Nie ma co zbyt długo celebrować wyników, a już zwłaszcza dawać się wciągać w smutki nad podziałem Polski czy ponure hamletyzowanie nad niedolą nierówności medialnej w kraju. Do następnych wyborów zostało około tysiąca dni - trzeba zabrać się do pracy dla Polski, a nie cmokać z bywalcami warszawskich kawiarni.
Polska była, jest i będzie podzielona. Nie wzięło się to znikąd i nie jest to jakiś przypadkowy spór o słowa, przypadkowe gesty czy miejsce w kolejce, to spór o imponderabilia.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Jest tak jak pisał Rymkiewicz: „To co nas podzieliło, to się już nie sklei”
Tracenie czasu na dyskusje o kraju pękniętym na pół, z dodawaniem obowiązkowego sloganu o Polsce wschodniej i zachodniej, tej z zaboru niemieckiego albo tej Kongresówkowo-Galicyjskiej trwa już od kilku dekad i niewiele z tego wyniknęło. A dziś zbyt długa zaduma nad „podzielonym krajem” sprzyja osłabieniu mandatu Andrzeja Dudy i Zjednoczonej Prawicy do rządzenia, wytraca energię na jałowe spory, skłania do wychodzenia z inicjatywą zgody narodowej, która to zgoda jest potem z emfazą odrzucana.
Okładka „Newsweeka” krzyczy tytułem „My i oni”, rozmówcy w TVN kiwają głowami nad tezą, że nie wolno lekceważyć opozycji, która „prawie wygrała”, wszystkie te refleksje przychodzą w obliczu niemocy totalnej opozycji, gdy zaś Donald Tusk był hegemonem politycznym w Polsce, nikt się nie przejmował marginalizowaniem milionów Polaków.
I o to w tym chodzi - retoryka rozpaczy nad rozdartą Polską ma uprawnić totalną opozycję do blokowania reform i sprzeciwiania się kluczowym projektom. Centralny Port Komunikacyjny? No przecież pół Polski jest przeciw! Mierzeja? Tak samo! A sądów czy mediów to już w ogóle ruszać nie wolno - z tego samego powodu.
Do następnych kluczowych wyborów zostały trzy lata, nieco więcej niż tysiąc dni. Zdecydowany i konserwatywny elektorat nie będzie wzruszał się scenami pojednań na Krakowskim Przedmieściu (bo i tak ich nie będzie), ale bardziej oczekuje buldożerów na placu budowy CPK, statków przepływających do Elbląga bez pozwolenia Rosji, przywrócenia takich proporcji udziału kapitału zagranicznego w mediach, aby nie zagrażało to powadze i standardom demokratycznym państwa polskiego. Nie dajmy się złapać na słodki lep nadziei na pojednanie. Bajki o zjednoczeniu najlepiej czyta się w Księdze XII Pana Tadeusza, zaś praktyka zjednoczenia narodowego kończyła się zazwyczaj fasadowym kompromisem spod znaku Okrągłego Stołu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/509153-tak-polska-byla-jest-i-bedzie-podzielona-i-co-z-tego