Ta Polska, którą większość ma w sercach, jeszcze nie zginęła, a nawet zademonstrowała dużą żywotność.
To nie jest tak, że Polakom da się wcisnąć każdy kit. Nie jest tak, że wszyscy mają pamięć rozwielitki. I nie da się ludzi ugniatać w dowolny sposób niczym plastelinę. Oczywiście, polskie społeczeństwo jest bardzo podzielone, ale które nie jest. Choćby w Unii Europejskiej, nie wspominając o Stanach Zjednoczonych Ameryki. Gdzie w Europie kandydat konserwatywny, bardzo mocno podkreślający znaczenie chrześcijaństwa i zakorzenienie w nim, zyskałby w powszechnych wyborach sporo ponad 10 mln głosów i zdobył 50,4-proc. poparcie (o ile PKW potwierdzi wynik exit poll)?
Wyróżniamy się w Europie
Tam, gdzie odbywają się powszechne wybory głowy państwa (a więc np. nie na Węgrzech, bo tam prezydenta wybiera Zgromadzenie Narodowe), kandydat przypominający ideowo Andrzeja Dudę mógłby liczyć na 15-20 proc. głosów, a w porywach na 25 proc. Przy wszystkich narzekaniach na polską politykę i podziały w społeczeństwie, wyróżniamy się jednak w Europie. W Polsce wybory mają ścisły związek z moralnością, z ustalonym kanonem aksjologicznym. Postępowa inżynieria społeczna ma sukcesy, ale znacznie mniejsze niż w innych państwach Unii Europejskiej (może poza Węgrami, ewentualnie Chorwacją).
Przy ogromnym bombardowaniu postępową ideologią przez ośrodki krajowe i zagraniczne, z lewicowo-liberalnymi mediami na czele, przy wielkiej kanonadzie nienawiści, przy odczłowieczaniu polityków Prawa i Sprawiedliwości i barbarzyństwie wobec Andrzeja Dudy, jednak udało się te wybory wygrać (o ile PKW potwierdzi wynik exit poll). Jednak większość tych, którzy poszli głosować, potrafiła wytrzymać te huraganowe ataki zła. Tak, to trzeba nazwać złem, gdyż w tych kanonadach nie było nawet cienia dobra. Co było tym lepiej widoczne, że odbywało się w kompletnie zakłamanej, cyrkowej oprawie. Cyrk polegał na uśmiechach i nawoływaniu do zgody, a jednocześnie na ostrzeniu noży (czasem nawet dosłownie).
Polacy jednak nie wyzbyli się swojej odrębności, większość jej nie sprzedała, a wielu nie dało się w kampanii prezydenckiej kupić. Wielu nie dało się też zastraszyć, a przecież straszenie odbywało się na wielką skalę: zemstą, odwetem, dyskryminacją, wyrzucaniem z pracy, utrudnianiem funkcjonowania na uczelniach i w szkołach, odgrywaniem się na bliskich, w tym na dzieciach. Najdłuższa w historii Polski po 1989 r. kampania (z powodu pandemii oraz obstrukcji Senatu i samorządów), była brutalna i w znacznym stopniu nasycona przemocą, nawet jeśli ta przemoc tylko czasem przybierała fizyczną postać. Ale większość Polaków to wytrzymała. Z godnością.
Ta Polska, którą większość ma w sercach, jeszcze nie zginęła, a nawet zademonstrowała dużą żywotność. I to w obliczu bezprzykładnej nagonki wewnętrznej i zewnętrznej. Nie zginęła nadzieja, przynajmniej na kolejne kilka lat. Ci, którzy w pierwszej turze nie poszli do urn sądząc, że 28 czerwca jeszcze nie będzie rozstrzygnięcia, teraz się zmobilizowali. Postanowili nie oddawać walkowerem tego starcia, gdzie przecież nie chodzi tylko o nazwisko czy partię, a przede wszystkim o kwestie fundamentalne etycznie, aksjologicznie, a nawet estetycznie.
Tożsamość, niepodległość, suwerenność
Wielu Polaków zdało sobie sprawę, o co toczyła się gra i nie zawiedli. Nie na poziomie wygody życia, dostatku czy szeroko rozumianego poczucia bezpieczeństwa, choć i to jest przecież ważne. Gra toczyła się na poziomie tożsamości, honoru, godności i dumy narodowej. Na poziomie niepodległości i suwerenności. Na poziomie głębokiego zakorzenienia w tradycji, kulturze, wspólnocie narodowej, dumie z bycia Polakiem. Polacy nie zawiedli (o ile PKW potwierdzi wynik exit poll), co będzie z pożytkiem także dla tych, którzy kierowali się całkiem innymi wartościami, a więc także wyborami ideowymi i personalnymi. Polska nie zawiodła (o ile PKW potwierdzi wynik exit poll). Który byłby to już raz?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/508945-polacy-nie-zawiedli-nie-dali-sie-zastraszyc-i-kupic