Powoli odpadają emocje związane z wyborami prezydenckimi, które wygrał Andrzej Duda. Opozycja natychmiast zaczęła szukać winnych porażki Rafała Trzaskowskiego. I tak np. Wojciech Czuchnowski przekonuje w dzisiejszej „Gazecie Wyborczej”, że na sukces kandydata PiS złożyli się liderzy opozycji, którzy nie zaangażowali się wystarczająco mocno w kampanię Trzaskowskiego. Oberwało się m.in. Szymonowi Hołowni, Robertowi Biedroniowi i Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi. W tej samej „Wyborczej”, Czuchnowski straszy również legendarną już „repolonizacją mediów”, pisząc, że PiS „idzie po media”.
Czuchnowski straszy repolonizacją
Zdaniem dziennikarza „Gazety Wyborczej”, PiS w najbliższych latach skupi się na tym, aby wykupić część mediów i przekazać je w „zarząd prorządowym dziennikarzom”. Czuchnowski opiera swój tekst na wypowiedziach polityków PiS, którzy w ostatnim czasie przekonywali, że w Polsce musi być równowaga medialna. Mówił o tym chociażby prezes Jarosław Kaczyński, który zresztą zaznaczał, że nie ma mowy o żadnym wykupie chociażby TVN-u. Prezes PiS podkreślił jednocześnie, że w tej sprawie rząd musi liczyć się z prawem Unii Europejskiej.
Musimy się liczyć z prawem, bo jesteśmy w Unii Europejskiej. Ale w ramach tego prawa można wiele uczynić, tylko trzeba chcieć i mieć determinację
—mówił przed wyborami Kaczyński.
CZYTAJ WIĘCEJ: Prezes Kaczyński o mediach w Polsce: Nie możemy się zgadzać, by część narodowego systemu nerwowego, był w obcych rękach
Czego więc obawia się Czuchnowski?
Po zwycięstwie Andrzeja Dudy partia rządząca „zrobi porządek” z mediami. Liderzy PiS zapowiadali to już przed niedzielnymi wyborami
—pisze red. Czuchnowski.
Strasząc Niemcami i niemieckimi wpływami w mediach, PiS nie podaje żadnych przykładów. Nazywa za to „niemieckimi” polskie gazety i rozgłośnie, które należą do takich grup jak Axel Springer, Passauer czy Bauer. Projekt repolonizacji powstanie w Ministerstwie Kultury, ale jego ogłoszenie było wstrzymywane. Wiadomo tylko, że chodzi w nim o wykupienie mediów od zagranicznych koncernów przez państwowe banki i grupy ubezpieczeniowe, potem zaś przekazanie redakcji w zarząd prorządowym dziennikarzom
—czytamy.
Repolonizacja? „Nie ma takiego projektu”
W sprawie rzekomej repolonizacji wypowiedział się także rzecznik rządu Piotr Müller, którzy poinformował, że „w tej chwili nie ma żadnego projektu dot. repolonizacji mediów”.
Żadne konkretne decyzje w tym obszarze jeszcze nie zapadły, nie ma projektu ustawy
—zapewnił we wtorek rzecznik rządu Piotr Müller, pytany czy po wyborach prezydenckich rząd planuje repolonizację mediów.
W tej chwili nie ma żadnego projektu w tym zakresie. Natomiast my przyglądamy się i analizujemy rozwiązania, które są przyjęte, obowiązujące w tak zwanych dojrzałych demokracjach
—mówił Müller w TVP1.
W tych, nazwijmy to dojrzałych demokracjach instrumenty dotyczące polityki medialnej funkcjonują, obowiązują i stabilizują scenę medialną, jednocześnie gwarantują jej pluralizm. Z drugiej strony ograniczają wpływ zagranicznych podmiotów na politykę państwa, na politykę medialną wewnątrz państwa. To są rozwiązania, które obowiązują w wielu krajach i myślę, że część z nich w Polsce śmiało będzie można wdrożyć
—ocenił.
Zaznaczył jednocześnie, że „żadne konkretne decyzje w tym obszarze jeszcze nie zapadły”.
Nie ma projektu ustawy, w związku z tym trudno w tej chwili mówić o szczegółach, raczej mówię o ogólnym kierunku
—zaznaczył rzecznik rządu.
W zeszłym tygodniu wicepremier, szef MKiDN mówił w audycji Wirtualnej Polski, że nie mogą na rynku medialnym dominować jakieś podmioty kapitałowe i zawłaszczać dużych obszarów, poszczególnych segmentów rynku medialnego. Jak dodał, „tu nie narodowość jest ważna, a kwestia koncentracji kapitału”.
Pytany, czy za chwilę pojawi się projekt dot. dekoncentracji mediów, przypomniał, że „projekt dekoncentracji mediów od dawna jest i on powinien być zgodnie z europejskimi standardami, zrealizowany”. Wskazał, że „niezależnie od wyborów, wszystkie siły polityczne w Polsce, także opozycja, wspólnie przyjmie taki projekt, bo on jest dobry dla polskiej demokracji i dla pluralizmu medialnego”.
Kto jest winny porażki Trzaskowskiego?
W swoim drugim tekście, który został opublikowany w dzisiejszej „Wyborczej”, Czuchnowski skupia się na przegranej Trzaskowskiego w II turze wyborów. Zdaniem publicysty, winę za jego porażkę ponoszą również liderzy innych partii opozycyjnych.
Nie wiem, dlaczego tak się nie stało. I właściwie nie bardzo mnie to obchodzi. Nie ma znaczenia, czy zawiódł Trzaskowski, bo za mało obiecał, czy panowie Kosiniak-Kamysz, Biedroń i Hołownia, bo za dużo chcieli. Czy w końcu to, że wszyscy razem nie mogli się dogadać. Nie ma to znaczenia. Efektem są kolejna klęska i zmarnowana szansa. Oby nieostatnia
—pisze Czuchnowski.
W jego opinii, opozycja poniosła porażkę w ostatnich wyborach parlamentarnych i prezydenckich, dlatego, że nie zdołała się zjednoczyć.
Nie było żadnego wspólnego bloku. Do wyborów poszli osobno i choć na opozycyjne ugrupowania głosowało ponad milion wyborców więcej niż na PiS, to PiS wziął większość w Sejmie. PO, Lewica i PSL nie wykonały nawet drobniejszego gestu pokazującego jedność. Ich przywódcy nie stanęli wspólnie i nie zadeklarowali, że po wyborach powołają wspólny rząd
—pisze redaktor „GW”, wspominając wybory parlamentarne.
Następnie Czuchnowski przechodzi do wyborów prezydenckich. I tu również narzeka na to, że kandydatom opozycji nie udało się zjednoczonych i zakomunikować Polakom jeszcze przed I turą wyborów, że w II turze wszyscy zgodnie poprą tego, kto osiągnie najlepszy wynik. Tak się jednak nie stało.
Kosiniak-Kamysz się obraził, Biedroń coś tam z siebie wydusił, Hołownia poparł „pod warunkiem”. Duda wygrał
—czytamy.
Zamiast jedności panowie K.-K., B. i H. zafundowali nam rekonstrukcję historyczną z najmroczniejszych kart dziejów Rzeczypospolitej. To brak jedności w najważniejszych dla kraju sprawach leżał u podstaw rozbiorów i przyczynił się do klęski kolejnych powstań. Wybór indywidualnych i partyjnych interesików kosztem interesów nadrzędnych był od wieków zmorą Polski. Był i - jak widać - nadal jest
—kończy Czuchnowski.
Trudno nie odnieść wrażenia, że powyborcza analiza porażki Trzaskowskiego autorstwa Czuchnowskiego, jest niemal taka sama, jak wszystkie inne, który były publikowane przez opozycyjne media po kolejnych porażkach opozycji z obozem Jarosława Kaczyńskiego. To nie brak programu, to nie obrażanie Polaków, to nie totalna opozycja, a właśnie brak zjednoczenia, ma być największym problemem opozycji. Jak widać w „Gazecie Wyborczej” wciąż nie wyciągnęli żadnych wniosków z kolejnej już wyborczej porażki. Prezes Kaczyński może spać spokojnie.
kk/”Gazeta Wyborcza”/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/509197-czuchnowski-straszy-pis-em-i-rozlicza-opozycje