Dla sprawy nadrzędnej warto dać się koncertowo wydudkać, bo to szlachetne wydudkanie, a takie nie powinno pozostawiać goryczy.
Nie czarujmy się: wybory prezydenckie wygrał Rafał Trzaskowski. Oficjalne wyniki Państwowej Komisji Wyborczej nie mają tu nic do rzeczy, bo to część spisku. Kto przygotował wielką fetę powyborczą w Gdyni (17 lipca)? Rafał Trzaskowski. Gdyby Andrzej Duda wygrał, to on by fetował, a nie siedział w jakimś ustronnym ośrodku w Juracie. Generalnie Rafała Trzaskowskiego rozpiera radość zwycięzcy, podczas gdy Andrzej Duda nie ma się z czego cieszyć. Zresztą już wieczorem 12 lipca 2020 r. Trzaskowski uczciwie zapowiedział, że następnego dnia obudzi się jako zwycięzca. I faktycznie jako taki się obudził. Późno, bo późno, ale nie jest łatwo dźwigać ciężar zwycięstwa i powiek (na szczęście nie po wieki) jednocześnie.
Najważniejszym argumentem za tym, że to Rafał Trzaskowski jest zwycięzcą stało się umawianie na powyborcze spotkanie z Andrzejem Dudą. Czy gdyby przegrał, Trzaskowski zamiast pogonić na spotkanie wyprowadziłby psa, podrapał się po plecach, obejrzał małpy w ZOO, wyprasował koszule, pojeździł rowerem, wyspał się, obejrzał kilka seriali w Netfliksie, sprawdził, czy jeszcze potrafi czytać Edgara Morina po francusku, zrobił sobie pedicure, posiedział w fotelu na tle domowej biblioteki, wystrzygł włosy w nosie i uszach, kupił sobie dwie pary nowych bokserek czy ubił białko jaj na sztywno? Skąd. Tylko zwycięzca może się tak zachowywać. Tylko depozytariusz sukcesu może wszystko pięciogwiazdkować i kazać się innym pięciogwiazdkować.
Reżim oczywiście nie uznaje wygranej Rafała Trzaskowskiego, wplątując w to PKW, ale przecież każdy słyszy, jak Monika Olejnik czy Katarzyna Kolenda-Zaleska mówią do Rafała Trzaskowskiego „panie prezydencie”. Mało, że mówią: one go kochają, właśnie za wygraną w imponującym stylu, co widać w spojrzeniach. Widział kto tak zakochane kobiety w ostatnich latach? No właśnie! A przecież, gdzie Olejnik i Kolenda-Zaleska kochałyby się w nie-prezydencie? Nawet nie wspominając o posłankach PO Izabeli Leszczynie, Monice Wielichowskiej czy byłej szefowej Nowoczesnej Katarzynie Lubnauer. A czy coś poza wygraną prezydenturą wywołałoby gorące uczucia w tak wybitnej i ostrej jak brzytwa (intelektualnie) postaci jak Magdalena Środa? Wolne żarty.
Skoro Rafał Trzaskowski wygrał, nie może już dłużej udawać, że chce sprawować funkcję prezydenta Warszawy. Jak mógłby się tak degradować? Oczywiście, czasem wpada do ratusza, żeby pisowcy nie warczeli, że porzucił robotę, ale to tylko zasłona dymna. Całkiem odejść nie może, bo naślą komisarza. Ale po wyborach 12 lipca Rafał Trzaskowski jest prezydentem in spe (PiS). Na razie z reżimem nie wygra, dlatego zakłada ruch Przegrani Ale Wygrani (PAW), wspierany przez Samorządowy Ruch Obywatelskiej Mądrości (SROM) oraz Sieć Inicjatyw Obywatelskich (SIO) i przedsięwzięcie Współpraca – Odnowa - Nadzieja (WON). To wszystko wpisuje się w planowaną zmianę nazwy partii z Platforma Obywatelska na Platforma Europejskiej Tożsamości, Rozsądku, Umiaru (PETRU).
Rafał Trzaskowski nie może się rozdrabniać w warszawskim ratuszu, gdyż czeka go misja przygotowania Polski na zmianę. Wielką zmianę. Oczywiście żadnych szczegółów na razie nie można ujawnić (albo ujawnia się te wyłącznie mylące), żeby reżim nie podjął jakichś środków zaradczych. Trzeba by się też zastanowić nad zakonspirowaniem Rafała Trzaskowskiego w kluczowych momentach decydującej rozgrywki (liczne mieszkania Magdaleny Adamowicz nadawałyby się do tego idealnie).
Aby Rafał Trzaskowski zajął należne mu miejsce, jego zwycięstwo i przywództwo powinni uznać Szymon Hołownia, Władysław Kosiniak-Kamysz i Robert Biedroń (a właściwie Włodzimierz Czarzasty). Żadne partyjne interesy tu się nie liczą. Przy tym wymienieni politycy mogą być pewni, że niczego w zamian nie dostaną, a wręcz przeciwnie, więc byłby to układ całkowicie bezinteresowny. Dla sprawy nadrzędnej warto dać się koncertowo wydudkać, bo to szlachetne wydudkanie, a takie nie powinno pozostawiać goryczy. Tym bardziej że będzie miało międzynarodową rangę. Nie ma przecież dla sąsiadów Polski (tych dwóch, co to wiadomo) lepszej opcji niż Rafał Trzaskowski, a o jak najlepsze relacje sąsiedzkie trzeba dbać.
**Niech procesy zapoczątkowane przez Rafała Trzaskowskiego 17 lipca 2020 r. w Gdyni (PAW) rozwiną się w Wielki Ruch Odrodzenia Narodowego (WRON). Żeby już nigdy Polska nikomu nie zagrażała swoją megalomanią. Niech hasłem do tej wielkiej przemiany będą słowa pieśni: „Myśl nowa blaski promiennymi/ Dziś wiedzie nas na bój, na trud./ Przeszłości ślad dłoń nasza zmiata,/ Przed ciosem niechaj tyran drży!/ Ruszymy z posad bryłę świata,/ Dziś niczym – jutro wszystkim my!”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/509759-prezydentem-jest-ten-do-kogo-tak-sie-zwraca-monika-olejnik