciwko własnemu kandydatowi. Wydaje się, że szczery rachunek sumienia może przynieść zadziwiające odpowiedzi.
Jedno jest pewne: Zjednoczonej Prawicy nie upiększy wpięcie zielonej koniczyny w klapę. Rozwiązań, które pozwolą myśleć o przyszłym zwycięstwie Zjednoczona Prawica powinna szukać w innym miejscu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/511307-koniczynka-wpieta-w-klape-nie-upiekszy-zjednoczonej-prawicy