Sztab Rafała Trzaskowskiego na razie nie chwali się tym na swoich portalach społecznościowych. Aleksander Kwaśniewski z Bronisławem Komorowskim na wtorkowej debacie zorganizowanej przez Instytut Bronisława Komorowskiego (!) wyrazili poparcie dla Rafała Trzaskowskiego. Wydarzenie prowadziła dziennikarka „Polityki”, redaktor Malwina Dziedzic.
Bronisław Komorowski ze swoją niepogłębioną wiedzą informował słuchaczy, że głowa państwa ma prawo veta oraz inicjatywę ustawodawczą. O „bigosowaniu” ani słowa. Były prezydent, ale i prowadząca, uznali, że klęska obozu III RP w 2015 roku wzięła się stąd, że nie obiecywano „gruszek na wierzbie”. Redaktor Dziedzic przypomniała (acz dyskretnie) bezradność Komorowskiego sprzed 5 lat, gdy nie wiedział jak odciąć się od Platformy Obywatelskiej, wtedy jak Andrzej Duda wręczył mu podczas debaty miniaturową flagę partii. Komorowski nalegał, by Kaczyńskiego (jako że jest „toksyczny politycznie”) kojarzyć z Dudą, najlepiej podczas debaty z Trzaskowskim.
Aleksander Kwaśniewski wypadł zdecydowanie lepiej, bo nie powtarzał na ślepo przekazów medialnych spod znaku „niegodnego PiSu”, tylko wręcz przyznał, że zwycięstwo Andrzeja Dudy będzie znakiem, że 40% stałego elektoratu PiS wraz z 10% elektoratu dodatkowego okaże się wyraźną siłą. Polityk przypomniał także o akrobatyce politycznej, która ukształtowała Konstytucję z 1997 roku, pisanej jeszcze w czasach prezydentury Lecha Wałęsy i dlatego nakierowanej na ustrój mieszany. Kwaśniewski stwierdził, że pisanie Konstytucji zaczęło się już 6 lat wcześniej (1991 rok?) i przyznał, że ten układ „dobrze działał do 2015 roku”, ale później przyszedł PiS. Ten wniosek warto odnotować, bo jeśli sam współautor pookrągłostołowego układu przyznaje, że system III RP wali się przez Zjednoczoną Prawicę, to znaczy, że elektorat niepodległościowy ma się z czego cieszyć. Ale były prezydent przyznał też, że PiS może skutecznie porównywać sytuację gospodarczą z 2015 i 2020 roku, by na tym zyskiwać wyborców.
Trzeba też oddać Aleksandrowi Kwaśniewskiemu uczciwe wypowiedzi wobec ostatniej głośnej sprawy użycia prawa łaski przez prezydenta Andrzeja Dudę. Była głowa państwa stwierdził, że skoro odbyło się to na prośbę rodziny oraz że jest to sprawa osobista, to nie chce on deklarować swojego stosunku do tego przypadku. Komorowski nie potrafił się powstrzymać - mówił, że skoro „trąbi się” o swojej walce z pedofilią, to nie powinno w tym przypadku zastosować prawa łaski:
Uważam, że pan prezydent popełnił zasadniczy błąd. (…) To na pewno zabolało jego elektorat, nie jestem pewien czy zaszkodzi bardzo, ale zabolało bardzo. Dlatego, że to była jaskrawa hipokryzja, niekonsekwencja i powiedziałbym w sprawach dotyczących dziecka, jeszcze sam to podlał sosem prorodzinnym to zabrzmiało to dodatkowo fałszywie.
O ile exSLDowiec potrafił na chłodno oceniać potencjał polityczny Jarosława Kaczyńskiego czy Andrzeja Dudy, o tyle dawny polityk Platformy nie potrafił dostrzec w PiS żadnej dobrej strony, żadnych atutów, z nakreślonego przez niego obrazu Zjednoczona Prawica jest czystym złem. Potwierdzają się więc plotki i szepty dotyczące Bronisława Komorowskiego - nadal nie podniósł się z porażki 2015 roku. Ciekawe czy prawdopodobna przegrana Rafała Trzaskowskiego też wywoła taką traumę?
ZOBACZ TAKŻE: DLACZEGO SZTAB TRZASKOWSKIEGO PROWADZI BRUDNĄ KAMPANIĘ?:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/508233-komorowski-i-kwasniewski-z-poparciem-dla-trzaskowskiego