Jestem rozbawiony, bo przecież nic wielkiego się nie stało. Prezydent trochę się ośmieszył, ale nie skompromitował, bo nie dał się wciągnąć w tę prowokację - stwierdził w „Graffiti” w Polsat NEWS Radosław Sikorski pytany o żart rosyjskich pranksterów z prezydenta Andrzeja Dudy.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Jak doszło do tej rozmowy?
Sikorski pytany był m.in. o słowa Mariusza Kamińskiego, który wczoraj w Sejmie powiedział, że zaistniała sytuacja to nie jest odpowiedzialność służb.
Nie bardzo widzę co służby mają do tego
—stwierdził były szef polskiej dyplomacji.
Gdyby prezydent odebrał tę rozmowę w pałacu, to łatwiej byłoby słuchać jej równolegle, być może wtedy ktoś trzeźwy by się zorientował. Jeżeli prawdą jest, że prośba o rozmowę trafiła na mail z prywatnego szwajcarskiego konta, a nie z oficjalnego konta ONZ, to powinna się lampka zapalić
—ocenił gość „Graffiti”.
Też prezydent powinien powinien się zorientować, kiedy rozmówca przyznał, że „dzwonił do niego Trzaskowski, trochę pijany, że już jest prezydentem”. To był moment, żeby przerwać rozmowę
—stwierdził.
To była raczej rozmowa na poziomie San Escobar niż dużego natowskiego kraju
—dodał.
Końskie przesądziły?
W rozmowie pojawił się również watek dotyczący zakończonej przez kilkoma dniami kampanii wyborczej. Sikorski pytany, czy Rafał Trzaskowski powinien pojechać na debatę do Końskich i zmierzyć się z Andrzejem Dudą, odpowiedział:
Ja bym do Końskich pojechał, to była szansa na wejście w tamten bąbel informacyjny, na pokazanie się kilku milionom rodaków, którzy normalnie nie oglądają przekazów opozycji.
Tam można było zapytać prezydenta dlaczego ułaskawił pedofila. Jak się ma 13 proc. do nadgonienia, to nie można zachowywać się zachowawczo. Końskie były tym ogromnym ryzykiem, które ja bym pojął. A słyszę plotki, że sam kandydat chciał się tam pojawić
—przekonywał.
Sikorski ocenił, że wyborców mniej interesują nazwiska.
To nie osobista lojalność. Polacy chcą, by zatrzymać tę falę autorytaryzmu
—dodał.
W opinii Sikorskiego wybory prezydenckie „nie były demokratyczne od samego początku”.
Wybory nie były demokratyczne od samego początku, bo to pole gry, na którym grali kandydaci było skrajnie przechylone w stronę kandydata partii rządzącej, jeżeli chodzi dostęp do mediów publicznych czy dostęp do zasobów państwa
—ocenił Radosław Sikorski.
Dopytywany czy poprowadziłby inaczej kampanię, gdyby to on był kandydatem na prezydenta, Sikorski odpowiedział, że tak.
Tak i grałbym zgodnie z dyplomatyczną zasadą wzajemności. Jeżeli jest się brutalnie atakowanym, to trzeba się bronić, ale także wyprowadzać ciosy. Nie da się wygrać takiego pojedynku bez brudzenia sobie rąk
—mówił.
Na pytanie czy jest szansa, że Platformie Obywatelskiej będzie przewodził Borys Budka, a Rafał Trzaskowski będzie pełnił rolę lidera opozycji pracują na zewnątrz, odpowiedział:
Wydaje mi się, że to byłoby złudzenie, że te 10 mln głosów, to jakaś osobista lojalność wobec kandydata.
Czyżby kampania Trzaskowskiego nie była tak dobra, jak próbują ją przedstawiać politycy PO? Słowa Sikorskiego sugerują, że wiele rzeczy można było zrobić lepiej. Czy to początek rozliczeń w Platformie? A może urażona duma Sikorskiego, który po raz kolejny chciał kandydować na prezydenta, ale po raz kolejny jego kandydatura została odrzucona?
kk/Polsat NEWS
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/509537-sikorski-przebija-balonik-ja-bym-pojechal-do-konskich