Wicepremier Piotr Gliński zwrócił uwagę na antenie telewizji wPolsce.pl, że nigdy nie można być pewnym, kto zostanie ostatecznie zwycięzcą II tury wyborów prezydenckich, ale – jak przyznał – liczy na to i ma nadzieję, że wygra Andrzej Duda. Jak dodał. „n to wskazuje przebieg kampanii, ale też siła programu i osobowości pana prezydenta”.
CZYTAJ TAKŻE:
Brutalna kampania
Myśmy się spodziewali, że kampania będzie brutalna, ponieważ nasi przeciwnicy, od pięciu lat, nie mając żadnych argumentów merytorycznych, stosują metody socjotechniczne, niestety często bardzo niskie, haniebne, które uderzają do ludzkich emocji ogniskowanych wokół nienawiści, skrajnych oskarżeń, które są absurdalne. Tak, jak ta cała historia z „Faktu”, zlepienia pana prezydenta z czymś ohydnym. To absolutnie nieprawda, zwykłe kłamstwo, w którym uczestniczy niemiecki tabloid, kompromitując się. To szambo, a nie media
– ocenił minister kultury.
To kompromitacja tych ludzi. Ja nie chcę wchodzić w rozmowę z tymi osobami. Państwo polskie, od czasu, kiedy rządzi Zjednoczona Prawica, nie tylko nie pobłaża pedofilom, ale także podjęło bardzo wiele konkretnych decyzji, które idą w kierunku niepobłażania za tego rodzaju przestępstwa. Pan minister Ziobro wielokrotnie się wypowiadał. Szkoda, że akurat druga strona zawsze pobłażała, wypowiadała się lekceważąco także o znanych pedofilach
– dodał prof. Gliński.
Taką mamy kampanię. Z jednej strony mamy bardzo ambitny, wspaniały program i olbrzymią wiarygodność, bo myśmy razem z panem prezydentem przez pięć lat zrealizowaliśmy w ponad 90 proc. program. To niespotykane na świecie. Często trudno jest zrealizować program w jednej kadencji. My zmieniliśmy kraj w sposób niebywały, jeśli chodzi o transfery społeczne, w związku z tym skok cywilizacyjno-kulturowy
– mówił wicepremier.
Repolonizacja mediów
W rozmowie poruszona została także kwestia repolonizacji mediów. Wicepremier Gliński podkreślił, że rząd PO-PSL pozwolił na wejście do Polski obcemu kapitałowi.
My nie zapowiadaliśmy repolonizacji jako takiej, tylko dekoncentrację kapitału, zgodnie z prawem i normami europejskimi. Nie można w Europie zabronić obcemu kapitałowi wejścia do danego kraju. To w Polsce nastąpiło. To hańba, na którą pozwolili rządzący przed nami politycy PO-PSL. Mamy to nie tylko na rynku prasowym, ale także w Warszawie. Nagle na wierzch wychodzi, że to miasto jest rządzone przez pana, który chce być polskim prezydentem w ten sposób, że większość spółek miejskich jest oddana w ręce kapitału prywatnego, jakoś przypadkowo na ogół zagranicznego. To oczywiste, bo zagraniczny kapitał jest silniejszy. Jak państwo się nie broni, jak nie broni się polskiego kapitału, to tamten wchodzi
– wyjaśnił Gliński.
To, co dzieje się w Warszawie jest skandaliczne. Ale to także przykłady z Gdańska. Nie tylko spółki są sprzedawane, ale także usługi. Polacy się dowiedzieli, że nie ma w Warszawie komunikacji prowadzonej przez miasto, ale są zagraniczne spółki wożące ludzi, a jednocześnie zwiększa się zatrudnienie urzędników. Jak dobrze pamiętam, za czasów Lecha Kaczyńskiego było 5,5 tys urzędników, teraz jest 9 tys
– podkreślił minister kultury.
Obrona polskiego kapitału w mediach
Wicepremier mówił, że w MKiDN od dawna przygotowane są ustawy dekoncentracyjne.
Niestety nie mogliśmy zrobić wszystkiego przez 4,5 roku. W MKiDN mamy od dawna gotowe ustawy dekoncentracyjne, natomiast nie podjęliśmy decyzji politycznej by je procedować, z uwagi na to, że skoncentrowaliśmy się na wielkiej reformie sądowniczej. Bez normalnej w demokracji władzy sądowniczej trudno jest przeprowadzać inne reformy. Cały czas nadziewamy się na absurdalne decyzje sądowe
– podkreślił wicepremier.
Próbujemy naprawić polską demokrację, bo ona kuleje. Do 2015 roku nie miała żadnych demokratycznych oznak poza czysto formalnymi. Demokracja fasadowa, opisywana przez teoretyków tego systemu. Cała włada i wszelkie instytucje w 100 proc. były w ręku jednej władzy politycznej
– przypomniał minister Gliński.
O to są te wybory. Albo Polska będzie miała szansę na demokrację i rozwój, albo cofnie się do systemu zamkniętego
– zwrócił uwagę polityk.
Trzaskowski sięga po autorytet Lecha Kaczyńskiego
Trzaskowski to postać w gruncie rzeczy niepoważna. On wielokrotnie publicznie się wyłożył, atakując rzeczy, które nie istnieją, opowiadając się za sprawami, w których głosował inaczej niż mówi. Nagle okazał się zwolennikiem Marszu Niepodległości, który jego partia, jego rząd prześladował i celowo rozbijał. On był przecież ministrem. To szczególnie obłudne, że teraz chce ulicy Lecha Kaczyńskiego w Warszawie
– mówił.
Panie Rafale, nie ma pan prawa używać nazwiska i autorytetu Lecha Kaczyńskiego w tej kampanii, bo to pan dopuścił do tego, że została odebrana nazwa ulicy, zamieniona na ulicę instytucji, która się kojarzy jak najgorzej
– zwrócił się do Trzaskowskiego wicepremier Gliński.
Nagła sympatia do Marszu Niepodległości
Wicepremier odniósł się także do nagłej sympatii Rafała Trzaskowskiego i jego sztabu do Marszu Niepodległości. Jak dodał, nie chce nikogo przekonywać do tego, na kogo mają oddać swój głos w wyborach, bo wystarczy tylko spojrzeć na dokonania.
Całkiem niedawno rozmawiałem z członkami Stowarzyszenia Marsz Niepodległości. Między nami są różnice, ale deklaracje tych osób są jasne, co do niedzielnych wyborów. Ja nie chcę za nich mówić, używać argumentów. Na pewno między nami są i były różnice, ale gdybyśmy tak podzielili Polskę na dwie strony, na Polskę, która chce być suwerenna, odwołuje się do polskiej tradycji, do patriotyzmu i Polskę, która wybiera rozwój zależny, orientuje się na zagraniczne grupy interesu, wybiera „kariery grubych misiów”. My udowodniliśmy, że prowadzimy politykę suwerenną w obszarze bezpieczeństwa gospodarczego, energetycznego, obronnego, a także w obszarze naszej tożsamości. Komu do czego jest bliżej, jest dla mnie oczywiste. Każdy polski patriota i wolnościowiec będzie głosował w niedzielę w zgodzie ze swoim sercem i przekonaniem
– powiedział Gliński.
Ja nie chcę apelować, bo uważam, że przekonują fakty. To są osoby rozumne, jak każdy inny Polak. Dziwię się, że tak dużo osób popiera tę opcję, która jest opcją plastikowo-teflonową, nie wiadomo jaką. My nie bardzo wiemy, kim jest Rafał Trzaskowski. On na Śląsku mówił, że nie pozwoli, żeby ktoś skrzywdził Ślązaków. A to jego rząd, on był wtedy w rządzie, strzelał do górników, rozbijał niezależne gazety i redakcje. Walczono z wolnymi mediami. Taki to był kraj. Gdzie tam była demokracja?
– zwrócił uwagę wicepremier Piotr Gliński.
wkt/WPolsce.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/508313-tylko-u-nasglinski-punktuje-trzaskowskiego-jest-niepowazny