W niektórych ludziach drzemie tęsknota za zyskaniem wiecznej sławy. Najbardziej znanym tego przykładem jest pewien szewc z Efezu, w którym owa tęsknota się obudziła i wybuchła z taką siłą, iż postanowił dokonać czynu niesłychanego jak na owe czasy ( a był to IV wiek przed naszą erą) i spalił jeden z siedmiu cudów ówczesnego świata, czyli Świątynię Artemidy. Zbrodnia w ocenie współczesnych była tak straszliwa, że szewc został nie tylko skazany na karę śmierci, ale także zarządzono, by po wsze czasy został zapomniany, nakazując wymazanie jego imienia ze wszystkich pisanych dokumentów. Niestety, niejaki Teopomp z Chios, grecki historyk, wspomniał o nim w jednym ze swoich dzieł i tak oto Herostrates, szewc z Efezu, dzięki swojej zbrodni zyskał miejsce w historii.
Senator Wadim Tyszkiewicz zapewne był jak najdalszy od naśladowania Herostratesa i nikt nie śmie nawet myśleć, że mógłby popełnić jakąś zbrodnię, która by równie nami wstrząsnęła jak czyn Herostratesa, jednak podejrzewać należy, iż także w nim drzemała tęsknota za zyskaniem sławy, może nie wiecznej, ale takiej, która choć na pięć minut z polityka raczej nieznanego szerszej publiczności uczyni bohatera mediów. Oświadczył zatem, że nie weźmie udziału w posiedzeniu Zgromadzenia Narodowego, na którym Andrzej Duda złoży przysięgę na drugą kadencję, ponieważ łamał on Konstytucję, a wybory nie były ani wolne, ani uczciwe. Wprawdzie długo się wahał przed podjęciem takiej decyzji, ale sumienie mu na to nie pozwala”.
Więc niech w tym wydarzeniu biorą udział ci, którzy „nie chcą, ale muszą”, głównie ci, którzy uważają Andrzeja Dudę za swojego prezydenta, i ci, którzy uważają, że te wybory były uczciwe i demokratyczne. Ja się do nich nie zaliczam. Ustępuję więc miejsca. To nie jest bojkot, to jest wybór i ustąpienie miejsca, które są ograniczone, zainteresowanym.
Tak więc w postaci senatora Wadima Tyszkiewicza mamy trzy w jednym, czyli Sąd Najwyższy (ważność wyborów), Trybunał Konstytucyjny (przestrzeganie Konstytucji) i Państwową Komisję Wyborczą (ocena prawidłowości przeprowadzenia wyborów). Senator wspomina też coś o „klauzuli sumienia”, którą w tym przypadku uruchomił. Wydawać by się mogło, że w Senacie jest miejsce tylko na jedno ego - Trzeciej Osoby w Państwie, ale okazuje się, że Wadim Tyszkiewicz w tej konkurencji prawie marszałka Grodzkiego dogania. Brak szacunku dla reguł demokracji, wyborców, którzy w rekordowej liczbie zdecydowali się wziąć udział w głosowaniu, według senatora ani „uczciwych „, ani „wolnych” i wreszcie pogarda dla najwyższego urzędu w państwie, abstrahując od tego, kto go zajmuje, oprócz chwilowego medialnego wzmożenia i kilku czołówek na portalach internetowych wiecznej sławy senatorowi Wadimowi Tyszkiewiczowi nie przyniesie. I nawet nikt nie będzie się trudził wymazywaniem jego nazwiska z kart historii, bo raczej nie będzie na nich zapisane. Najsmutniejsze jest jednak to, że gdyby nie publiczne oświadczenie senatora, nikt jego nieobecności na posiedzeniu Zgromadzenia Narodowego by nie zauważył, a wielu żyłoby w błogiej niewiedzy, że ktoś taki zasiada w Senacie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/511304-dlaczego-senator-wadim-tyszkiewicz-nie-zyska-wiecznej-slawy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.