Polityk z władz PO podkreśla, że sztab Rafała Trzaskowskiego będzie składał protesty wyborcze, ale nie liczy na zmianę wyniku wyborów. Tymczasem w ostrzejszy sposób wypowiada się europoseł KO Magdalena Adamowicz - sugeruje, by nie uznać wyborów prezydenckich za uczciwe. Odpowiadają jej internauci.
Wygrana Andrzeja Dudy może, ale nie musi być końcem demokracji w Polsce. Będzie, gdy uznamy, że wygrał uczciwie
— napisała na Twitterze Magdalena Adamowicz, europoseł KO.
Pani Magdo, proszę już nie jątrzyć. Naprawdę nie przystoi.
Uczciwie?! A co Pani może wiedzieć o uczciwości?!
Na szczęście to nie wy uznajecie czy coś jest uczciwe czy nie. Ale postawa jest charakterystyczna dla was. Jak nie wygrywa „odpowiedni kandydat” to od razu ogłaszacie koniec demokracji.
Wyzbądźcie się tej narracji, że tylko wtedy jest demokracja jak PO i wasz kandydat na prezydenta wygrywają wybory. Polacy już nie kupują tej waszej narracji. Już nie działa na nich straszenie PiS-em.
Czyli to wy decydujecie kiedy jest demokracja, ciekawe.
To twierdzisz Pani że te 9,9 mln głosów na Trzaskowskiego były uczciwe a na PAD nie. Ciekawy dualizm filozoficzny
Sztab Trzaskowskiego będzie składa protesty wyborcze
Sztab Rafała Trzaskowskiego będzie składał protesty wyborcze, ale sztabowcy nie liczą na zmianę wyniku. „Ponad pół miliona głosów jest nie do odrobienia” - mówi jeden ze współpracowników kandydata PO.
PKW podała po południu na swej stronie internetowej wyniki wyborów prezydenckich z 99,99 proc. obwodów. Prezydent Andrzej Duda otrzymał 51,08 proc. głosów, Trzaskowski - 48,92 proc.
Podczas wieczoru wyborczego Rafała Trzaskowskiego szef PO Borys Budka zwracał uwagę na liczne nieprawidłowości, zwłaszcza przy głosowaniu za granicą. Zapowiadał wniosek o odwołanie szefa MSZ Jacka Czaputowicza i sugerował złożenie protestów wyborczych.
W poniedziałek współpracownicy Trzaskowskiego byli już mniej przekonani do protestów.
Protesty należy złożyć choćby tylko z szacunku dla tych wszystkich, którzy zagłosowali za granicą, choć wiązało się to często z dużymi wyrzeczeniami
— powiedział PAP polityk PO z władz tej partii.
Jednak nie widzę możliwości podważenia tego wyniku
— dodał.
Ocenił zarazem, że wybory od początku nie były uczciwe, bo kandydaci nie mieli równego dostępu do mediów publicznych, więc byłaby podstawa do ich unieważnienia. Ale - przyznał - że w PO nikt nie wierzy w powodzenie takiego protestu przed sądem.
Także jeden z członków sztabu Trzaskowskiego stwierdził w rozmowie z PAP, że o ile lokalne sztaby będą zapewne składały protesty wyborcze, w otoczeniu prezydenta Warszawy nikt nie liczy na ich skuteczność; sztab nie spodziewa się więc, że protesty cokolwiek zmienią.
Ponad pół miliona głosów jest nie do odrobienia
— zaznaczył.
Zgodnie z przepisami, na podstawie których tegoroczne wybory prezydenckie zostały przeprowadzone, protest przeciwko wyborowi prezydenta wnosi się na piśmie do Sądu Najwyższego nie później niż w ciągu 3 dni od dnia podania wyniku wyborów do publicznej wiadomości przez Państwową Komisję Wyborczą. Protesty wniesione przed tym terminem SN pozostawi bez dalszego biegu.
Po rozpoznaniu protestów wyborczych i na podstawie sprawozdania z wyborów PKW, Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyboru prezydenta. Ma na to 21 dni od dnia podania wyniku wyborów do publicznej wiadomości przez PKW.
Za granicą można składać protesty wyborcze właściwemu konsulowi, a osoby podróżujące na statku morskim – kapitanowi statku.
Protesty wyborcze rozpatrzy Sąd Najwyższy
SN rozpatruje wniesione protesty w składzie trzech sędziów, w postępowaniu nieprocesowym i wydaje opinię w formie postanowienia w sprawie protestu.
Sąd Najwyższy może wydać postanowienie: uznające zarzuty protestu za bezzasadne albo uznające zarzuty protestu za zasadne, lecz nie mające wpływu na wynik wyborów albo uznające zarzuty protestu za zasadne i stwierdzające, że popełnione przeciwko wyborom przestępstwo lub naruszenie przepisów Kodeksu wyborczego miały wpływ na wynik wyborów. W takim przypadku może wybory unieważnić.
Podczas wyborów prezydenckich w 1995 roku Aleksander Kwaśniewski wygrał z Lechem Wałęsą w drugiej turze bardzo podobnym stosunkiem, jak Andrzej Duda z Rafałem Trzaskowskim - 51,72 proc. do 48,28 proc. Po wyborach do Sądu Najwyższego wpłynęło setki tysięcy protestów wyborców, twierdzących, że Aleksander Kwaśniewski wprowadził wyborców w błąd co do swojego wykształcenia - wbrew informacji w obwieszczeniu PKW nie miał bowiem wyższego. 9 grudnia 1995 roku Izba Administracyjna i Pracy SN większością głosów oddaliła te protesty, uznając wybory za ważne.
as/PAP/Twitter
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/509128-juz-kwestionuja-wynik-wyborow-wymowny-wpis-adamowicz
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.