Ponad dwie trzecie warszawiaków zagłosowało w Warszawie na Rafała Trzaskowskiego. W ten sposób obnażono spisek reżimowych mediów, które chciały wmówić reszcie Polski, że prezydent Warszawy nie dotrzymuje obietnic wyborczych składanych w kampanii samorządowej; nie potrafi sobie radzić z awariami w stolicy; trzyma w sejfie miliony, które komisja reprywatyzacyjna przyznała skrzywdzonym mieszkańcom ukradzionych w majestacie prawa przez kamieniczników mieszkań i domów; nie potrafi w terminie wypłacać 500+ i mikropożyczek z tarczy antykryzysowej dla przedsiębiorców i „idzie” na L4 z przemęczenia na początku epidemii w Polsce.
Można by do tej listy dołożyć jeszcze szereg pozycji, ale po co, skoro odpór dali tym kłamstwom mieszkańcy miasta Warsa i Sawy i nieprawdą jest, że głosowali na Rafała Trzaskowskiego licząc na to, że wygra te wybory i nareszcie pozbędą się go z Ratusza. Nie, miłość warszawiaków z Wilanowa, Białołęki i paru innych dzielnic zamieszkałych przez młodych, wykształconych, zdrowych i zamożnych do kolejnym prezydentów z Platformy Obywatelskiej jest tak ogromna, że szczerze mu życzyli tego zwycięstwa, bo to jeszcze kolejny dowód na to, że ów wzorzec z Sèvres, będący ideałem osiągającego sukcesy Europejczyka z wyższych sfer może być dla nich drogowskazem na drodze ich osobistej kariery. A jakby wygrał, to by wybrali kolejnego kandydata PO, by kontynuował słuszną linię Hanny Gronkiewicz-Waltz i jej następcy.
Owe osiągnięcia prezydenta Warszawy są tak cenne, że partyjny kolega, Jan Grabiec, rzecznik PO zaproponował, by podzielić się z nimi resztą kraju. To nic, że reszta kraju, czyli mieszkańcy 1872 gmin w wyborach prezydenckich głosowali na Andrzeja Dudę, a zaledwie w 601 na prezydenta Warszawy. Tym bardziej skłania to do działania, by ponieść cywilizacyjne doświadczenia metropolii do zacofanych miast, miasteczek i wsi, pogrążonych w ksenofobiczno-patriotycznym, konserwatywnym zaduchu. I dlatego wspomniany Jan Grabiec oświadczył:
Będziemy wszyscy namawiać Rafała Trzaskowskiego, by nie wracał do ratusza na cały etat, ale poświęcił też trochę części swojego życia na arenę ogólnopolską. To bardzo ważne.
To bardzo cenna inicjatywa, w końcu, jak oświadczył w czasie prezydenckiej kampanii Rafał Trzaskowski, „w XXI wieku można zarządzać miastem zdalnie”.
Można zdalnie, tym bardziej jeśli ma się w Ratuszu ponad 130 dyrektorów, 20 pełnomocników (choć to dane z grudnia 2019 roku i ich liczba pewnie się zwiększyła, bo biurokracja lubi rozmnażać się przez pączkowanie), a w całej warszawskiej samorządowej administracji pracuje ponad 8 tysięcy urzędników.
Zapewne faktu, iż prezydent Warszawy pracuje na pół etatu, nikt z mieszkańców stolicy nie zauważy, a nawet jeśli, to uzna, iż słusznie Rafał Trzaskowski „część swojego życia” poświęca arenie ogólnopolskiej. W końcu doświadczenie z zarządzania stolicą Polski jest warte przeniesienia poza jej granice. Kraj może na tym tylko zyskać.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/509157-prezydent-warszawy-na-pol-etatu-a-moze-na-cwierc
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.