Wykorzystamy wszystkie metody nacisku politycznego i społecznego, by zatrzymać sprawę wypowiedzenia konwencji stambulskiej, będę namawiała marszałka Senatu, by zwrócił się w tej sprawie do prezydenta - zapowiedziała w rozmowie z PAP wicemarszałek Senatu Gabriela Morawska-Stanecka (Lewica).
CZYTAJ TEŻ:
Lewica chce utrzymania konwencji stambulskiej
Wicemarszałek Senatu odniosła się do sobotniej zapowiedzi ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, że w poniedziałek zostanie złożony wniosek do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej o podjęcie formalnych prac nad wypowiedzeniem tzw. konwencji stambulskiej.
PiS od dawna jest na wojnie z kobietami, co pokazały m.in. próby zaostrzenia przepisów ws. aborcji, co wywołało ostry sprzeciw kobiet i wyprowadziło je na ulice. Próbuje się to zresztą zrobić cały czas, w różny sposób, m.in. w ustawie covidowej. Wypowiedzenie konwencji stambulskiej to element tej wojny
—oceniła.
Według niej „cały czas PiS robi razem z fundamentalistami z Ordo Iuris wszystko, żeby prawo w Polsce w tej kwestii zaostrzyć”.
I to jest fakt, który nie podlega żadnej dyskusji. Gdy usłyszałam po raz pierwszy w maju, gdy wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski nazwał konwencję na Twitterze „genderowym bełkotem”, zwróciłam się do marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego o to, by na najbliższym posiedzeniu Senat wysłuchał, co rząd ma na ten temat do powiedzenia na temat realizacji konwencji
—mówiła Morawska-Stanecka.
Podkreśliła, że „w czerwcu na posiedzeniu Senatu wiceminister rodziny Iwona Michałek była obecna i zaprzeczała wielokrotnie i bardzo kategorycznie, jakoby były prowadzone jakiekolwiek prace ws. wypowiedzenia konwencji antyprzemocowej”.
Okazało się, że pewnie w związku z kampanią prezydencką można było okłamywać parlament, senatorów, ale przede wszystkim wyborców i wyborczynie tak, by zagłosowały na Andrzeja Dudę
—stwierdziła wicemarszałek Senatu.
To bardzo smutny dzień i ja zastanawiam się, dokąd zmierzamy, bo ta konwencja antyprzemocowa nakłada przede wszystkim na państwa sygnatariuszy obowiązki związane z zapobieganiem i przeciwdziałaniem przemocy wobec kobiet, przemocy domowej
—powiedziała Morawska-Stanecka.
Lewica zapowiada: Kobiety nie odpuszczą
Jak podkreśliła, przeciwdziałanie to też wychowanie antydyskryminacyjne, a zapobieganie systemowej przemocy wobec kobiet oznacza, że państwo wyraża sprzeciw i działa przeciw przemocy wyrażanej kulturowo czy religijnie.
Według Morawskiej-Staneckiej kobiety „na pewno nie poddadzą się, nie odpuszczą i będą walczyć o to, by konwencja nie została wypowiedziana”.
I myślę, że kobiety, które stanowią ponad połowę społeczeństwa, znowu muszą po prostu wyjść na ulicę
—zaznaczyła wicemarszałek Senatu.
Publiczne czytanie konwencji antyprzemocowej
Poinformowała, że w poniedziałek w Katowicach będzie uczestniczyć w publicznym czytaniu konwencji antyprzemocowej, jako element ogólnopolskiej akcji, prowadzonej w dużych miastach.
Na pewno będziemy się na prezydium Senatu w przyszłym tygodniu zastanawiać, co możemy zrobić. Mamy na początku sierpnia ostatnie przed wakacyjną przerwą posiedzenie, będziemy zastanawiali się co można jeszcze zrobić, można pomyśleć także o uchwale w tej sprawie. Przede wszystkim jednak myślę, że będę namawiała także pana marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego, by zwrócić się do pana prezydenta Dudy. On może pokazać w tej kadencji, na którą został wybrany także głosami kobiet, że także o nich myśli” - powiedziała. „Trzeba prezydentowi dać na to szansę
—zaznaczyła wicemarszałek Senatu.
Podkreśliła, że jej zdaniem „to, że prezydent mówił o tym, by konwencji nie stosować, było niefrasobliwością z jego strony”.
Przypominam, że konwencje ratyfikuje prezydent, którego rola polityczna jest bardzo istotna
—dodała.
Wykorzystamy wszystkie metody nacisku politycznego i społecznego, by sprawę wypowiedzenia konwencji zatrzymać
—zadeklarowała Morawska-Stanecka.
Podkreśliła, że obawia się także skutków politycznych zapowiedzianego przez MS kroku.
Aczkolwiek nasza pozycja w Radzie Europy jest słaba, to wskutek tego osłabi się jeszcze bardziej
—oceniła Morawska-Stanecka.
Podkreśliła ponadto, że nie umie powiedzieć po co rząd PiS wykonuje takie kroki, bo - jak oceniła - to „absolutnie niepotrzebne otwieranie drzwi w miejscach, gdzie PiS nie musi tego robić, a może +wylać dziecko z kąpielą+, osłabiając ochronę najsłabszych, którymi są w naszym społeczeństwie kobiety i dzieci”. Wskazała, że przemoc dotyka właśnie ich, bo jest „w jakimś sensie kulturowo ugruntowane przekonanie”, że kobieta nie dorównuje mężczyźnie.
I o tym mówi konwencja, temu powinniśmy zapobiegać
—powiedziała wicemarszałek Senatu.
Zaznaczyła, że nie wierzy, że politycy PiS są zwolennikami przemocy. Wyraziła natomiast zaniepokojenie tym, że „organizacje takie jak fundamentalistyczna Ordo Iuris coraz głębiej wchodzą w struktury rządu oraz SN, a także mają coraz większy wpływ na życie społeczne”.
Tymczasem nie można religią i obyczajem uzasadniać przemocy. Dlatego w konwencji dużo mówi się o tym, że nie można m.in. zmuszać kobiet do małżeństwa, aborcji czy przymusowej ich sterylizacji, a takie zjawiska występują w różnych kulturach
—dodała Morawska-Stanecka.
aes(PAP)
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/510836-lewica-walczy-o-utrzymanie-konwencji-stambulskiej