Ten wynik Trzaskowskiego w drugiej turze pozwolił PO nadal być najpoważniejszą siłą opozycyjną. Z drugiej wszakże strony nie tego, żeby być najsilniejszą siłą opozycyjną, oczekują od tej partii jej mecenasi, jej zaplecze. Mówię przede wszystkim o zapleczu medialnym, też o zapleczu międzynarodowym, bo pamiętajmy, że ta partia zaciągnęła ogromne zobowiązania, może nie wprost, ale realne, wobec tych wszystkich, którzy ją wspierali w Brukseli czy w Berlinie
— mówi w rozmowie wPolityce.pl prof. Mieczysław Ryba, politolog.
wPolityce.pl: Jaka jest Pana ocena sytuacji w Platformie Obywatelskiej po zakończonych wyborach prezydenckich?
Prof. Mieczysław Ryba: Z jednej strony partia ocalała, bo to co się z nią działo w czasie kiedy kandydatem była Małgorzata Kidawa-Błońska groziło jej kompletnym rozkładem i przejęciem inicjatywy przez inne byty polityczne, chociażby przez PSL czy też przez Hołownię. Natomiast ten wynik Trzaskowskiego w drugiej turze pozwolił PO nadal być najpoważniejszą siłą opozycyjną. Z drugiej wszakże strony nie tego, żeby być najsilniejszą siłą opozycyjną, oczekują od tej partii jej mecenasi, jej zaplecze. Mówię przede wszystkim o zapleczu medialnym, też o zapleczu międzynarodowym, bo pamiętajmy, że ta partia zaciągnęła ogromne zobowiązania, może nie wprost, ale realne, wobec tych wszystkich, którzy ją wspierali w Brukseli czy w Berlinie.
Przegrana w wyborach prezydenckich, choćby niewielką ilością głosów, nic nie daje realnie. Chwilowe emocje i tyle. Z jednej strony PO utrzymała się jako najpoważniejsza siła opozycyjna, z drugiej strony rośnie rozczarowanie w różnych kręgach ją popierających jej nieskutecznością, ponieważ to są już kolejne z rzędu przegrane wybory.
Na jeszcze jedną rzecz proszę zwrócić uwagę. Mało kto aż tak głęboko się zastanawiał, jak wielką rangę miały te wybory, a przecież ta kadencja prezydenta jest na pięć lat, „wrywa się” zatem jeszcze na dwa lata w nową kadencję Sejmu. Ktokolwiek by nie rządził po tych trzech latach, to prezydentem jeszcze przez pół tej kadencji będzie Andrzej Duda i to jest rzeczywistość z każdej perspektywy niezwykle trudna dla Platformy, czy w ogóle dla całej opozycji, dla obozu, który wokół niej się zgromadził.
Czy ta przegrana Rafała Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich będzie kosztowała Borysa Budkę przewodnictwa w Platformie?
Na pewno będzie taka próba. Już się pojawiają głosy krytyczne, niektóre wprost, niektóre nie wprost. Jednak nie jest tak, że Borys Budka jest na straconej pozycji. On byłby na straconej pozycji, gdyby wynik był wynik był niski lub Andrzej Duda wygrał w pierwszej turze, albo gdyby to było tak jak z czasów Kidawy-Błońskiej, że nie wchodzi do drugiej tury. Na pewno będzie walka. Pytanie, jaką rolę zechce odegrać Trzaskowski w tej całej wewnętrznej rozgrywce w partii, bo myślę, że mimo swojego względnego jak się twierdzi lenistwa i braku takiej pracowitości codziennej ma w tej chwili dosyć silną pozycję, ponieważ uratował partię przed kompletną porażką.
Tylko pytanie czy PO zaryzykuje wybranie go na przywódcę, biorąc pod uwagę cechy charakteru, które go do tej roli jednak nie predestynują?
Nie tylko to. Przede wszystkim nie jest w Sejmie. To jest jednak bardzo trudna sytuacja: nie być w Sejmie i szefować partii, wręcz niewyobrażalna, bo główna gra polityczna jednak toczy się w parlamencie. Poza tym, gdyby z kolei zaangażował się w to szefowanie, to już ta Warszawa w ogóle byłaby osierocona, jeżeli bierzemy pod uwagę zarządzanie miastem. Natomiast ja nie w tym sensie mówiłem. Mówię w sensie zaangażowania, czyli wejścia w pewną wewnętrzną grę i wspierania którejś z opcji, która będzie chciała panować w PO, samego Borysa Budkę czy kogoś innego. Myślę, że taką przede wszystkim rolę Trzaskowski mógłby spełniać. Jako prezydent Warszawy szefować partii? Można, ale pojawiłby się jakiś duopol. Kto inny rządziłby całą rozgrywką w Sejmie. Raczej byłby wtedy takim malowanym przewodniczącym.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/509293-prof-ryba-to-kolejne-z-rzedu-przegrane-wybory-po