Nie ma chyba tygodnia, a może i dnia, by któryś z polityków Zjednoczonej Prawicy nie usłyszał, że „będzie siedział”. Nie ma kampanii, w której ze strony opozycji nie popłynęłaby rzeka jawnej wręcz nienawiści, której symbolem będą może już na zawsze wulgarne gwiazdki promowane przez Tomasza Lisa. Zapowiedzi krwawej zemsty są głoszone jawnie, z rozkoszą, bez żadnego wstydu.
Paradoksalnie, te wszystkie groźby i obelgi są mechanizmem, który oddala zwycięstwo opozycji. Owszem, podtrzymuje najtwardszą bazę w stanie niemalże histerii, ale jednocześnie rozbija jakiekolwiek próby zaproponowania Polakom spokojniejszej oferty. Przyciąga tych, którzy nienawidzą, ale zraża tych, którzy nie chcą kolejnych wojen na górze, którzy boją się destabilizacji. No i najważniejsze: sprawia, że prawica za każdym razem wie, że walczy o życie. W przeciwieństwie do opozycji, szeroko pojętej, która po kolejnych klęskach wraca do swoich tłustych samorządów, do sympatyzującego z nią biznesu, do wielkich mediów, czyli do tych instytucji, którym powodzi się świetnie niezależnie od tego, kto rządzi.
Spójrzmy na ostatnie wybory. Opozycja miała najsilniejszego z możliwych kandydata, który skorzystał z niebywałej premii: z bardzo krótkiej kampanii, krótszej niż w przypadku pozostałych zawodników. Miała nieźle napisaną, podręcznikową wręcz strategię kampanii. Miała dobre badania i miliony na reklamę. Wszystko zrobiła teoretycznie tak, jak należałoby zrobić. A jednak przegrała. Przegrała, bo sztabowcom Trzaskowskiego zabrakło politycznych instynktów, politycznej odwagi, i politycznej woli wygrywania w warunkach ogromnego stresu (spora ich część na co dzień pracuje „w cywilu”, a to jednak co innego niż polityka). Zabrakło im determinacji. Tej jej części, która w wyborach daje albo sukces, albo klęskę.
Po stronie prawicy było inaczej: mimo, że to obóz władzy, najważniejszy uczestnicy tej gry byli zdeterminowani i zmobilizowani tak samo, jak w 2015 roku. To było to samo pragnienie zwycięstwa. Ten sam wielki wysiłek, symbolizowany przez imponującą pracowitość samego prezydenta.
Czy mogło być inaczej, skoro opozycja nie ukrywa swoich eksterminacyjnych instynktów?
PS. Zachęcam Państwa do wykupienia prenumeraty elektronicznej wersji tygodnika „Sieci”. Teraz umożliwia ona pełny dostęp do strefy premium na portalu wPolityce.pl. To dla nas bardzo ważne. Z góry dziękuję.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/509820-a-duda-wygral-bo-prawica-walczyla-jak-zawsze-o-zycie