Redaktor „Gazety Wyborczej” Adam Michnik w ciszę wyborczą nie może jednoznacznie wypowiedzieć się na temat wyborów prezydenckich, postanowił zatem być złośliwy wobec nielubianych przez siebie polityków, m.in. przedstawiając anegdotę z udziałem byłego premiera Izraela Dawida Ben Guriona.
CZYTAJ TAKŻE:
Cisza wyborcza zobowiązuje. Przeto – ani słowa o wyborach prezydenta. Jako osobnik gorszego sortu, morda zdradziecka, a także pies łańcuchowy wszystkich wrogich Polsce imperializmów – ugryzę się w język. Ani słowa nie przeczytacie o szczepionkach, ani słowa o zwycięskiej wojnie z wirusem. Sięgam do cudzej przeszłości i cudzej geografii
— pisze w swoim tekście Adam Michnik. Po czym przedstawił anegdotę z udziałem byłego premiera Izraela Dawida Ben Guriona. Zaczyna się ona od przywołania słów Ben Guriona z 1947 roku o tym, że chciałby żyć w państwie żydowskim, „gdzie będą normalni żydowscy złodzieje, bandyci, prostytutki”. Gdy przestał być premierem, krytykował izraelski rząd m.in. za korupcję. Wówczas w jednym z wywiadów dziennikarz przypomniał mu jego słowa z 1947 roku.
Na to Ben Gurion odpowiedział: „Rzeczywiście, tak powiedziałem. I tak myślę. Ale przecież nie powiedziałem, że ci wszyscy złodzieje, bandyci i prostytutki mają być w rządzie”. Mądre słowa
— stwierdza Michnik, cytując Ben Guriona.
Natomiast mądry Stanisław Jerzy Lec zauważał: „Jeden bierze za serce, drugi za mordę. O kim tu mowa? Milcz serce…”
— pisze redaktor naczelny „GW”.
I tak wzbogacony o mądrość Ben Guriona i Leca udam się w niedzielę do komisji wyborczej i wszystkich czytelników do tego zachęcam
— kończy swój tekst Michnik.
Część czytelników artykułu Adama Michnika najprawdopodobniej odbierze jego słowa inaczej, niż tego chciałby autor. Zwłaszcza pamiętając nagrania z jednej z warszawskich restauracji.
tkwl/wyborcza.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/508896-michnik-probuje-przekonac-do-odpowiedniego-glosowania