Zauważyli Państwo, że jakoś szybko ucichł spektakl pt. „polska afera Watergate”? Że niby wykorzystano przestępczą działalność Sławomira Nowaka, by podsłuchiwać sztab Rafała Trzaskowskiego?
Sprawę załatwiło krótkie oświadczenie ministra koordynatora specsłużb, który poinformował, że stosowanie technik operacyjnych wobec Nowaka zakończono, gdy przestał on pełnić funkcję Ukrawtodoru. Ale niektórym to nie wystarczyło. Rzutem na taśmę zdążył swoje trzy grosze dorzucić Piotr Niemczyk, b. wiceszef wywiadu UOP, czołowy ekspert PO w tematyce służb specjalnych. W rozmowie z „Faktem” powiedział:
Dla mnie najbardziej niepokojące w tym oświadczeniu Mariusza Kamińskiego jest to, że strona polska powołuje się na to, że pan Nowak był objęty inwigilacją tylko podczas pełnienia funkcji na Ukrainie. Bo to znaczy, że de facto polegamy wyłącznie na dowodach zdobytych na Ukrainie. To sprawia wrażenie, że dowody, które świadczyłyby o zachowaniach korupcyjnych zostały wybrane wyłącznie przez Ukraińców. To byłoby złe. Nie uważam służb ukraińskich za szczególnie niewiarygodne, ale jednak to są obce służby, które mają swoje własne interesy.
Jeżeli te dowody zostały zebrane przez stronę ukraińską i nie były weryfikowane przez polskie służby, to ja mam bardzo poważne obawy co do wiarygodności tych dowodów. Publiczne przyznawanie się przez ministra koordynatora do tego, że nie mamy pewności, czy te dowody są prawdziwe, świadczy o tym, że to jest jakaś poważna niedoróbka.
(…) Moim zdaniem ta deklaracja, że on nie był objęty inwigilacją po tym, jak wrócił z Ukrainy, jest niewiarygodna. I niestety fakt, że minister koordynator temu zaprzecza, uwiarygodnia zarzuty opozycji, że ta ewentualna inwigilacja była bardziej związana z funkcjonowaniem sztabu Rafała Trzaskowskiego, w którym Nowak był ważną osobą, niż z wykrywaniem przestępstw gospodarczych.
Trzeba dobrze pokręconej logiki, by z dostępnych faktów ukuć takie tezy. Bo przecież Niemczyk wie, że rozpracowywanie Nowaka rozpoczęło się w 2017 r., że śledztwo trwało nie tylko na Ukrainie, ale i w Polsce (od 2018 r.), że nie trzeba podsłuchiwać podejrzewanego o przestępstwa aż do zatrzymania. Mimo to snuje swoją opowieść, pełną „jeśli”, „byłoby”, „sprawiać wrażenie”…
Powiedzmy więc to jeszcze raz: techniki operacyjne wobec Sławomira Nowaka były zastosowane przez polskie CBA, za zgodą prokuratury i sądu. I zakończyły się na jesieni 2019 r. Gdy trwała prezydencka kampania wyborcza, kompletowano inny materiał dowodowy i przygotowywano zarzuty. Wszystko działo się w uzgodnieniu pomiędzy Warszawą a Kijowem. I nie w polskich służbach trzeba doszukiwać się karygodnych działań, lecz w zamiłowaniu do kasy byłego ministra w rządzie Donalda Tuska.
To nie CBA wysłało go na Ukrainę i wkręciło w korupcyjny układ. Nie CBA zmuszało go do zakładania firm tylko po to, by legalizować łapówki, podpisywać fikcyjne umowy na szkolenia. Nie CBA podsunęło mu do pomocy byłego dowódcę GROM, kolegę z gdańskiego Suchanina oraz asystentkę z Kulczyk Foundation.
Sprawę opisuje dziś „Newsweek”, ale z tego tekstu wynika mniej więcej tyle, że w Kijowie trwają jakieś polityczne rozgrywki, których Nowak padł ofiarą. Bo przecież na Ukrainie tak po prostu jest – kradną na potęgę:
W rankingu Transparency International zajęła 120. miejsce (na 180 krajów), z wynikiem gorszym niż średnia dla krajów Afryki Subsaharyjskiej
— dowiemy się z gazety Lisa. Czemu więc się dziwić, że i Nowak coś miał przyjąć?
Ale zasadniczo to dobry chłopak – dróg nabudował przed Euro więcej niż wszyscy wcześniej i później razem wzięci, a Tusk widział go jako swojego następcę w fotelu premiera. Do tego honorowy – bo po skandalu z zegarkiem, a później nagrankiem u Sowy zrzekł się najpierw posady w rządzie, a potem w parlamencie. No i jeszcze ta pisowska prokuratura, która ubóstwia wożenie politycznych jeńców w kajdankach po kraju.
Gdyby wiedzę o przekrętach Nowaka czerpać tylko z „Newsweeka”, to byłemu ministrowi transportu można by nawet współczuć.
Tyle że publikacje tego pisma do rzeczywistości mają się nijak.
Nowak to zakochany w sobie karierowicz, dla którego wejście do polityki wiązało się z życiem w luksusie i posiadaniem władzy. Korupcyjna afera w Ukrawtodorze pokazuje, że już działając w stowarzyszeniu Młodzi Demokraci szukał ludzi myślących podobnie. To przecież tam poznał Łukasza Zarębę i razem wsiedli do windy, którą wraz z Donaldem Tuskiem wjechali na szczyt – pierwszy został szefem jego gabinetu politycznego i ministrem, a drugi – doradcą, a później szefem doradców Ewy Kopacz. Jeszcze później razem założyli firmę Europe Partners sp. z o.o. Teraz dowiadujemy się, że na jej konto przelano pieniądze za pomoc Nowaka w skontaktowaniu się z gubernatorem iwanofrankowskim. Wpłacającym był Filip Rynasiewicz – syn Zbigniewa, b. zastępcy Nowaka w resorcie infrastruktury. Ten wątek jako pierwsi opisujemy z Marcinem Wikłą w nowym wydaniu „Sieci” w artykule „Za drogi”.
[CZYTAJ TAKŻE: https://wpolityce.pl/polityka/510887-w-nowym-tygodniku-sieci-ataki-na-mnie-to-zemsta]
Przekręty gangu Nowaka (przypominam, że siedzi w areszcie z zarzutem m.in. kierowania grupą przestępczą) to sprawa dużo grubsza niż się wszystkim dookoła wydaje.
Nawet Sławomir Nitras w tym samym „Newsweeku” zapytany o Nowaka ucina:
Nie gadajmy o tym.
Nie dziwię się. 3 lata śledztwa specjalnych urzędów antykorupcyjnych w dwóch państwach i prokuratur, 90 tomów akt tylko po jednej stronie granicy, bogato udokumentowane 1,3 mln zł wziętych łapówek, range rover za 300 tys. (przy pensji niższej niż miał w Polsce), asystentka skierowana na Ukrainę przez rodzinę Kulczyków i wielkie obawy, że do rozpoczęcia procesu wypłynie jeszcze wiele nieprzyjemnych wątków afery.
I jeszcze ta bezwzględność ex-patrona kariery Nowaka. Donald Tusk umie tweetować nawet w trakcie urlopu. Ale swojego pupila bronić nie będzie. Wie co robi. A nuż pisowscy siepacze dopatrzą się jeszcze czegoś w tym skoku cywilizacyjnym, jaki Polska wykonała za Tuska przed piłkarską imprezą przed ośmioma laty?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/511041-glupia-obrona-nowaka-tylko-tusk-dziala-umiejetnie