My zawsze prowadziliśmy politykę zmierzającą do podniesienia naszego statusu i naszej pozycji; nasi polityczni przeciwnicy są na te kwestie zupełnie obojętni, w gruncie rzeczy są gotowi traktować Polskę jako taki dodatek do Niemiec - powiedział w czwartek prezes PiS Jarosław Kaczyński.
CZYTAJ WIĘCEJ: Jarosław Kaczyński w TV Trwam: Siły zewnętrzne uzurpują sobie prawo do decydowania o tym, kto w Polsce będzie rządził
Prezes PiS mówił w telewizji Trwam, że najwyższa stawka wyborów prezydenckich odnosi się do naszej cywilizacji i naszej kultury.
Ci, którzy w tej chwili prą do władzy - w tym momencie w wyborach prezydenckich, a przecież wiadomo, że nie tylko o nie chodzi - to są ludzie, którzy kwestionują to wszystko, co jest naszą tradycją
—ocenił.
Jak dodał, mają oni zwyczaj w trakcie kampanii wyborczych wmawiania, że jest inaczej, przecząc temu, co sami mówili.
Ale te fakty są niepodważalne jeżeli spojrzeć na ich wypowiedzi, ale także w wielu wypadkach na ich praktykę. Jeżeli chodzi o obecnego kandydata na prezydenta, pana Trzaskowskiego, to tutaj można mówić o praktyce, takiej zupełnie ewidentnej, tutaj chodzi o to wszystko, co robi jako prezydent Warszawy w tej sferze
—podkreślił Kaczyński.
Zdaniem prezesa PiS stawką wyborów prezydenckich będzie także polityka społeczna.
Czy polityka społeczna ma wspierać rodzinę i tych wszystkich, którzy znajdują się w trudniejszej sytuacji, czy też ma - jak to było przez wiele, wiele lat po 1989 r. - otwierać drogę dla tych, którzy chcą się szybko wzbogacić i nie mają tutaj żadnych oporów, żadnych zasad, są gotowi wszelkie reguły - także prawne - łamać
—zaznaczył polityk.
Niezależnie od tego, co dzisiaj mówią na ten temat nasi polityczni przeciwnicy, czego nie zapowiadają (…), mogą sobie mówić wszystko, ale wiadomo, że nie dotrzymują swoich zobowiązań. Wiadomo, jakie są ich interesy, powiązania i zobowiązania. Nie ma wątpliwości, że prędzej, czy później, a raczej prędzej, czy bardzo szybko od tej polityki odejdą. Tym bardziej, że jest okazja w postaci kryzysu ogólnoświatowego i zawsze można ogłosić, że +no cóż, chcieliśmy, ale tak naprawdę nie da rady+
—mówił prezes PiS.
Stawką tych wyborów - dodał Kaczyński - będzie także wszystko to, co odnosi się do spójności i trwania narodu. Jak zaznaczył, chodzi o politykę historyczną i politykę godnościową.
Chodzi o to, by albo kontynuować te zmiany - niestety jeszcze, tu uczciwie powiem, niedostatecznie zaawansowane - które następują za naszych rządów, czy wrócić do tego wszystkiego, co ma przygotowywać młodego człowieka do życia w społeczeństwie lewicowo-liberalnym, społeczeństwie permisywnym, bez żadnych zasad, w społeczeństwie, które zmienia się i zawsze się musi zmieniać w oligarchię
—podkreślił.
Inną stawką jest kształt polskiego państwa, który - jak dodał Kaczyński - może być albo „bardzo dalece niedoskonały i wpisujący się w swojej praktyce w zamierzenia liberalno-demokratyczne”, albo „ma służyć rzeczywistym interesom obywateli, by w Polsce było bezpiecznie, a także temu, by Polska się szybko rozwijała”.
Według Kaczyńskiego, kryje się za tym spór o politykę gospodarczą, czy państwo ma gospodarkę wspierać, czy mamy mieć w Polsce model polityki gospodarczej, która prowadzi do szybkiego rozwoju, czy też przyjmiemy koncepcję, która będzie koncentrować rozwój w wielkich metropoliach, lekceważąc wszystkich tych, którzy żyją poza tymi metropoliami.
Kolejną stawką tych wyborów jest bezpieczeństwo.
Czy wpisujemy się w to przeświadczenie, że niebezpieczeństwa nie istnieją i prowadzimy taką politykę, jakby cała dotychczasowa historia się zakończyła, czy też bierzemy pod uwagę, że te niebezpieczeństwa są widoczne gołym okiem zarówno w polityce międzynarodowej, jak i w polityce militarnej, i je w uwzględniamy
—podkreślił prezes PiS.
My zawsze prowadziliśmy (…) politykę umacniania bezpieczeństwa w sferze militarnej, ekonomicznej, energetycznej, jak i politykę zmierzającą do podniesienia naszego statusu i naszej pozycji
—oświadczył Kaczyński.
Nasi polityczni przeciwnicy są na te wszystkie kwestie zupełnie obojętni. W gruncie rzeczy są gotowi traktować Polskę jako taki dodatek do Niemiec (…). My chcemy być wielkim europejskim narodem, oni nie chcą być wielkim europejskim narodem, bo wiedzą, że jak Polska będzie wielkim europejskim narodem to ta w cudzysłowie +elita+ nie będzie miała w Polsce nic do powiedzenia
—dodał.
kk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/508595-prezes-pis-o-opozycji-nie-chca-byc-wielkim-narodem