W polskich mediach nie ma zgodności co do tego, jak interpretować wynik rozmów na szczycie UE, dotyczący powiązania wypłaty środków UE z praworządnością. Jednak, to co zapisano jako konkluzje szczytu UE, leży daleko od tego od tego, czego życzyłaby sobie Komisja Europejska.
W pierwotnej wersji konkluzji zapisane było:
Wprowadzony zostanie ogólny system warunkowości, aby zaradzić oczywistym uogólnionym nieprawidłowościom w dobrym zarządzaniu władz państw członkowskich w zakresie poszanowania praworządności, jeżeli jest to konieczne do ochrony należytego wykonaniu budżetu UE, w tym NGEU i interesów finansowych Unii
— czytam w projekcie dokumentu.
Podczas trudnych, burzliwych negocjacji, z premierem Morawieckim na czele polskiej delegacji, zmieniono treść zapisu, który ostatecznie brzmi:
Interesy finansowe Unii są chronione zgodnie z ogólnymi zasadami zawartymi w Traktatach Unii, w szczególności z wartościami określonymi w art. 2 TUE. Rada Europejska podkreśla znaczenie poszanowania zasady praworządności.
Co więc to znaczy? Znaczy tyle, że ogólność mnożoną przez ogólność, którą ogólność poganiała, a która byłaby niezwykle niebezpiecznym narzędziem nacisku, opartym na uznaniowości, czyli tak naprawdę, na kwestiach politycznych, zastąpiono wyrażoną przez wszystkich zgodą dla poszanowania zasady praworządności oraz podkreśleniem konieczności ochrony interesów finansowych UE, czyli wzmożonym pilnowaniem wydatkowania środków. Nie ma powodu, dla którego Polska miałaby się nie zgodzić na ochronę interesów finansowych UE, skoro sama świetnie sobie radzi z wydatkowaniem tych środków. Polska zgadza się także, że konieczne jest poszanowanie zasady praworządności. To na co Polska zgodzić się nie mogła, to wprowadzenie mętnego zapisu o „oczywistych uogólnionych nieprawidłowościach”, który byłby zwykłym biczem na Polskę, opartym na „widzi mi się” eurokratów, którzy z założenia nie lubią konserwatywnych rządów.
Co jeszcze zapisano w konkluzjach szczytu?
Na tej podstawie zostanie wprowadzony system warunkowości w celu ochrony budżetu i NGUE. W tym względzie Komisja Europejska zaproponuje środki w przypadku naruszeń, które Rada przyjmie kwalifikowaną większością głosów. Rada Europejska niezwłocznie powróci do sprawy.
I dalej:
Komisja jest proszona o przedstawienie dalszych środków ochrony budżetu UE i NGUE przed nadużyciami i nieprawidłowościami. Obejmie to środki zapewniające gromadzenie i porównanie informacji na temat końcowych beneficjentów finansowania UE do celów kontroli i audytu, które zostaną ujęte w odpowiednich aktach podstawowych. Zwalczanie oszustw wymaga silnego zaangażowania Europejskiego Trybunału Obrachunkowego, OLAF-u, Eurojustu, Europolu i, w stosownych przypadkach, EPPO, a także właściwych organów państw członkowskich.
Powyższe zapisy oznaczają wzmocnienie sytuacji Polski, która jeszcze dwa lata temu była bezbronna wobec zakusów Komisji Europejskiej do arbitralnego decydowania o tym, które państwa są praworządne, a które nie są. Komisja Europejska chciała sprowadzić radę Europejską do roli parawanu dla własnych politycznych działań. Po ostatnim szczycie te pomysły legły w gruzach. Rada Europejska powróci do sprawy. Owszem, ale konieczna będzie jednomyślność, a nie odwrócona większość kwalifikowana, która roiło się Komisji Europejskiej. Dlatego na bazie tak sformułowanych zapisów nie ma w tej chwili niebezpieczeństwa, żeby orzec większością kwalifikowaną o mechanizmie sankcji budżetowych. Jakakolwiek decyzja podjęta większością kwalifikowaną musi zostać zaakceptowana przez Radę Europejską, musi to być oczywiście akceptacja jednogłośna.
W ten sposób Polska i Węgry zatrzasnęły furtkę czysto politycznego, arbitralnego, uznaniowego, wynikającego z wybrania przez Polaków takiego, a nie innego rządu i prezydenta nacisku na nasz, a może i na inne kraje.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/510332-dlaczego-polska-i-wegry-moga-mowic-o-sukcesie