Dzisiaj od rana wielu domorosłych analityków rzeczywistości unijnej myli Radę z Radą Europejską. Rada to jest ta instytucja, która nazywa się Radą UE, natomiast w wewnętrznych dokumentach unijnych po prostu jest nazywana Radą i jest złożona z ministrów państw członkowskich — tłumaczy prof. Karol Karski w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Czy są już jakieś pomysły na ten nowy, ujęty w konkluzjach z ostatniego szczytu unijnego mechanizm oceny praworządności?
Prof. Karol Karski: Sformułowano to w ten sposób, aby dać możliwość wyjścia z twarzą tym wszystkim, którzy gdzieś tam od kwietnia, maja ubiegłego roku, domagają się powiązania „przestrzegania praworządności” z wydatkowaniem unijnych środków budżetowych. Ta kwestia jest odnotowana w konkluzjach Rady Europejskiej. Ponadto umiejscowiono ją w nich w ten sposób, iż kwestie praworządności odnoszą się teraz wyłącznie do kontroli wydatków, tak aby były one uzasadnione czy proporcjonalne. Co do meritum, odnotowanie faktu istnienia tej zasady, nie jest niczym nowym, bo przecież ona jest przywołana w art. 2 Traktatu o Unii Europejskiej – te pomysły tych wszystkich osób, które chciały tego połączenia, skierowano jednak w ślepą uliczkę. To nie jest tak, że istnieje w tej chwili możliwość wyegzekwowania tego typu rozwiązań, zgodnie z tym zostało zapisane w konkluzjach Rady Europejskiej. Mamy do czynienia z sytuacją, w której stwierdzono, że będą podjęte działania w kierunku opracowania mechanizmu w tym zakresie. Komisja Europejska przedstawi projekt, Rada większością kwalifikowaną przyjmie ten mechanizm, a następnie trafi on do ostatecznej akceptacji przez Radę Europejską. Ewentualnie w trakcie tej procedury Rada Europejska będzie mogła dać zgodę na przyjęcie przez Radę takiego aktu.
Dzisiaj od rana wielu domorosłych analityków rzeczywistości unijnej myli Radę z Radą Europejską. Rada to jest ta instytucja, która nazywa się Radą UE, natomiast w wewnętrznych dokumentach unijnych po prostu jest nazywana Radą i jest złożona z ministrów państw członkowskich. Rada Europejska z kolei to jest instytucja złożona z głów państw lub szefów rządów, czyli ten organ, który w tej chwili miał swoje posiedzenie, kiedy ten szczyt się odbywał. Rada Europejska podejmuje decyzje jednomyślnie, czyli wszyscy muszą być za. W związku z tym można powiedzieć, że między tym badaniem przestrzegania praworządności a wydatkowaniem środków unijnych postawiono grubą stalową ścianę.
Mamy do czynienia z taką sytuacją, w której nawet dokonano pewnego odstępstwa od reguł przewidzianych w art. 7 Traktatu o UE. W nim dla wprowadzenia sankcji potrzebna jest jednomyślność bez udziału państwa, którego ta procedura ma dotyczyć, a tutaj nawet takiego wyłączenia nie ma. Czyli jednomyślność wszystkich, włącznie z państwami zainteresowanymi, łącznie z państwem, do którego taka procedura miałaby się odnosić. To oznacza, że o tym, czy istnieje praworządność w Niemczech zadecyduje kanclerz Angela Merkel. O tym, czy jest praworządność we Francji zadecyduje prezydent Emmanuel Macron i odpowiednio zadecydują o tym – w odniesieniu do Polski czy Węgier – premier Mateusz Morawiecki czy premier Viktor Orban. Można powiedzieć, że dosyć dokładnie odseparowano te dwie sfery od siebie.
Czy stworzenie takiego mechanizmu oceniania praworządności w ogóle będzie możliwe w sensie obiektywnym?
Zobaczymy. KE musi przedstawić projekt, Rada – przyjąć ten projekt, Rada Europejska – finalnie zaakceptować te rozwiązania lub na wcześniejszym etapie dać im zielone światło. Tutaj bardzo istotne jest, aby zapewnić niedyskryminacyjny charakter tego typu procedur, czyli równe traktowanie państw w takich samych sytuacjach, aby zapewnić, że to nie będzie prosty mechanizm stawiania w szeregu różnych państw. Wydaje się więc, że jest to dosyć skomplikowane. Ale też nie o to chodziło tym, którzy chcieli tego typu rozwiązań, dlatego że im chodziło, żeby można było bez żadnych reguł, bez żadnych zasad mówić po prostu: „Ty jesteś niegrzecznym chłopcem i nie dostaniesz cukierka, bo twoi koledzy muszą zjeść więcej”. Na tym polegało to działanie. W tej chwili nie dość, że mamy powiedziane, że muszą istnieć jasne, przejrzyste kryteria i procedury, to jeszcze tak naprawdę przyjęto procedurę, która uniemożliwia nawet przyjęcie tych kryteriów, nie mówiąc już o ich zastosowaniu w praktyce. Można więc powiedzieć, że ci, którzy dążyli do tego typu rozwiązań, cofnęli całą ideę wstecz, bo nie tylko tymi konkluzjami Rady Europejskiej uniemożliwiono bezzasadne karanie państw takich jak Polska i Węgry, które nikomu w niczym nie zawiniły i miały być karane tylko dlatego, żeby inni mogli po prostu korzystać, ale w ogóle udaremniono tę ideę badania praworządności, ponieważ wprowadzono tutaj reguły, które spowodują, że przyjęte nie zostaną.
Gdyby wprowadzić obiektywne reguły, to za chwilę okazałoby się, że Francja jest państwem stanu wyjątkowego, gdzie nie ma swobód obywatelskich na odpowiednim poziomie, gdzie choć formalnie zniesiono stan wyjątkowy, to 90 proc. regulacji z ustawy o stanie wyjątkowym przeniesiono do normalnego, obowiązującego na co dzień ustawodawstwa itd.
Można powiedzieć, że ci, którzy tak się zapędzili z tym wątkiem rządów prawa, oddali tej idei niedźwiedzią przysługę. Nie tylko stało się to niemożliwe do zastosowania wobec Polski i Węgier, ale w ogóle w tej chwili wprowadzenie tych rozwiązań w jakikolwiek sposób, chociażby co do zasad, stało się praktycznie niewykonalne.
Brak zagrożenia
Czyli z tego rozumiem, że nie ma zagrożenia, że ten mechanizm oceniania praworządności zostanie przyjęty wbrew polskim interesom?
Nie ma takiej możliwości.
A dlaczego nie zgodzono się, żeby Trybunał Obrachunkowy oceniał poziom praworządności, czyli tego, czy pieniądze unijne są dobrze wydatkowane?
Dlatego, ponieważ jakaś niezależna instytucja otrzymałaby tutaj głos decydujący w tym zakresie. Możni tego świata chętnie kierują sprawy do tego typu ciał wtedy, kiedy już mają wszystko ugadane w danej instytucji, a nie powierzają generalnie sprawę do rozstrzygnięcia na przyszłość komuś, nad kim panowania nie mają.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/510318-nasz-wywiad-prof-karski-wyjasnia-kwestie-praworzadnosci