”Dzień po wyborach można było natomiast pomyśleć, że dziennikarze „Gazety Wyborczej” odnaleźli portal międzywymiarowy i przenieśli się do alternatywnej rzeczywistości, w której wybory wygrała opozycja, bo – wiecie – PiS się kończy” - tak Tomasz S. Markiewka pisze w „Krytyce Politycznej” o narracji mediów przychylnych opozycji.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Koniec z „polityką miłości”. Czas na wściekłość
W pierwszej części tekstu Tomasz S. Markiewka zarzuca Platformie Obywatelskiej, że od 2007 r. próbuje cały czas zwyciężać według tego samego schematu:
„uśmiechnięci i otwarci Polacy” kontra „wykrzywiona grymasem gniewu, konfliktowa Polska Kaczyńskiego”.
Autor zauważa, że początkowo Rafał Trzaskowski, po wymianie Małgorzaty Kidawy-Błońskiej forsował hasło „Mamy dość”.
Potem jednak stopniowo wchodził w stare buty polityki uśmiechu
— twierdzi publicysta.
Markiewka wskazuje, że ten oficjalny przekaz rozmija się z emocjami, które towarzyszą „sympatykom opozycji, szczególnie jej medialnemu zapleczu”.
To nie była Polska uśmiechnięta, tylko Polska wściekła, a ta wściekłość niestety często zamieniała się w klasistowskie wyszydzanie wsi, mniej wykształconych mieszkańców wschodniej części kraju czy każdego podejrzewanego o to, że nie dorasta do standardów uśmiechniętej Polski
— pisze.
Dodaje, że skoro na opozycji dominuje wściekłość, to należy pokierować ją:
W jakąś sensowną stronę, wychodząc poza głupie i nic niedające oskarżenia pod adresem „gorszej Polski”
Krytyka z pozycji lewicowych
Dalej autor krytykuje środowisko związane z Platformą Obywatelską za jej podejście do kwestii związanych z osobami LGBT. Jego zdaniem politycy i sympatycy opozycji są ostrożni w deklaracjach dotyczących progresywnych postulatów – argumentują to strategią polityczną. Natomiast puszczają im wszelkie hamulce, kiedy zaczynają stygmatyzować wyborców głosujących na Prawo i Sprawiedliwość. Wtedy odrzucają pragmatyzm.
A jak znani dziennikarze bądź celebryci snują rozważania o porządnych i nieporządnych miastach, o wiejskiej mentalności, o karaniu wyborców PiS więzieniem za przekupstwo wyborcze (bo, wiecie, sprzedali się za parówki i 500 złotych, he he), to gdzie wtedy podziewa się ten pragmatyczny Napoleon? Nagle nikogo nie martwi, co zrobi TVP, kogo to zmotywuje, jak zareagują wyborcy PiS-u?
— pyta Markiewka.
Zarzuca również zwolennikom PO, że ich pragmatyzm zamienia się często w moralizowanie. Objawem tego miało być nawoływanie do głosowania na Rafała Trzaskowskiego w drugiej turze wyborów.
Niektórzy dochodzili tą ścieżką aż do etapu inkwizytorskiego, czyli aktywnego wyszukiwania po internecie każdego, kto nie poparł jeszcze kandydatury Trzaskowskiego, i dyscyplinowania go za pomocą umoralniającego kazania na temat demokracji
— wskazuje.
Kilka słów o mentalności ludzi „GW”
Na koniec dostaje się również mediom przychylnym opozycji. Publicysta kpi z narracji przyjętej po wyborach.
Innymi słowy, opozycja przegrała przez społeczeństwo, które nie dojrzało do wymogów komentatorów politycznych, a jednocześnie tak jakby wygrała, bo naród się przebudził, a PiS się kończy. No i oczywiście jesteśmy otwarci i uśmiechnięci, ale precz z przekupnym motłochem
— pisze.
Markiewka przypomina o doniesieniach „Gazety Wyborczej”, która po ogłoszeniu wyników exit poll pisała o „absolutnym remisie”.
Czym, do licha, różni się „remis” od „absolutnego remisu”? Czy napisanie samego „remisu” byłoby uznane za defetyzm, a nawet – to najgorzej – przejaw symetryzmu i potajemnego wspierania Dudy?
— pyta.
Dzień po wyborach można było natomiast pomyśleć, że dziennikarze „Gazety Wyborczej” odnaleźli portal międzywymiarowy i przenieśli się do alternatywnej rzeczywistości, w której wybory wygrała opozycja, bo – wiecie – PiS się kończy
— dodaje.
xyz/krytykapolityczna.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/509931-lewicowy-publicysta-o-gw-to-alternatywna-rzeczywistosc