Każde słowo ma konsekwencje. Zwłaszcza wypowiedziane z taką siłą w tak brutalnej kampanii. Koalicja Obywatelska włożyła cały polityczny wysiłek w zastraszenie swoich wyborców, zohydzenie Prawa i Sprawiedliwości, a co za tym idzie, uznania zwolenników prezydenta i partii rządzącej za gorszych. Z czym dziś zostaje? Z rozżalonym i sfrustrowanym, żądnym zemsty elektoratem, dla którego nie ma żadnej pozytywnej propozycji. Zawiedzeni przegraną zwolennicy Rafała Trzaskowskiego agresywnie atakują wyborców Andrzeja Dudy. Czy KO weźmie za to odpowiedzialność? Uspokoi te rozszalałe emocje? A może zacierając ręce będzie czekać na wojnę domową, bo tylko w tym widzi nadzieję na odbicie władzy?
Tak ohydnego i zmasowanego ataku na prawicowych wyborców jeszcze nie było. Totalna opozycja przez 5 lat futrowała swój elektorat hejtem i nienawiścią, bo nie była zdolna do stworzenia wizji Polski, która porwałaby większość. Ciskali oskarżeniami niczym Ewa Kopacz kamieniami w dinozaury. Taka była oficjalna strategia Platformy Obywatelskiej – zamęczyć długofalowym atakiem. I choć wybory parlamentarne powinny być dla PO jasnym sygnałem, że kampania nienawiści nie przynosi oczekiwanych efektów, wyostrzyli kurs na jeszcze bardziej brutalny.
Elektorat Rafała Trzaskowskiego w dużej części nie zorientował się chyba jak głębokiej został poddany manipulacji. Cała przedwyborcza narracja obracała się wokół skrajnie negatywnych postulatów. Zdumiewające, że kandydat na prezydenta zdecydował się wystąpić z hasłem „Mamy dość”, co świadczyć może jedynie o totalnym braku wizji. Skupiono się więc na ośmieszaniu prezydenta Dudy, wmawianiu opinii publicznej, że jego elektorat to niewykształcona tępota, wiodąca swój patologiczny żywot na wsiach za 500+. Manipulacje, fake newsy i dezinformacja lały się strumieniami. Ostatecznie postawiono na przekaz o przystojności Trzaskowskiego. Osobliwa argumentacja dla wykształconego podobno, elitarnego elektoratu.
Rafał Trzaskowski przegrał, a my zostaliśmy z głębokim podziałem i wyzwiskami. Kandydat KO nie był nawet zdolny do symbolicznego i oczywistego gestu zamknięcia rywalizacji i złożenia gratulacji głowie państwa. Są sprawy w naszym kodzie cywilizacyjnym oczywiste. Trzaskowski najwyraźniej ich nie zna. Nie przyjął zaproszenia prezydenta na powyborcze spotkanie, łamiąc tym samym wszelkie zasady zdrowej rywalizacji. Tyle warte są jego „światowość” i obycie. Brak klasy, męskości, wytrzymałości psychicznej i elementarnej kultury. Najbardziej oburzające jest jednak to, co zrobił swoim wyborcom. Zamiast uspokoić emocje, jeszcze bardziej nimi huśta. Nie zamknął wojny. Swoim powyborczym wystąpieniem wprowadził ją w kolejny, bratobójczy etap. Jakby jedynym celem było doprowadzenie nienawistnych emocji do zenitu i wylania fali przemocy na ulice.
Prezydent Andrzej Duda rozpoczął nową kadencję od chęci autentycznego pojednania. Zaproszenie dla Rafała Trzaskowskiego było ważnym sygnałem i testem politycznej dojrzałości. Kandydat KO nie tylko go nie zdał, ale nie wziął nawet odpowiedzialności za swoich wyborców. Tym ważniejsze są w tym kontekście kroki podjęte przez prezydenta Dudę, który nazajutrz po zwycięstwie udał się na spotkanie z mieszkańcami miejscowości, której otrzymał największe poparcie. Oprócz podziękowań, skierował tam do wszystkich Polaków apel o wzajemny szacunek i odbudowanie wspólnoty.
Chciałbym prowadzić taką politykę, żeby cały kraj się rozwijał, żeby nie było podziału Polski - na Polskę wiejską i miejską, na Polaków z małego i wielkiego miasta. (…) Proszę, żebyście mi pomogli sklejać naszą Polskę, nasze społeczeństwo. (…) Głęboko wierzę, że możemy sobie podać rękę i to będzie ciepła dłoń z mocnym i serdecznym uściskiem. Ogromnie mi na tym zależy. (…) Proszę, żebyście pokazali, że macie szacunek i nawet jeśli za pierwszym razem nie doczekacie się wzajemności, to proszę, żebyście w nieskończoność to robili
— prosił prezydent Duda w Odrzywole, apelując kilka razy o szacunek.
CZYTAJ WIĘCEJ: Prezydent w gminie Odrzywół: Przyjechałem państwu podziękować osobiście. Chciałbym, byście pomogli mi Polskę sklejać
Na tym właśnie polega różnica klas i świadomość politycznej odpowiedzialności. Platforma Obywatelska sięgnęła po najbardziej niebezpieczną grę. Brnie w nią na oślep i nie liczy się z konsekwencjami. Czy wyborcy Rafała Trzaskowskiego otworzą wreszcie oczy i dostrzegą, że ktoś myśli za nich? Że prawdziwa wolność, o którą tak walczą, jest w świecie, który przekreślili…
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/509463-czy-trzaskowski-uspokoi-wyborcow-zanim-dojdzie-do-tragedii