Leninowskie „ilość przechodzi w jakość” nigdy się jeszcze nie sprawdziło. Może sprawdzi się w wypadku „kilkudziesięciu wydarzeń w całej Polsce” którymi chwali się Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, przygotowujące uroczystości na 100-lecie Bitwy Warszawskiej.
Mnogością nas nie zauroczą
Odliczyłbym 29 wystaw historycznych, w większości online, bo to - z całym szacunkiem dla organizatorów - najbardziej ulubiona i najbardziej oczywista forma pamięci - pochłaniająca dużo czasu i świetnie wyglądająca w urzędniczych sprawozdaniach. Odliczyłbym mural, bo w takim na przykład przejściu do metra na warszawskiej „patelni” murale zmieniają się co kilka tygodni i czczą i samorządność III RP, i nastanie wiosny, więc nie jest to oddanie hołdu na miarę jednej z najważniejszych bitew w historii Europy. Pomińmy jeszcze koncerty, bo to rodzaj imprezy organizowany zawsze i wszędzie, na jakąkolwiek okazję, włącznie z imieninami co znamienitszej babki i ciotki.
Cóż poradzić, że śni się na stulecie polskiego wielkiego triumfu, wielki dla tego triumfu hołd?
CZYTAJ WIĘCEJ:
ZŁOTY WIEK KWIACIARNI CZYLI JAK ZMARNOWALIŚMY UROCZYSTOŚCI
Muzeum Piłsudskiego w Sulejówku
Rokuje nadzieje jednak kilka projektów wybijających się powyżej „świętowania jak zwykle”. 14 sierpnia ma odbyć się otwarcie Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku. Wicepremier, Minister Piotr Gliński powiedział we wtorek, że ta placówka kosztowała 250 milionów złotych i jest to wiadomość bardzo dobra - na przedsięwzięcia, które mają pozostać dla następnych pokoleń, nie ma co oszczędzać. W połowie sierpnia przekonamy się, czy Muzeum odda wielkość Sprawy, jaką prezentował Marszałek i pokolenie walczących o odzyskanie niepodległości Polaków.
Film fabularny
Bardzo obiecująco zapowiada się film „Wiktoria 1920”, realizowany w technice virtual reality, łączący więc przekaz historyczny, patriotyczny, z nowoczesną technologią.
Przy pomocy najnowszych możliwości techniki przeniesiemy widzów filmu w sam środek akcji: po założeniu gogli VR (lub uruchomieniu własnego smartfona i umieszczeniu go w cardboardzie) to właśnie widz stanie się głównym bohaterem filmu – kurierem przewożącym meldunek z frontu do polskiego sztabu. Podczas kręcenia filmu kamery rejestrowały obraz ze wszystkich stron, 360 stopni, dzięki czemu widz ma możliwość wyboru na co chce skierować swoją uwagę.
-informuje na swojej stronie Biuro Programu Niepodległa. Zdecydowanie obiecująca zapowiedź.
Film „Wojna światów”
Zwiastun „Wojny światów”, innego filmu, zmontowanego z kronik epoki, kadrów i ujęć 1920 roku, elektryzuje widza swoją bezpośredniością. Koloryzowane zdjęcia sprzed 100 lat, z przechodniami warszawskich ulic czy żołnierzami patrzącymi prosto w kamerę skracają dystans ze stu lat, do odległości wyciągnięcia ręki. To być może będzie najtrwalsze i najbardziej upowszechnione dzieło programu „Niepodległa”, coś na miarę „Niezwyciężonych” Instytutu Pamięci Narodowej, tylko nie w animacji, a w stuprocentowo prawdziwych materiałach z epoki.
Turbator chori
Mącicielem chóru, aczkolwiek drobnym, na konferencji prasowej MKiDN oraz MON, okazał się Jacek Liziniewicz z Gazety Polskiej Codziennie, skoro zapytał o zapowiadaną odbudowę Pałacu Saskiego oraz o - nieszczęsny - pomnik Bitwy Warszawskiej. Chwała Bogu przemilczeliśmy marzenia o Muzeum Bitwy Warszawskiej, takim co to świat będzie podziwiał. Stanowczo należało nam sformatować i nieco skadrować oczekiwania. Łuk Triumfalny to już melodia przeszłości - może na dwustulecie „Cudu nad Wisłą” będzie łatwiej?
Zintegrowania nie będzie
Premier Gliński wskazał na motyw przewodni tegorocznych obchodów, na to co będzie szczególnie podkreślane w wysiłku sprzed 100 lat. Wskazał, że „porozumienie Polaków, nie walka wewnętrzna”, „zintegrowanie mimo różnic, nawet cywilizacyjnych”, było ewenementem roku 1920. Ten aspekt ma wybrzmieć w tegorocznych uroczystościach. Przy czym na wspomniane pytania redaktora Liziniewicza o Pałac Saski i pomnik Bitwy, wicepremier odpowiedział:
Oba projekty są związane z miastem i dlatego nie są najłatwiejsze do przeprowadzenia.
W kontekście podziwu dla rodaków, którzy potrafili stać w jednym okopie, poznański nauczyciel obok poleskiego chłopa i podolskiego handlarza garnkami, zastanowić może ten kontrast z ministerstwem w rządzie i ratuszem stolicy, które nie potrafią się porozumieć choćby w sprawie lokalizacji miejsc pamięci czy oczywistej odbudowy przedwojennego zabytku.
Gdzieś poza niuansami pracy urzędników nad obchodami stulecia Cudu nad Wisłą unosi się refleksja, że mamy po prostu taki jubileusz, na jaki zasłużyliśmy. Mniejszego formatu niż nasze oczekiwania, ale większego niż dotychczasowe wyobrażenia.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/511215-mnogo-imprez-na-rocznice-bitwy-warszawskiej-ile-cennych